Szczypiorniści UMCS-u wywalczyli srebro, w rozgrywkach ligowych wywalczyli natomiast 8. miejsce. Sezon w wykonaniu lubelskich akademików podsumował kapitan zespołu Jacek Stachowicz, który był gościem Porannej Rozmowy Radia Centrum. Cała rozmowa dostępna poniżej.
AMP-y nieco różnią się od innych turniejów. Trudno wytrzymać tę intensywność?
Myślę, że na pewno. AMP-y mają to do siebie, że jeśli liczy się na zrobienie jakiegoś fajnego wyniku, trzeba mieć dość sporą ławkę, żeby móc rotować. Trzeba zagrać w trzy dni sześć meczów. Jest to dość spory wysiłek. Rok temu mistrzostwa także odbyły się w Opolu. Gospodarze znów stanęli na wysokości zadania i wszystko było bardzo dobrze zorganizowane.
Rok temu Politechnika Opolska pokonała was w ćwierćfinale. W tym roku ulegliście im w finale, ale spotkanie było o wiele bardziej wyrównane.
Zgadza się. Myślę, że w zeszłym roku mieliśmy troszeczkę mniejszą ławkę. Niektórych zawodników też z nami nie było. W tym roku fajnie się złożyło, że większość osób mogła z nami pojechać, więc myślę, że to też miało bardzo duży wpływ.
A kiedy uwierzyliście, że medal jest realny?
Myślę, że już po tym pierwszym dniu. W grupie odnieśliśmy dwa zwycięstwa, więc gdzieś zaczęły się powoli jakieś spekulacje i to jak dalej ułoży się drabinka. Było widać, że możemy naprawdę osiągnąć fajny wynik na tym turnieju. Po mistrzostwach było świętowanie, ale to zmęczenie dało się gdzieś we znaki.
Przechodząc już do rozgrywek ligowych, to był wasz drugi sezon w 1. Lidze. W jakich elementach staliście się mocniejsi względem zeszłorocznej rywalizacji?
Ten pierwszy sezon na pewno dał nam to, że ograliśmy się już z tymi mocniejszymi zawodnikami i mocniejszymi drużynami. W tym sezonie było dość sporo zmian w naszej drużyny. Sporo osób odeszło, przyszły nowe. Na początku sezonu było to widać, że potrzebujemy troszeczkę czasu, żeby się zgrać. Przyniosło to rezultaty w tej drugiej połowie sezonu, gdzie te zwycięstwa się pojawiły. W trakcie sezonu przyszło do nas kilku zawodników Azotów Puławy na użyczenie. Każdy z nich wnosił coś dodatkowego, więc to też miało wpływ na naszą grę.
Mecz z KSSPR Końskie chyba pokazał, że jesteś w stanie rywalizować z ekipami z góry tabeli.
Tak, trener zawsze nam powtarzał przed meczami, że tak naprawdę w tej lidze każdy może wygrać z każdym. Czasem to jest jakaś dyspozycja dnia gorsza, a u nas lepsza. Nie ma co, że tak powiem, skazywać się od razu na porażkę tylko trzeba walczyć do końca. Tak było właśnie w meczu z Końskim i wyszliśmy naładowani pozytywną emocją. Było też właśnie parów chłopaków z Puław, którzy w tym meczu nam pomogli, więc super udało się wygrać. Gram w obronie, więc świetnie współpracowało mi się z Ignacym Jaworskim. Chłopak robi kawał roboty i w obronie i w ataku.
Bardzo się zmieniła drużyna od momentu objęcia jej przez trenera Achruka?
Ja tak naprawdę przyszedłem tutaj w momencie, jak przychodził również Łukasz. Tylko tam gdzieś z opowieści wiem, jak było wcześniej. Myślę, że z roku na rok praca Łukasza jest bardzo widoczna i postęp nas jako zawodników. Drużyna pnie się cały czas do góry i stawia sobie cele coraz wyżej.
Co będziecie chcieli poprawić po obecnym sezonie oraz z czego jesteście zadowoleni?
Będziemy chcieli poprawić troszeczkę grę w ataku pozycyjnym. Mamy gdzieś tam sporo braków i powiedzmy, że mogłoby to wyglądać dużo lepiej. Na pewno nad tym będziemy pracować. A z czego byliśmy zadowoleni? Myślę, że gra w obronie i z kontry to były takie nasze dość silne strony.
Teraz przyszedł czas na zasłużony odpoczynek, a kiedy rozpocznie się okres przygotowawczy?
Sądzę, że jak co roku gdzieś się ostatni tydzień lipca. Już dostaniemy wtedy jakąś rozpiskę od trenera, żeby indywidualnie zacząć się coś ruszać. W sierpniu już tutaj wszyscy na miejscu razem się spotkamy i będziemy razem trenować.
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys