Nieco ponad dwa tygodnie zostały do początku XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich. Dla pływaka AZS UMCS – Konrada Czerniaka będą to już trzecie igrzyska w karierze. Zapraszamy do rozmowy.
Konrad przed Tobą już trzecie igrzyska olimpijskie. Doświadczenie robi swoje czy adrenalina taka, jakby to były pierwsze?
Mogę spokojnie powiedzieć, że doświadczenie robi swoje. IO są specyficzne i myślę, że każdy kto na nich startował może to potwierdzić. Dla sportowców kolejne „zawody”, ale jednak zupełnie inne od pozostałych. Największa różnica jest w całej otoczce (wioska, stołówka, gwiazdy sportu z każdej dyscypliny, Kadra Narodowa), ponieważ stricte sam start na basenie jest podobny do MŚ czy ME. Teraz już wiem jak to wygląda i przynajmniej te rzeczy niezwiązane z pływaniem nie dekoncentrują tak bardzo. Natomiast jeżeli chodzi o adrenalinę to oczywiście też będzie, to nieuniknione. Dla mnie to coś wyjątkowego być w Kadrze Olimpijskiej już trzeci raz!
A propos pierwszych: jakie wspomnienia z Londynu?
Tak jak już wspomniałem wszystko było nowe. Start w Londynie wspominam jednak bardzo dobrze. Mimo że nie udało się zdobyć medalu, to wystąpiłem w finale, a tym nie każdy może się pochwalić. To była dla mnie dobra lekcja życia i mimo wszystko Londyn wspominam bardzo dobrze.
Myślę, że Twój udział w Tokio dla wielu był oczywistością. Zawodnik takiej klasy w końcu minimum musiał zrobić. A czy dla Ciebie samego było podobnie? Kwalifikacji nie wywalczyłeś już podczas mistrzostw Polski, a trochę trzeba było poczekać. Nie było obaw, czułeś się pewnie?
Wydawałoby się, że tak, ale ostatnie lata były dla mnie troszkę cięższe. Zmiana otoczenia, trenera czy powracające kontuzje nie pozwoliły mi pokazać siebie w 100%. Wiem, że wielu ludzi już dawno mnie skreśliło, ale nie mogłem zawieść ludzi którzy zawsze we mnie wierzyli. To dzięki nim jadę na IO w Tokio. Na MP chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, ponieważ zawody „w domu” to dobra motywacja. Nie byłem jednak w 100% gotowy do szybkiego pływania, być może potrzebowałem jeszcze większej motywacji jak na ME w Budapeszcie. Dobrze było wrócić po paru latach i powalczyć w finale o medal.
Wydaje się, że ten sezon jest dla Ciebie bardzo dobry. Oczywiście nie wypominając wieku, bo nadal jesteś młodym człowiekiem, ale wiem, że w sporcie z upływem czasu bywa ciężej. Konrad Czerniak jednak nic sobie z tego nie robi. Jak wino, im starszy tym lepszy?
(Śmiech) ‒ troszkę tak. Większa świadomość ciała, treningu choć regeneracja już nie ta co 10 lat temu. Jednak motywacja została i chęć ścigania się jest dużo większa i nie przejmuję się wiekiem. Wielu zawodników mogło pływać znakomicie w moim wieku i to mi daje spokój. Ola Urbańczyk, Paweł Korzeniowski: to nazwiska które pozwalały mi w to wierzyć.
Jak wyglądają Twoje przygotowania do Tokio na ten moment. Starty jakieś są, czy teraz tylko praca z trenerem?
Od miesiąca przebywam na obozie w stolicy Hiszpanii i tutaj szlifuje formę. Podczas tego czasu był tylko jeden start kontrolny i myślę, że to wystarczy. Ostatnie miesiące były dosyć intensywne i taki spokój przed IO dobrze mi zrobi. Na ostatnie dni przed wylotem wracam jednak do Lublina, a 13 lipca ‒ kierunek Tokio.
Co jest Twoim głównym celem przed Igrzyskami Olimpijskimi?
Zawsze uciekam od tego typu pytań. Nie lubię prorokować. Odpowiem tak, skupiam się teraz na każdym następnym dniu. Każdy dzień chcę wykorzystać na 100%. To daje mi spokój i motywację na każdy kolejny dzień.
fot. Kamil Wojdat
Autor: Kamil Wojdat