W niedzielę Polski Cukier AZS UMCS Lublin odniósł zwycięstwo z Energą Toruń 91-74. Twarzą tej wygranej była Magdalena Szymkiewicz, która zaliczyła niesamowite spotkanie. Zawodniczka opowiedziała między innymi o tym meczu, aktualnej sytuacji w drużynie oraz swojej przeszłości i przyszłości.
W spotkaniu z Energą Toruń zdobyłaś 35 punktów i 10 asyst. Czy to był najlepszy mecz w twojej karierze?
Jak najbardziej, jeśli chodzi o moją karierę w ekstraklasie, to indywidualnie był to mój najlepszy występ. Jestem bardzo szczęśliwa, ale tego meczu nie wygrała jedna osoba. Każdy musiał grać w obronie, dziewczyny kreowały mi pozycje rzutowe, a ja po prostu je wykorzystywałam. Wiedziałyśmy, że ktoś musi zastąpić i punkty, i kreowanie gry, bo nie miałyśmy ani Sandry, ani Stelli. Cieszę się, że po prostu nam to w stu procentach wyszło.
Przez kontuzje Stelli Johnson i Aleksandry Stanacev zespół znalazł się teraz w trudnej sytuacji.
Dowiedziałyśmy się o tym, że nie będzie ich obydwu dopiero dzień wcześniej. Wiedziałyśmy, że musimy wygrać mecz w Toruniu, więc przerodziło się to w motywację. Byłoby ciężko grać już na dłuższą metę bez nich, ale zaraz wraca do nas Sandra i będzie już po prostu lepiej, więc nie zamartwiamy się tym na razie. Oficjalnej informacji jeszcze nie ma, ale prawdopodobnie Sandra poleci z nami do Grecji. Zobaczymy po prostu jak przejdą badania, jakie będą rezultaty i jak będziemy dalej to ciągnąć.
Czy myślisz, że jesteś teraz w swojej szczytowej dyspozycji?
Wydaje mi się, że z meczu na mecz jest coraz lepiej. Ja miałam bardzo ciężki poprzedni sezon i trener Szewczyk dobrze o tym wiedział. Bardzo mu dziękuję za to, że wierzy we mnie, widzi potencjał i daje mi szansę. Wiem, że z meczu z meczu na mecz jest coraz lepiej. Jestem w coraz lepszej dyspozycji, więc tak naprawdę nie mogę się doczekać tego, co się stanie w kolejnych meczach.
Przez poprzednie lata występowałaś w Gdyni. Jak odnajdujesz się w nowym otoczeniu? Czy znajomości ze wcześniejszych etapów kariery ci pomagają?
Potrzebowałam bardzo dużej zmiany. Lata w Gdyni były dla mnie niesamowitą przygodą, ale już po ostatnim sezonie potrzebowałam zmiany, a trener Szewczyk był mną bardzo zainteresowany. Nie miałam większych wątpliwości, że chciałabym zacząć z nim szerszą współpracę, bo mamy przeszłość tylko w kadrach narodowych, więc to mi bardzo pomaga, sporo rozmawiamy. Jeżeli chodzi o dziewczyny, to z Laurą grałam już dwa lata i wydaje mi się, że tak naprawdę najbardziej rozumiem się z nią na boisku. No ale to przez to, że już z nią przegrałam te dwa sezony, więc to na pewno mi pomaga.
W Lublinie bardzo mi się podoba. Na początku miałam pewne wątpliwości, czy nie będzie brakowało mi wody, bo jednak całe życie spędziłam w Trójmieście. Okazało się, że nie, Lublin jest bardzo ładnym miastem, dobrze się tu czuję. Jeżeli chodzi o klub, to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mamy dostęp do wszystkiego, czego potrzebujemy. Nie mówię tutaj tylko o podstawowych treningach, o sali, o siłowni, ale też w zakresie regeneracji, bo mamy wszystko, o co o co poprosimy. Bardzo mi się tu podoba i cieszę się, że postanowiłam zmienić klub z Arki na AZS UMCS Lublin.
Jakie stawiasz sobie cele na ten sezon?
Moim celem przede wszystkim jest zdobycie medalu z tą drużyną. Wierzę, że jesteśmy nawet w stanie sięgnąć po złoto, ale medal jest na pewno na pierwszym miejscu.
EuroCup jak na razie nie układa się po waszej myśli, ale w czwartek zagracie z Panathinaikosem, który też ma na koncie dwie porażki. Czy to będzie wasza szansa?
Jak najbardziej, my dalej się nie poddajemy. Teraz nasze głowy są skupione tylko na meczu z zespołem z Grecji. Mamy nadzieję, że zaczniemy już wygrywać w EuroCupie i w dalszym ciągu wierzę, że wyjdziemy z grupy.
W lidze jesteście niepokonane i czy spodziewasz się podtrzymania tej dobrej passy w starciu z poznańskim AZS-em?
Spodziewam się przede wszystkim wygranej. Chcemy w październiku być niepokonane przed przerwą kadrową. Mamy plan skończyć z bilansem 4-0 w polskiej lidze, więc to jest nasz cel i tego się trzymamy. Enea AZS Politechnika Poznań za bardzo się nie zmienia. My jesteśmy nowym zespołem. W Poznaniu zostały podstawowe zawodniczki, więc one na pewno wiedzą, jak ze sobą grać. My w dalszym ciągu się poznajemy, więc myślę, że to jest ich największy plus. My z meczu na mecz wyglądamy coraz lepiej, więc nie obawiamy się tego aż tak i liczymy, że wyjdziemy z kolejnym zwycięstwem.
Fot.: Elbrus Studio
Autor: Michał Długosz