Szczypiornistki MKS-u AZS UMCS Lublin zakończyły sezon na drugim miejscu w 1. Lidze (Grupa C). Część z nich niedawno w barwach UMCS-u triumfowała w turnieju półfinałowym Akademickich Mistrzostw Polski. O niedawnych sukcesach porozmawialiśmy z trenerką zespołu Małgorzatą Rolą.
To pierwszy rok po utworzeniu Ligi Centralnej. Co dobrego wniosła ta zmiana w systemie rozgrywek?
Na pewno to, że część dziewczyn, które poszły do Ligi Centralnej, podnoszą cały czas swój poziom sportowy. Ta zmiana jest jak najbardziej wskazana. Uważam, że zespoły, które grały u nas w pierwszej lidze, chociażby nawet w tamtym sezonie, grając z zespołami o tym samym poziomie, na pewno podnoszą swoje umiejętności. Główne o założenie było takie, żeby podnieść poziom sportowy piłki ręcznej w Polsce. Daliśmy szansę naszym dziewczynom, które zasiliły zespołu zarówno w Ekstraklasie, jak i w Centralnej, także w tym sezonie przystąpiliśmy do rozgrywek pierwszej ligi troszeczkę w osłabionym składzie.
Wiemy, że Klub jeszcze przed utworzeniem Ligi Centralnej zajmował czołowe lokaty w pierwszej lidze. Skoro ten poziom pierwszej ligi rzeczywiście spadł, to jest wam jakoś za ciasno na tym szczeblu rozgrywkowym?
W naszej pierwszej lidze nie. Jest dużo takich zespołów, z którymi faktycznie nie miałyśmy problemu wygrać. W tym sezonie odeszło od nas sześć zawodniczek dosyć kluczowych, więc zostałyśmy z tymi, które chciały grać jeszcze w Lublinie i wspomogłyśmy się dziewczynami, które trenowały na innych uczelniach. Miałyśmy nieco słabszy zespół, aczkolwiek tutaj moje dziewczyny spisały się bardzo dobrze. Stąd też ta druga lokata. Oczywiście nie uniknęłyśmy wpadek meczowych i nie było tak, że wygrywałyśmy cały sezon. Było tych meczów przegranych cztery, ale uważam, że tak też można wyciągnąć fajne wnioski z tych przegranych meczów. Ogólnie cały zespół przez cały sezon prezentował się bardzo dobrze.
Spośród tych porażek w całym sezonie mówimy między innymi o niedawnej serii trzech przegranych z rzędu. Z czego to wyniknęło?
Być może trafiłyśmy w tym sezonie na taki troszeczkę słabszy okres w naszym wykonaniu. Być może poczułyśmy się zbyt pewniej i nie potrafiłyśmy utrzymać tego poziomu przez cały sezon. Marcovia to zespół, który aspiruje do Ligi Centralnej, więc z nimi akurat ciężko było wygrać. W ostatnim meczu z nimi naprawdę podjęłyśmy walkę i byłyśmy o krok od sprawienia niespodzianki. Toczyłyśmy bardzo wyrównane spotkanie do 50 minuty, natomiast później już rywalki odskoczyły, mając oczywiście szerszą ławkę. Ja przez cały sezon grałam praktycznie dwunastoma podstawowymi zawodniczkami, które na co dzień trenują, reszta to jest wspierana przez juniorki młodsze.
Zapowiadałaś, że chcecie walczyć o trzy pierwsze miejsca na koniec sezonu. Cel zrealizowany, ale czy czułyście oddech na plecach rywalek z Łodzi i Rzeszowa?
Nie, bo prezentowałyśmy dosyć wyrównany poziom przez ten cały sezon. Zdarzyły się nam wpadki i tutaj przewaga była chyba na tyle bezpieczna, żeby nie martwić się o tę trzecią lokatę. Mało tego, chciałyśmy się jak najbardziej zbliżyć do tego pierwszego zespołu i nawet z nimi wygrać. No nie udało się, będziemy w dalszym ciągu pracować i podnosić swój poziom sportowy. Skład również nam się zmieni na przyszłość, ponieważ nie mamy możliwości awansowania do Ligi Centralnej. Będziemy po prostu ten skład znowu budować, także równie trudny sezon przed nami.
Kontuzje bardzo dawały się we znaki w tym sezonie?
No właśnie, jeżeli chodzi o kontuzje, nie było ich aż tak wiele. Oprócz Kamili Zgrzebnickiej, która doznała kontuzji na początku sezonu. Właściwie mieliśmy tylko drobne urazy. Lekko byłyśmy osłabione, bo Iga Wicińska chociażby nawet grała ze złamanym palcem w meczu z Marcovią, Nadia też miała problemy z kciukiem. Nie byłyśmy może w pełnej dyspozycji, aczkolwiek tutaj należy pochwalić dziewczyny, bo to było naprawdę bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Ostatnio na półfinałach Akademickich Mistrzostw Polski bardzo poważnej kontuzji doznała Nadia Chodoń i jest to nasze ogromne osłabienie.
Mimo tego przykrego zdarzenia, to te półfinały będziecie dobrze wspominać. Każdy mecz wygrałyście z solidną zaliczką.
Uczulam zawsze dziewczyny, żeby podeszły bardzo profesjonalnie i z powagą sytuacji. Wiadomo, że zależy nam na tym, żeby uzyskać jak najlepsze wyniki. Szczególnie mimo okrojonego składu, bo pojechałyśmy na te półfinały w dwanaście zawodniczek, w tym miałyśmy trzy bramkarki. Jedną nawet musiałam nominować na skrzydłową. Pomimo tego osłabienia udało nam się dosyć pokaźnie wygrać w każdym meczu, ale to nie była też łatwa walka. Tutaj każda dziewczyna wychodziła i dawała z siebie wszystko.
Dużo większe wyzwanie czeka was w finałach. Będziecie się mierzyć z rywalkami, które również mają doświadczenie ligowe.
Pojedziemy na te mistrzostwa z nadziejami, szczególnie z nadzieją na szczęście w losowaniu fazy grupowej. Chcemy wypaść jak najlepiej, aczkolwiek będą zespoły, które w dużej mierze są oparte na zawodniczkach z Ligi Centralnej. Będzie bardzo ciężko o medal i będzie ciężko w ogóle wyjście z grupy, w zależności jak jeszcze ułoży się losowanie. Będą to bardzo wymagające mistrzostwa dla nas, tym bardziej jeszcze, że Nadii Chodoń prawdopodobnie nie będzie z nami. Można powiedzieć, że jest to kolejna górka do przeskoczenia.
Fot. AMP w Piłce Ręcznej Kobiet- Półfinał B
Autor: Rafał Małys