To było spotkanie dwóch zupełnie różnych połów. W pierwszej biało-zielone dały się zdominować przyjezdnym, natomiast druga była niesamowitym pościgiem za wynikiem. Polski Cukier AZS UMCS Lublin przegrał z VBW Arka Gdynia 80-81.
Początek był bardzo trudny dla akademiczek, bo Arka zaczęła z wysokiego c i trójkami szybko zbudowała sobie przewagę (2-11). Interweniować musiał trener Krzysztof Szewczyk, który poprosił o przerwę na żądanie. Gra mistrzyń Polski nieco się ożywiła, gdy na parkiecie pojawiła się Bria Goss. Amerykanka najpierw trafiła za trzy, a po chwili zamknęła kolejny atak (7-15). Lublinianki nie zdołały jednak pójść za ciosem, bo ponownie przyjezdne zaliczyły niesamowitą serię (7-26). Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 9-26.
Kolejne 10 minut lepiej rozpoczął AZS UMCS zmniejszając, stratę do rywalek (13-28). Po chwili jednak gdynianki wróciły do swojej niesamowitej skuteczności, którą zachwycały od samego początku starcia (16-33). Pomimo fragmentów dobrej gry gospodyń, Arka była w stanie utrzymać wysoką przewagę (21-38). W tych lepszych momentach dla biało-zielonych na parkiecie wyróżniała się Kylee Shook, która zakończyła pierwszą połowę zdobywając 9 oczek i 3 zbiórki. Jej dyspozycja nie wystarczyła do dogonienia zespołu z Gdyni, który schodził na przerwę prowadząc 44-27.
Druga połowa zaczęła się od świetnej serii lublinianek, które znalazły sposób na obronę przeciwniczek i zdecydowanie poprawiły swoją celność (33-46). Po celnej trójce Dominiki Ullmann gospodynie miały już tylko 10 punktów straty do Arki (41-51). Podopieczne trenera Szewczyka nie były jednak w stanie całkowicie zniwelować przewagi gdynianek, obie ekipy walczyły punkt za punkt (48-61). Równorzędna wymiana ciosów trwała do końca trzeciej kwarty, która zakończyła się rezultatem 57-68.
Akademiczki weszły w ostatnią część gry z ogromną motywacją i nadzieją na odwrócenie losów tego meczu. Mistrzynie Polski prezentowały się fantastycznie, bo z jednej strony uszczelniły szyki defensywne, a z drugiej zaczęły wykazywać się o wiele większą skutecznością (67-74). Dowodem tej niesamowitej pogoni był wynik figurujący na tablicy wyników, który coraz bardziej zbliżał się do remisu (69-74). Trybuny wybuchły z radości, kiedy szalony rajd Veronici Burton zakończył się trafieniem i obie drużyny dzielił już tylko jeden kosz (72-74). Amerykanka była absolutną gwiazdą ostatnich minut, a w całym spotkaniu zanotowała double-double. Na minutę przed końcem Aleksandra Zięmborska dała swojej drużynie realne szanse na wyrównanie stanu gry (77-79). Ostatnie sekundy w tym meczu należały jednak do przyjezdnych, które wygrały 81-80.
To była naprawdę niesamowita walka. W pierwszej połowie grałyśmy naprawdę dobrze, szczególnie w ofensywie, ale w drugiej połowie to nasze rywalki były bardziej agresywne. Cieszę się, bo udało nam się wspólnie dowieźć to zwycięstwo – wyjaśniła Rennia Davis, zawodniczka VBW Arki Gdynia.
Szczerze mówiąc, brakuje mi słów, żeby podsumować dzisiejszy mecz. Nie graliśmy obroną strefową tak, jak chciałyśmy i nie byłyśmy wystarczająco agresywne. Przez to musiałyśmy później gonić wynik. Po zmianie stronie miałyśmy już więcej energii i zaczęłyśmy grać lepiej zarówno w ataku, jak i w obronie. Miałyśmy 21 punktów straty, a finalnie przegrałyśmy jednym, więc tak naprawdę poniosłyśmy porażkę przez pierwszą kwartę – mówiła Elin Gustavsson, koszykarka mistrzyń Polski.
W pierwszej połowie kontrolowaliśmy przebieg gry, byliśmy w stanie skutecznie ograniczyć ich poczynania w ataku, przy jednoczesnej dobrej grze w ofensywie naszego zespołu. Z czasem zaczęliśmy tracić naszą przewagę i miałyśmy spore problemy z naszymi rywalkami. Natomiast bardzo cieszymy się z tego wyjazdowego zwycięstwa, szczególnie w kontekście play-offów i utrzymania naszej pozycji w czołówce – podkreślił Philip Mestdagh, szkoleniowiec zespołu z Gdyni.
Weszliśmy w ten mecz zbyt ospale, po przejściu na obronę “każdy swego” było już zdecydowanie lepiej. Zabrakło nam czasu i szczęścia, ale powiedziałem dziewczynom w szatni, że w takim meczu każda decyzja ma znaczenie i to dzisiaj wyszło. Powiewem optymizmu jest to, że potrafiliśmy wrócić do gry z tak mocnym zespołem, jak Arka. Druga połowa była już naprawdę niezła, ale pierwsza kwarta zdecydowała o wszystkim – tłumaczył Krzysztof Szewczyk, trener Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.
Polski Cukier AZS UMCS Lublin – VBW Arka Gdynia 80-81 (9-26, 27-44, 57-68, 80-81)
AZS UMCS: Goss (18), Zięmborska (17), Shook (14), Burton (13), Gustavsson (9), Ullmann (6), Adamczuk, Fiszer, Jeziorna, Nassisi (DNP), Goszczyńska (DNP).
VBW: Davis (17), Cowling (16), Kastanek (16), Wrzesiński (12), Borkowska (9), Podgórna (5), Miškinienė (4), Bazan, Puter, Szymkiewicz, Żytkowska (DNP).
Fot. Elbrus Studio
Autor: Michał Długosz