Wyszarpane zwycięstwo w końcówce. Siatkarki AZS UMCS Volley Lublin dzięki udanej pogoni w czwartym secie wygrały z 3:1 z JHN AZS Warszawa. Tym samym piąty triumf z rzędu stał się faktem.
W mecz dużo lepiej weszły miejscowe. Prowadzenia, które dała Julia Chadała (2-1) już nie utraciły. Mimo wyraźnej przewagi lublinianek przez większość czasu trzymały rywalki na dystans jednego bądź dwóch punktów. Zmieniło się to, gdy na zagrywce znalazła się Karolina Hochołowska. To po jej serwisach akademiczki prowadziły już 12-8. Różnicę na tablicy wyników zdołały jeszcze powiększyć, a zwycięstwo w pierwszym secie przypieczętowała mocnym uderzeniem Natalia Gieroba (25-20). Druga odsłona zaczęła się nieco z problemami po stronie podopiecznych Bartosza Jesienia. Błędy w komunikacji zielono-białych wykorzystały rywalki i wypracowały sobie znaczącą przewagę (4-8). Ten impas lubelskiej ekipy trwał jednak przez chwilę i miejscowe wróciły do tego co nam już wcześniej zaprezentowały. Kluczową rolę odegrał duet Chadała-Gieroba. To właśnie po ich atakach udało się doprowadzić do remisu 11-11, a następnie objąć prowadzenie. Rozpędzone akademiczki zakończyły walkę z 7 oczkami zaliczki (25-18).
Po pierwszych dwóch setach wydawało się, że lublinianki mają zwycięstwo w garści. Zapowiadała to również trzecia odsłona, którą lepiej rozpoczęły siatkarki z Lublina. Dobrze funkcjonował blok, a jednym z nich popisały się Gabriela Kostur i Julia Chadała (11-4). Po takim obrazie gry wydawało się, że mecz zamknie się w trzech setach. Coś jednak poszło nie tak. Lublinianki weszły w impas, z którego nie były już w stanie wyjść. Warszawianek nie mogło spotkać nic lepszego w tym meczu, więc karciły rywalki jak tylko mogły i finalnie wyrównały na 15-15. Słabszy okres w zespole zielono-białych nadal trwał, więc zawodniczki ze stołecznego klubu małymi kroczkami poszły po pierwszą wygraną w tym spotkaniu (25-20). Zespół gości kolejne szybkie ciosy wyprowadził również w czwartym secie. As serwisowy Eweliny Karsztun jedynie potwierdził, że przyjezdne były na fali (2-8). Dystans do przeciwniczek utrzymały aż do wyniku 17-22. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Gospodynie nagle wyszły z marazmu i rozpoczęły szaleńczą pogoń. Naciskany zespół z Warszawy zaczął się gubić. Zły blok, błąd w odbiorze i te małe mankamenty po skumulowaniu przerodziły się w prawdziwe kłopoty gości. Tablica wyników wskazywała już rezultat 22-22. Walka zakończyła się dopiero na przewagi, a tą która rozstrzygnęła losy spotkania była Martyna Dzida. Siatkarki nie zatrzymał nawet blok rywalek, a to definitywnie zakończyło to emocjonujące starcie (28-26).
Początkowo funkcjonowało u nas wszystko. Począwszy od zagrywki po skuteczne ataki, których nie potrafiły zatrzymać bloki rywalek. Potem w nasze szeregi wkradła się jakaś nerwowość. Straciliśmy w trzecim secie wypracowaną przewagę, a w czwartym to my od początku musieliśmy gonić wynik. Dziewczyny jednak pokazały charakter i po walce na przewagi zapewniły nam komplet. Brawa dla nich, ze udało im się wygrzebać z takiego dołka no i trzeba im pogratulować, że walczyły do samego końca – podsumowuje trener AZS UMCS Volley Lublin, Bartosz Jesień.
To był ciężki mecz. Dziewczyny z Warszawy w trzeciej odsłonie bardzo dobrze się rozegrały, a u nas to wszystko siadło. Niestety dogoniły nas i wygrały tego seta, a to ich podbudowało na kolejną odsłonę. Udało nam się ponownie skupić w walce o ostatnie punkty i finalnie dałyśmy radę. Nie chciałyśmy tie-breaka, bo zmęczenie było odczuwalne. Wyszło, że wygrałyśmy 3-1 i tym się cieszymy najbardziej – podsumowuje kapitan zespołu z Lublina, Natalia Gieroba.
AZS UMCS Volley Lublin-JHN AZS Warszawa 3-1 (25-20, 25-18, 20-25, 28-26)
AZS UMCS Volley Lublin: Hochołowska, Duma, Jackowska-Boryc, Wełna, Gieroba, Dzida, Elko, Urbańska, Kowalczyk, Kostur.
Fot. Michał Piłat
Autor: Rafał Małys