Przesądziła ostatnia kwarta. Porażka koszykarek z Gorzowem Wielkopolskim

Twierdza MOSiR nie wytrzymała naporu zespołu PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski. Koszykarki Polski Cukier AZS UMCS Lublin musiały uznać wyższość rywalek i przegrały 67-68. Walka o zwycięstwo rozstrzygnęła się w samej końcówce.

Takie początki meczów jak ten, to zdecydowanie chcemy oglądać w wykonaniu lublinianek. Trzy pierwsze rzuty gospodyń były bezbłędne i otworzyły wynik (6-0). Goście nie pozostali dłużni i odpowiedzieli precyzyjnymi trafieniami zza łuku (6-6). Spokój w grze zielono-białych przywróciła Aleksandra Stanaćev, która dwa razy zapunktowała z półdystansu i wymusiła na przyjezdnych przerwę w grze (14-8). Do końca pierwszej kwarty zobaczyliśmy jeszcze celne rzuty za trzy oczka w wydaniu Aleksandry Stanaćev i Natashy Mack oraz dobrze zamkniętą akcję pod obręczą przez Annę Wińkowską (22-19).

Emocje znacznie wzrosły w drugiej odsłonie, gdy gorzowianki znów zrównały się na tablicy (27-27). Z receptą dla lubelskiej ekipy przyszła Wińkowska, która najpierw świetnie spisała się pod koszem przeciwniczek, a po chwili dołożyła dwa celne rzuty osobiste (31-27). Rywalki pozostały nieugięte i nadal starały się gonić wynik, ale inicjatywa, szczególnie w końcówce pierwszej połowy, pozostawała po stronie miejscowych. Dwukrotnie na linii rzutów osobistych stanęła Mack, a w każdej z nich zaprezentowała 100% skuteczności (43-37).

Po przerwie lubelskie akademiczki nadal były na fali, a także wykorzystały chwilę słabości Enei (52-37). Dopiero w końcówce trzeciej kwarty podopieczne Dariusza Maciejewskiego złapały rytm i wróciły do gry. Zanotowały serię trafień, a tym samym doprowadził do wyniku 55-46. Bardzo dobrze ostatnie 10 minut rozpoczęła Mack, bo dwa razy z rzędu zaskoczyła przyjezdne rzutami za trzy oczka. Wydawało się, że lublinianki są na najlepszej drodze do zgarnięcia pełnej puli za ten mecz, ale wszystko zaczęło iść w złym kierunku, gdy za faule wykluczona została Nia Clouden. Gorzowianki poczuły krew i wrzuciły drugi bieg (63-66). Lubelski zespół starała się ratować jeszcze Olga Trzeciak, dzięki dwóm celnym rzutom (67-66), ale i tak ostatnie słowo należało do przyjezdnych (67-68).

Bardzo się cieszę, że zwycięstwa, bo to już naprawdę długi czas, kiedy Gorzów tutaj wygrał. Kiedy jedzie się na drugi koniec Polski, to fajnie jest wracać w dobrej atmosferze i dzisiaj mamy ku temu okazję. Czapki z głów dla całego zespołu, że po tym ciężkim początku w trzeciej kwarcie, rzeczywiście zebrałyśmy się, poprawiłyśmy naszą obronę i wywalczyłyśmy o zwycięstwo w samej końcówce. To na pewno bardzo cieszy i buduje drużynę – komentuje kapitan zespołu z Gorzowa Wielkopolskiego, Dominika Fiszer.

Gratuluję zwycięstwa zespołowi z Gorzowa. Mecz mógł się podobać kibicom, bo walka trwała do samego końca. Właśnie ostatnie minuty zadecydowały o wygranej naszych rywalek. Wytrzymały bardziej fizycznie pod koniec rywalizacji. Zawsze, gdy gramy z Gorzowem to mamy motywację, żeby zwyciężyć – tłumaczy Olga Trzeciak, koszykarka lubelskiej drużyny.

Cieszy nas to, że zdołaliśmy zrobić to, co Lublin w ostatnim czasie, czyli odrobił straty 16 punktów z Bydgoszczą i wygrał. Tym razem my to zrobiliśmy. Mamy takie hasło w tym roku ,,Never give up”, czyli mamy się nigdy nie poddawać i walczyć cały czas. Pomimo tego, że mieliśmy trudności, bo nie zagraliśmy koszykówki, jakiej chcieliśmy, to ogromny szacunek za to, że zaczęliśmy porządnie bronić, bo właśnie z tej obrony pojawiły się trudne pozycje rzutowe dla Lublina. To nas napędziło. Mieliśmy zbiórki, przechwyty, zaczęliśmy grać szybką koszykówkę, łamać linie oraz to, co przede wszystkim lubimy, czyli gra kontratakiem – wyjaśnia trener gorzowianek, Dariusz Maciejewski.

Popełniliśmy za dużo błędów w czwartej kwarcie. Zaczęliśmy zwalniać grę, liczyliśmy, że ten wynik dowieziemy do końca. To się jednak nie udało. Staraliśmy się jeszcze walczyć w końcówce, bo dzięki dwóm lay-up’om Olgi wyszliśmy na prowadzenie, ale ostatniej akcji nie obroniliśmy. Jestem dumny z dziewczyn. Gramy w niepełnym składzie i potrzebujemy jeszcze czasu. Gorzów jest na pewno ekipą, która z tym składem może walczyć o złoto. My udowodniliśmy, że jesteśmy gdzieś tam w czołówce tej ligi, ale taki jest sport – podkreśla Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec lubelskich akademiczek.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski 67-68 (22-19, 21-18, 12-9, 12-22)
AZS UMCS: Mack (25), Stanaćev (14), Clouden (9), Ziętara (6), Wińkowska (6), Trzeciak (4), Paulsson-Glantz (3), Kuczyńska, Kośla, Zając (DNP), Mazurek (DNP), Nassisi (DNP).

Enea: Bazan (13), Horvat (12), Wadoux (10), Smith (10), Fiszer (10), Keller (8), Allen (5), Senyurek, Matkowska (DNP), Śmiałek (DNP).

Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys