W środę Sofia Ennaoui sprawiła miłą niespodziankę dzieciom z Akademii Lekkiej Atletyki AZS UMCS Lublin i odwiedziła ich na oficjalnym zakończeniu sezonu. A kiedy zobaczymy nową ambasadorkę akademii na bieżni i jakie ma cele startowe? O tym opowiedziała nam sama zainteresowana.
Sezon halowy jak najbardziej udany. Jak go wspominasz z perspektywy czasu?
Dla mnie był on bardzo dynamiczny, bo trwał tylko trzy tygodnie. Najważniejsze jednak, że był dla mnie bardzo szczęśliwy. Pobiłam rekord Polski i zdobyłam medal mistrzostw Europy w hali, co było moim celem numer jeden. Zatem mogę powiedzieć, że wszystkie cele, jakie sobie założyłam, zostały zrealizowane w 100%.
Zaskoczyło cię, że ten poziom w hali aż tak wzrósł?
Był on bardzo wysoki, nie ukrywam, że najwyższy od wielu lat. Cieszy mnie to, że byłam bardzo dobrze przygotowana. Bez względu na to, czy się biega szybko, czy taktycznie, to staję na wysokości zadania i te medale zdobywam.
Po tej przerwie od startów w hali ciężko było wrócić?
Zawsze nowe przygotowania to jest dawka nowych emocji. Niosą one ze sobą na początku taki trud, że trzeba znowu wejść w ten rytm treningowy. Jak się to uda, to już te treningi i wszystko dookoła tej lekkiej atletyki wydaje się dużo łatwiejsze. Na początku było ciężko, bo po sezonie halowym miałam wakacje, więc troszeczkę się rozluźniłam, ale cieszę się, że wróciłam na dobre tory.
Jak obecnie przebiegają przygotowania do startu na stadionie?
Na razie jestem jeszcze w ciężkim treningu, przygotowuję się do rozpoczęcia sezonu letniego na Memoriale Skolimowskiej. To już oficjalne, że 16 lipca będą mnie mogli wszyscy kibice oglądać na bardzo popularnym stadionie lekkoatletycznym w Chorzowie. To będzie moje rozpoczęcie sezonu i mam nadzieję, że szczęśliwe.
Główne cele na stadion?
Niezmiennie powiem, że imprezą docelową, do której się przygotowuję, są mistrzostwa świata, które będą rozgrywane pod koniec sierpnia. Zawsze najważniejszym dla mnie celem są imprezy docelowe. Nie wyobrażam sobie przygotowywania formy na mityngi czy na mistrzostwa Polski, bo traktuję je głównie jako sprawdzian formy. Jej szczyt i to, co mogę zaprezentować z jak najlepszej strony, będzie na pewno dopiero w sierpniu.
Wydaje się, że po tej kontuzji wróciłaś silniejsza. Świetnym tego potwierdzeniem są wyniki w hali i na stadionie.
Wydawałoby się, że faktycznie ta kontuzja wiele mi zabierze. Z drugiej strony uważam, że zyskałam dzięki niej wiele miesięcy wypoczynku, takiego dystansu od lekkiej atletyki. Też ta kontuzja dała mi możliwość przemyślenia, co było dobre w ostatnich latach, a co można byłoby poprawić. Po kontuzji faktycznie wróciłam naprawdę bardzo mocna. Piąte miejsce na mistrzostwach świata jest dla mnie rekordowe, bo nigdy tak wysoko nie byłam. Do zdobywania medali na mistrzostwach Europy, do tej fajnej passy, jaką miała w ostatnich latach, właśnie wróciłam.
Myślisz już o igrzyskach olimpijskich?
Szczerze mówiąc, nad igrzyskami olimpijskimi jakoś bardzo się nie zastanawiam. Nie będę tutaj kłamała, ale moim takim najważniejszym celem na ten rok jest właśnie start na mistrzostwach świata. Staram się stawiać przed sobą takie cele krótkoterminowe, bo długoterminowe powodują trochę rozluźnienia, takiego rozleniwienia organizmu. Jak masz długoterminowy cel, który jest tam gdzieś za rok czy dwa lata, no to się zastanawiasz, ale właśnie to skupienie na najważniejszych imprezach powoduje, że organizm pracuje na pełnych obrotach i chce się ciężko trenować. Jak zakończę ten sezon, to będę się zastanawiała nad następnymi.
W środę na zakończeniu sezonu Akademii Lekkiej Atletyki AZS UMCS Lublin przedstawiono cię jako nową ambasadorkę akademii. Co to dla ciebie oznacza?
Dla mnie jest to wielka nobilitacja. Moimi pierwszymi słowami, gdy wchodziłam na stadion w Lublinie, było to, że jest tam bardzo dużo ludzi. To nie jest takie powszechne, żeby w Polsce spotykać tyle dzieciaków lub tylu zawodników, którzy uprawiają w tym samym czasie lekką atletykę. Lublin, moim zdaniem, jest wizytówką tego, że jeśli się chce, to można pokazać właśnie dzieciakom czy osobom starszym, że sport to naprawdę przepiękny sposób spędzania czasu. Dzięki temu można zachęcić wszystkich tym bakcylem sportowym.
A co byś mogła przekazać dzieciakom, które chciałyby pójść w twoje ślady?
Na początku na pewno bym nie straszyłabym dzieciaki, tylko pokazałabym, że lekkoatletyka jest fajna i sprawia ogromną przyjemność. Zachęcałabym je nie stricte do kierowania się tylko i wyłącznie w jedną konkurencję. Na pewno bym starałabym się pokazać im, że wszystkie konkurencje skocznościowe, techniczne czy biegowe są naprawdę świetne. Można spróbować wszystkiego, żeby gdzieś tam w dalszym etapie kariery móc wybrać to, co sprawia największą przyjemność.
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys