Po ponad miesięcznej absencji spowodowanej kontuzją na parkiet wróciła Stella Johnson. Amerykańska koszykarka AZS UMCS opowiedziała między innymi o aktualnej dyspozycji zespołu, swoim powrocie do gry i życiu w Lublinie.
Jakie masz przemyślenia po sobotniej porażce ze Ślęzą Wrocław?
Myślę, że zagrałyśmy dobrze w pierwszej połowie. Popełniłyśmy kilka błędów, ale miałyśmy szczęście, że przeciwniczki z nich nie skorzystały. Poza tym grałyśmy zespołowo, dobrze dzieliłyśmy się piłką, a po pomyłkach wspierałyśmy się nawzajem. W drugiej połowie nasza obrona trochę się pogorszyła, bo popełniałyśmy błędy, które rywalki tym razem wykorzystały. Wrocławianki poprawiły swoją skuteczność i miały zbiórki ofensywne, więc zdobywały punkty, a u nas tego zabrakło. Myślę, że wiele naszych błędów zostało przez nie wykorzystanych – gratulacje dla nich, bo naprawdę dobrze zagrały w drugiej połowie. To jest coś, nad czym musimy pracować.
Jak czułaś się po powrocie z kontuzji? Czy jesteś już w optymalnej dyspozycji?
To był mój pierwszy mecz od kontuzji i swój pierwszy trening miałam dzień wcześniej, więc byłam bardzo podekscytowana, że mogę zagrać po miesiącu przerwy od gry. Jeśli chodzi o moją formę, to przede mną cały tydzień treningów. Trenowałam dziś i czułam się naprawdę dobrze, ale muszę wracać do rytmu na parkiecie dzień po dniu, zaczynając od obrony, ale oczywiście nie pomijając również ofensywy.
Czeka was kilka bardzo trudnych spotkań ligowych. Czy mimo tego liczycie na to, że uda wam się przerwać złą passę?
Myślę, że w ostatnich meczach nie pokazałyśmy pełni swoich możliwości, bo wiemy, że możemy grać lepiej. Ten weekend był dla nas wszystkich pewnym przebudzeniem. To jest czas, aby się obudzić i zacząć z dumą prezentować się na parkiecie. Zagramy kolejno z Gorzowem, Polkowicami i Gdynią, więc będą to świetne mecze i szansa dla nas. Damy z siebie wszystko, aby wygrać i wierzę, że będziemy gotowe.
Jak ogólnie podoba ci się w Lublinie?
Od początku w klubie wszyscy byli dla mnie bardzo gościnni. Dobrze dogaduję się z trenerami, którzy są zawsze pomocni, kiedy chcę na przykład obejrzeć materiał wideo albo poćwiczyć dodatkowo na siłowni. W AZS-ie czuję się naprawdę świetnie. Jeśli chodzi o samo miasto, to uwielbiam starówkę. Chodzenie tam po cappuccino albo gorącą czekoladę i podziwianie otoczenia wokół starych, klimatycznych budynków to coś, co naprawdę sprawia mi przyjemność. Bardzo mi się podoba w Lublinie.
W czwartek czeka was ostatni mecz EuroCup w tym sezonie. Jak podchodzisz do meczu z Panathinaikosem?
Jako drużyna oczywiście chcemy zakończyć EuroCup zwycięstwem. Dla mnie, grając właściwie tylko dwa mecze w tych rozgrywkach, wygrana byłaby czymś wspaniałym, ale zależy mi też na tym, żeby po prostu dobrze wypaść. Myślę, że jeśli zdobędziemy dobrą energię z tego meczu, to pomoże nam to w niedzielnym spotkaniu z Gorzowem. Chcemy wygrać i przenieść ten pozytywny moment na kolejne mecze.
Na podstawie waszego poprzedniego starcia z Panathinaikosem, jakie są największe atuty Greczynek i jak będziecie chciały je pokonać?
Niestety nie byłam w stanie zagrać w pierwszym meczu z Panathinaikosem ze względu na kontuzję, ale oczywiście oglądałam to spotkanie. Ich siłą jest na pewno Amerykanka Jazmine Jones, szybka rozgrywająca, a także to, że potrafią rzucać z każdej pozycji. Myślę, że jeśli starannie je przeanalizujemy, to będziemy dobrze przygotowane na ten mecz i gotowe do walki o zwycięstwo.
Fot.: Elbrus Studio
Autor: Michał Długosz