W najbliższym sezonie w sztabie szkoleniowym Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin znów zasiądzie Marek Lebiedziński. Będzie pełnił rolę drugiego trenera, a także będzie odpowiedzialny za szkolenie grup młodzieżowych. Zapraszamy do rozmowy.
Dla trenera będzie to drugi rok z rzędu w Pszczółce. Jak się pracuje w Lublinie?
Myślę, że klub jest zadowolony z tego co tu robimy. Cały czas się rozwijamy. Moim głównym zadaniem jest skupiać się na grupach młodzieżowych plus pracuję w zespole seniorskim. W tym roku spadnie na nas więcej obowiązków, bo startujemy w EuroCup. Zgłosiliśmy się też w pierwszej lidze, aby ogrywać młode zawodniczki.
Z perspektywy czasu przeprowadzka z Poznania do Lublina przyniosła wiele zmian?
W obu tych miejscach pracowałem z tą samą energią. Była to jednak spora zmiana dla mojej rodziny. Po roku w Lublinie mogę jednak śmiało powiedzieć, że czujemy się tu dobrze i już w pełni się zaaklimatyzowaliśmy.
Spora odpowiedzialność spadała na Pana jako drugiego trenera w ekstraklasowym zespole?
Rola asystenta jest nieco łatwiejsza. Miałem już okazję pełnić rolę pierwszego trenera, więc mam porównanie. Trzeba umieć się wkomponować do pracy w sztabie i mieć taki dobry ,,flow”. Myślę, że ten ,,flow” mamy z trenerem Szewczykiem, bo bardzo dobrze się rozumiemy i tak samo dobrze się nam współpracuje.
Właśnie z trenerem Szewczykiem mieliście wiele okazji do wspólnej pracy. W piłce klubowej był to AZS Poznań, a reprezentacyjnej kadra U20. Praca w nowym miejscu zacieśniła taką więź między wami?
Myślę, że ta praca w Poznaniu i w kadrze scementowała nas. Wiem dokładnie czego trener Szewczyk wymaga i jakiej pracy z mojej strony potrzebuje. Odczuwam większa odpowiedzialność patrząc, że się znamy i przyjaźnimy. Wiem przez to, że nie mogę nawalić i wszystko muszę wykonać jak najlepiej. Pracuję jakbym pracował dla siebie.
A które zadanie jest cięższe? Być prawą ręką w ekstraklasowym zespole czy przygotowywać grupy młodzieżowe?
W Ekstraklasie jest mi już o tyle łatwo, że to są pewne, wyuczone schematy. Wiadomo, że tej pracy jeżeli chodzi o skauting i pracę poza treningową jest sporo, ale na pewno trudniej jest drużynach młodzieżowych. Potrzeba dużo cierpliwości, a także umieć wyszukiwać tych talentów do zespołu.
Szkoląc tę młodzież tworzycie silne zaplecze koszykarskie. Wsparcie takich partnerów Bogdanka ułatwia to zadanie?
O, tak! Sponsor Bogdanka bardzo nam pomógł w tym sezonie i dzięki niemu nasze działania rozszerzamy na młodsze grupy. Planujemy właśnie ruszyć od września z projektem w Bełżycach. Jako klub stopniowo rozwijamy się we wszystkich kategoriach wiekowych.
fot. Michał Piłat
Autor: Rafał Małys