Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki… Górą jednak Basket 25 Bydgoszcz

Po pełnym emocji pierwszym spotkaniu fazy play-off między Pszczółką Polski Cukier AZS UMCS Lublin a Basketem 25 Bydgoszcz, górą przyjezdne. Rywalki lublinianek pokazały prawdziwy charakter, a zwycięstwo zapewniły sobie dwie sekundy przed końcem.

Spotkanie lepiej zaczęły miejscowe, które szybko odskoczyły do wyniku 12-5. Ogromna w tym zasługa Emilii Kośli, której występ w wyjściowym składzie mógł by lekkim zaskoczeniem. Zawodniczka do tego momentu zdobyła aż siedem z dwunastu punktów zespołu czym potwierdziła, że trener podjął dobrą decyzję. Z kolei szkoleniowiec rywalek – Piotr Kulpeksza widząc, co się dzieje, poprosił o czas. Po nim przewaga jeszcze urosła (16-5). W tym momencie przebudziły się przyjezdne i gdy punkty na 16-11 zdobyła Shante Evans to trener Krzysztof Szewczyk wziął przerwę na żądanie. Różnica pięciu oczek utrzymała się i po pierwszej kwarcie Pszczółka wygrywała 20-15. Większym problemem Bydgoszczy od wyniku był fakt, że pod koniec tej części meczu plac gry z urazem opuściła Angelika Stankiewicz. Druga kwarta zaczęła się od trójki Kariny Michałek (20-18). Do remisu doprowadziła natomiast Cierra Burdick (20-20). Chwilę po tym to przyjezdne wygrywały, ponownie dała o sobie znać Michałek (20-22). Koszykarki Basketu poczuły wiatr w żaglach. Ku uciesze Bydgoszczy na parkiet wróciła także Stankiewicz, która na szczęście nie ucierpiała poważniej w końcówce poprzedniej odsłony. Na prowadzenie 27-26 lublinianki powróciły po trafieniu zza łuku Jennifer O’Neill. Zespoły udały się do szatni przy dwupunktowej zaliczce gospodyń (36-34).

Druga połowa podobnie co pierwsza, zaczęła się mocnym uderzeniem Lublina. Po trafieniu Martiny Fassiny zrobiło się już 44-36. Trzema oczkami odpowiedziała Michałek (44-39). Kiedy trójkę na swoim koncie zapisała O’Neill różnica wynosiła dziesięć punktów (51-41). Bardzo dobre zawody rozgrywała Ilaria Milazzo, która dwoiła i troiła się zarówno w obronie jak i ataku. Przewaga jak szybko urosła, tak samo jednak szybko stopniała… Trafienie zza łuku Elżbiety Międzik na 51-49 spowodowało, że trener Szewczyk wziął czas. Ten pomógł, bo po trzech kwartach jego podopieczne wygrywały 56-49. Wynik decydującej otworzyła O’Neill, która dwukrotnie trafiła z półdystansu (60-49). Podobne różnice zawodniczki gości już odrabiały wcześniej i podobnie było tym razem. Gdy dystans po dobrych akcjach Evans zmalał do czterech punktów, trener Lublina musiał interweniować przerwą na żądanie (62-58). Do końca zostało sześć minut. Remis 64-64 zrobił się po dobrym wejściu pod kosz Michałek. Dodatkowo zawodniczka stanęła przed szansą na powiększenie dorobku z linii osobistych, ale to jej się nie udało. Na trzy minuty przed końcem wygrywały przyjezdne (66-68), ale momentalnie wyrównała Fassina. Na ten moment najlepiej punktującymi w obu ekipach były Jennifer O’Neill (15) i Cierra Burdick (18). Chwilę później liderką w tej statystyce wśród lublinianek została Fassina, która przeprowadziła akcję “2+1”, zdobywając swój siedemnasty punkt (71-68). Minutę przed syreną końcowa tablica pokazywała 72-71. Na zaledwie osiem sekund przed końcem prowadzenie Basketowi dała Janis Boonstra (72-73). Czas wziął trener Szewczyk i nakreślil podopiecznym ostatnią akcję. W niej faulowana była Fassina i stanęła na linii osobistych. Pierwszego nie trafiła, z kolejnym sobie już świetnie poradziła. W Lubinie był remis 73-73, a na zegarze 1.9 sekundy. W tym czasie O’Neill popełniła faul techniczny, a na punkt zamieniła go Julie McBride (74-73). Piłka dalej była w rękach przyjezdnych. Kolejny faul popełniła Milazzo i znów na linii osobistych stanęła McBride. Zdobyła kolejne dwa oczka, przypieczętowując wygraną Basketu.

Na konferencji pomeczowej powiedzieli:
Emilia Kośla (zawodniczka Pszczółki): O naszej przegranej zadecydowały: brak zbiórki oraz brak dobrego zastawienia. Rywalki miały łatwość w zdobywaniu punktów i to przesądziło o wyniku spotkania. Jest spory niedosyt, bo momentami prowadziłyśmy nawet 10 punktami, ale gdzieś nam to uciekło. Jutro musimy dać z siebie wszystko.
Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółki): Gratuluje zespołowi z Bydgoszczy zwycięstwa. Tak naprawdę tego meczu nie przegraliśmy w ostatnich sekundach, tylko dużo wcześniej. Zadecydował brak zastawienia i ten element musimy poprawić przed kolejnym meczem. Niestety straciliśmy przewagę parkietu i musimy zrobić wszystko, żeby ją odzyskać.
Agata Świątkowska (zawodniczka Basketu 25): Jestem dumna ze swojego zespołu, bo przeciwniczki postawiły twarde warunki. Wiemy, że przed kolejnym pojedynkiem musimy poprawić skuteczność z łatwych rzutów.
Piotr Kulpeksza (trener Basketu 25): Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy mecz z tak trudnym przeciwnikiem na tak trudnym terenie. Mamy doświadczony zespół, ale w takich meczach jak ten musi sprzyjać szczęście. Jestem pewien, że jutrzejsze spotkanie będzie tak samo emocjonujące jak dzisiejsze.

Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Start Lublin vs KS Basket 25 Bydgoszcz 73-76 (20-15, 16-19, 20-15, 17-27)
Pszczółka: Fassina (18), O’Neill (15), Bertsch (13), Milazzo (8), Kośla (7), Sklepowicz (4), Pavel (4), Poboży (4), Niedźwiedzka, Trzeciak (DNP), Duchnowska (DNP), Kosicka (DNP)
Basket 25: Burdick (18), Evans (15), McBride (12), Michałek (10), Stankiewicz (9), Boonstra (6), Międzik (6), Zasada (DNP), Sobiech (DNP), Faleńczyk (DNP), Świątkowska (DNP)

fot. Michał Piłat
Autor: Kamil Wojdat