Nie liczy się to, że upadłeś, tylko to, co zrobisz, gdy się podniesiesz. Lubelskie koszykarki wstały i dały popis prawdziwego basketu. Rozgromiły Crvene Zvezde aż 83-57 i sięgnęły po pierwsze grupowe zwycięstwo w EuroCup.
Wynik spotkania błyskawicznie otworzyła Natasha Mack, która wykończyła akcję pod obręczą rywala (2-0). Gotową odpowiedź miały już przyjezdne, które doprowadziły do stanu 6-13 i o przerwę w grze dla swoich podopiecznych poprosił Krzysztof Szewczyk. Po niej gra lublinianek weszła na zupełnie inny poziom, a idealnym tego podsumowaniem była akcja, w której lublinianki samymi podaniami otworzyły sobie drogę do kosza (15-17). Chociaż po pierwszej odsłonie tablica wyświetlała 15-22, to pewne było to, że akademiczki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. W tym przekonaniu utwierdziła nas Nia Clouden, która zdobyła 10 kolejnych punktów dla gospodyń, a przy tym dwa razy popisała się celnymi rzutami zza łuku (25-27). Przełomowym momentem było wyrównanie, do którego doprowadziła Emilia Kośla (35-35). Biało-zielone kompletnie zdominowały parkiet i do przerwy prowadziły 44-35.
Pierwsze minuty drugiej połowy nie były tak intensywne, jak do tej pory i obu ekipom zdarzały się proste błędy. Przy stanie 48-40 o przerwę w grze poprosił trener Szewczyk i ponownie to dodało energii lubliniankom, którą przełożyły na parkiet. Świetną serię trafień z rzędu zanotowała Kośla i miejscowe ponownie odskoczyły (54-40). Przewaga lublinianek rosła w zatrważającym tempie, a po trzypunktowym trafieniu autorstwa Aleksandry Stanaćev mieliśmy 62-41. Lubelska ekipa do ostatniej kwarty mogła przystąpić już ze spokojną głową (66-45), a na potwierdzenie tych słów Aleksandra Kuczyńska dwukrotnie zapunktowała zza łuku (76-46). Gospodynie bez większych problemów dowiozły zwycięstwo do końca i tym samym, po raz pierwszy w tej edycji pucharów, sięgnęły po komplet punktów (83-57).
Muszę powiedzieć, że ostatni tydzień był dla nas ciężki. Przegraliśmy dotkliwie z Panathinaikosem i to zwyczajnie nie był nasz dzień. Dzisiejszy mecz był dla nas o tyle ważny, aby sięgnąć po kolejne zwycięstwo i podbudować swoją pewność siebie. Zagrałyśmy bardzo dobre spotkanie. Miałyśmy sporo energii przez cały mecz i walczyłyśmy do samego końca. Jestem dumna z zespołu, że się podniosłyśmy i zwyciężyłyśmy – wyjaśnia kapitan lubelskiego zespołu, Aleksandra Stanaćev.
Dobrze zaczęłyśmy, bo na starcie złapałyśmy rytm gry. Byłyśmy mocne w obronie i dobrze funkcjonowała zbiórka zarówno ofensywna, jak i defensywna. W pewnym momencie to wszystko się zatrzymało. Wypadłyśmy z rytmu i pozwoliłyśmy rywalkom na łatwe punkty. Do przerwy było jeszcze dobrze, ale po niej kompletnie wypadłyśmy z tego meczu. Powrót do gry okazał się zbyt ciężki i zdecydowanie to nie był nasz dzień – wyjaśnia Snezana Bogicevic, koszykarka Crveny.
Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Gratuluję dziewczynom, że po takim nerwowym początku, gdzie wróciły demony przeszłości z ostatnich dwóch spotkań, podnieśliśmy się i nie poddaliśmy się. Tak naprawdę już od połowy drugiej kwarty przejęliśmy ten mecz i nie było wątpliwości, że jesteśmy lepszym zespołem. Stało się to, o czym mówiliśmy, czyli, że potrzebujemy graczy rezerwowych. Dzisiaj bardzo dobre zawody rozegrała Emilia Kośla, Ania Wińkowska dała osiem zbiórek oraz Ola Kuczyńska dołożyła coś od siebie. Sporo pracujemy i uważam, że ten zespół z dnia na dzień będzie mocniejszy – podkreśla Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec akademiczek.
Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Crvena Zvezda MTS 83-57 (15-22, 29-13, 22-10, 17-12)
AZS UMCS: Clouden (22), Mack (17), Kośla (13), Trzeciak (9), Stanaćev (9), Kuczyńska (7), Wińkowska (4), Ziętara (2), Zając, Paulsson-Glantz.
Crvena: Hall (17), Jakovina (10), Miseljic (6), Bogicevic (6), Colic (6), Katanic (4), Bojovic (3), Aifuwa (3), Zecevic (2), Naumcev, Corto, Nedeljkov.
(red. Chapeau bas! Gratulacje dla całego zespołu!)
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys