Szczypiornistki MKS-u AZS UMCS Lublin nie zdołały zatrzymać rozpędzonej ekipy ROKiS Radzymin Marcovia Marki. Lubelska drużyna po meczu pełnym walki musiała uznać wyższość liderek tabeli i uległa 26-30.
Szczypiornistki Marcovii znacząco przewyższają poziom 1. Ligi i każde z dotychczasowych spotkań wygrały. Największy opór do tej pory stawiły im lublinianki właśnie w niedzielnym starciu w Hali Globus. Podopieczne Małgorzaty Roli potrzebowały chwili, żeby złapać odpowiedni rytm, bo początkowo to przyjezdne wyraźnie przeważały (0-4). Bramka z karnego Małgorzaty Cebuli dała wyczekiwane przełamanie (1-4) i z minuty na minutę akademiczki poczynały sobie coraz lepiej. Skutecznością szczególnie imponowała Nadia Chodoń, która w tej odsłonie trzykrotnie wpakowała piłkę do siatki (7-9). Nadarzające się okazje z rzutów karnych pewnie wykorzystywała zaś Sara Leebe (10-11). W końcówce pierwszej połowie lubelska obrona miała problem z zatrzymaniem Anny Chmieleckiej i to właśnie ta zawodniczka dała Marcovii kilkubramkową zaliczkę przed zejściem na przerwę (12-15).
Piłkarki ręczne MKS-u AZS UMCS Lublin wróciły na parkiet z nową energią i konsekwentnie realizowały swoje założenia (15-16). Dwa trafienia z rzędu Igi Wicińskiej dały miejscowym upragnione wyrównanie (17-17). Od tej pory rozpoczęła się obustronna wymiana ciosów, która trwała do stanu 20-20. Wtedy jednak coś ewidentnie zacięło się w zespole z Lublina, który zupełnie stracił kontrolę nad meczem. Z tego słabszego momentu skorzystały przeciwniczki i zaczęły trafiać seriami (21-27). Czasu na odrabianie strat było już bardzo niewiele, ale gospodynie robiły wszystko. co w ich mocy, żeby stopić różnicę. Ostatnie minuty spotkania należały do nich, a końcowy wynik z linii 7. metra ustalaliła Leebe (26-30). Lublinianki nie zdołały się zrewanżować Marcovii, choć postawiły im bardzo trudne warunki. Dla akademiczek była to czwarta porażka w sezonie, a lubelska ekipa zajmuje pozycję wicelidera tabeli.
Zdecydowanie chciałyśmy przełamać serię Marcovii, tym bardziej że ostatnie dwa mecze nie były najlepsze w naszym wykonaniu. Tutaj chciałyśmy obrócić obraz naszego zespołu i wygrać w tym starciu. Przed niedzielnym meczem z przyczyn niezależnych od nas kontuzji doznały moje trzy kluczowe zawodniczki. Do tego spotkania przystąpiłyśmy w bardzo osłabionym składzie i dlatego może ten mecz wyglądał tak, a nie inaczej. Z postawy moich zawodniczek jestem bardzo zadowolona. Najwidoczniej nie dało się tego meczu wygrać, natomiast robiłyśmy wszystko, żeby ten wynik przechylić na naszą korzyść. Ostatnie 10 minut zdecydowało, że jednak przegrałyśmy – podsumowuje Małgorzata Rola, trenerka MKS-u AZS UMCS Lublin.
Zawsze jesteśmy bardzo mocno zmotywowane, aby wygrywać nie ważne, z jakim przeciwnikiem się mierzymy. Myślę, że świadomość tego, że przyszło nam grać z drużyną, która nie poniosła w tym sezonie żadnej porażki, dała nam jeszcze większego kopa do działania. Dalej pamiętamy nasz mecz w Radzyminie, więc chciałyśmy się zrewanżować i pokazać się z dużo lepszej strony niż wtedy. Mecz przez większość czasu był bramka za bramkę, ale pod koniec myślę, że nie starczyło nam już sił. Mimo woli walki nie udało nam się nadrobić straconych bramek. Prawie cały mecz grałyśmy jednym składem, w którym i tak kilka zawodniczek było kontuzjowanych. Myślę, że to mogło wypłynąć na końcowy wynik – wyjaśnia Julia Owczarzak, szczypiornistka zespołu z Lublina.
MKS AZS UMCS Lublin – ROKiS Radzymin Marcovia Marki 26-33 (12-15)
MKS AZS: Kuc (5), Owczaruk (4), Leebe (4), Chodoń (4), Wicińska (3), Dąbska (2), Dziuba (2), Cebula (1), Rossa (1), Osowska.
Zachęcamy Państwa do rozliczenia swojego PIT-u z AZS-em UMCS Lublin i przekazania nam swojego 1,5% podatku. Wasze wsparcie pomaga nam rozwijać klub i pisać kolejne piękne rozdziały historii jego funkcjonowania.
KRS: 000056079
Swój PIT możesz rozliczyć przy naszej pomocy. Dowiedz się więcej.
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys