Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin po ciekawym spotkaniu pokonały Politechnikę Gdańską 83-73. Najwięcej punktów na parkiecie zdobyła Morgan Bertsch (27).
Początek spotkania był zabójczy w wykonaniu Pszczółek. Po zaledwie półtorej minuty gry akademiczki wygrały już 8-0. Niemoc Politechniki przełamała Kateryna Rymarenko, która wykorzystała dwa rzuty wolne (8-2). Miejscowe jednak nie zwalniały tempa. Szczególnie dobrze radziła sobie Morgan Bertsch. Na dwie minuty przed końcem pierwszej odsłony po jednym z jej trafień, zielono-białe prowadziły 18-11. Wydawało się, że zawodniczki trenera Krzysztofa Szewczyka mają wszystko pod kontrolą. Ale ostatni fragment to prawdziwy popis w wykonaniu Jazmine Davis. Amerykanka ustrzeliła dwie „trójki” i Politechnika traciła tylko jedno oczko (24-23). Kolejna odsłona to zwłaszcza w początkowym fragmencie kontynuacja dobrej postawy przyjezdnych. Na pierwsze tego wieczoru prowadzenie wyszły za sprawą Ruth Hamblin (24-25). Lublinianki z kolei zatrzymały się na chwilę na dorobku 24 oczek. Skutkiem tego Politechnika odskoczyła do stanu 24-29. Impuls do odrabiania strat dała Bertsch. Ta sama zawodniczka ponownie dała prowadzenie swojej ekipie. Na półmetku drugiej odsłony Lublin wygrywał 34-31. Z dystansu trafiła Bertsch, a o czas poprosił trener Wojciech Szawarski. W hali MOSiR oglądaliśmy bardzo równe zawody. Można powiedzieć, że to był pojedynek Davis kontra Bertsch. Obie zawodniczki naprawdę mogły imponować. Swoje „trzy grosze” dokładała też Jennifer O’Neill, która grała na bardzo wysokim procencie skuteczności, zarówno w rzutach za dwa jak i trzy punkty. Po jej akcji Pszczółki wygrywały 43-36. Gospodynie poczuły wiatr w żaglach, jeszcze przed przerwą zwiększając różnice. Do szatni udały się przy wyniku 49-38.
Druga połowa zaczęła się od dwóch skutecznych akcji lublinianek (54-38). Kolejne minuty były jednak lepsze dla Politechniki. Ponownie sprawy w swoje ręce wzięły Rymarenko i Davis. Gdy zza łuku trafiła Davis trener Szewczyk zainterweniował i poprosił o time-out dla Pszczółek (54-48). Po raz kolejny przewaga zaczęła wymykać się z rąk Lublina. Różnicę lublinianki utrzymały jednak do końca tej odsłony. A nawet ją powiększyły. Po trzech kwartach było 64-55. O spokojnej końcówce mówić jednak nie można bylo. Mimo że UMCS cały czas miał na swoim koncie zaliczkę, to Politechnikę ambitnie goniła wynik, nie dając miejscowym chwili oddechu. Nadzieje prysły na dwie minuty przed ostatnią syreną. Wejścia pod kosz nie wykorzystała Davis, z kolei po drugiej stronie świetnie w podobnej sytuacji poradziła sobie Martina Fassina. Przy stanie 79-68 trener gości poprosił o czas. Mimo że zaraz po tym „trójką” popisała się Rymarenko, a dwa oczka dołożyła Sylwia Bujniak, było zbyt późno. Pszczółka wygrała 83-73.
Cieszymy się ze zwycięstwa. Na pewno nie był to łatwy mecz, ale my próbujemy złapać swój rytm grania. Po dwóch porażkach potrzebowaliśmy wygranej jak tlenu. Z premedytacją odpuściliśmy punkty Davis, żeby zatrzymać Hamblin i Rymarenko. To mniej więcej się udało. Gramy takimi falami w meczach i to musimy poprawić ‒ mówił po meczu trener Krzysztof Szewczyk.
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin vs DGT Politechnika Gdańska 83-73 (24-23, 25-15, 15-17, 19-18).
Pszczółka: Jennifer O’Neill (20), Zuzanna Sklepowicz (7), Ilaria Milazzo (7), Wiktoria Duchnowska (DNP), Elisabeth Pavel (10), Klaudia Niedźwiedzka (3), Karolina Poboży, Martina Fassina (9), Emilia Kośla (DNP), Morgan Bertsch (27), Olga Trzeciak (DNP).
DGT: Marta Stawicka (DNP), Jowita Ossowska (6), Kateryna Rymarenko (17), Martyna Pyka (4), Karolina Strzelczyk, Sylwia Bujniak (6), Natalia Gwizdała (DNP), Martyna Koc (6), Jazmine Davis (27), Ruth Hamblin (7).
fot. Marcin Golianek
Autor: Kamil Wojdat