Enea pokonana. Pszczółki zwycięskie piąty raz z kolei!

Po trudnym spotkaniu koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin pokonały we własnej hali Eneę AZS Poznań 83-63. Kluczowa była druga połowa spotkania. Dla lublinianek była ta piąta kolejna wygrana. Tabela rozgrywek TUTAJ.

W mecz lepiej weszły przyjezdne. Po dwóch akacjach Liliany Banaszak to zawodniczki z Poznania prowadziły 5-0. Pierwsze oczka dla miejscowych po ładnej akcji indywidualnej zdobyła najskuteczniejsza w obecnym sezonie wśród lublinianek ‒ Morgan Bertsch (2-5). Enea prezentowała się naprawdę dobrze, a swoje punkty zdobyły także byłe Pszczółki, obecnie broniące barw ekipy z Wielkopolski ‒ Julia Adamowicz i Jovana Popovic. Po trafieniu Serbki było 6-12. Od tego momentu wynik zaczęły gonić gospodynie. Wyróżniającą się postacią był Jennifer O’Neill. Gdy trafiła „za dwa” mieliśmy remis 12-12. Prowadzenie zielono-białym dała Bertsch (14-12). Końcówka pierwszej kwarty była słaba w wykonaniu Poznania, pojawiło się dużo nieskuteczności. Po dziesięciu minutach w hali MOSiR podopieczne trenera Krzysztofa Szewczyka wygrywały 20-16. Kolejna odsłona zaczęła się od pięciu punktów Pszczółek (25-16). To nie podłamało gości. Enea wróciła do meczu. Po „trójce” Adamowicz tablica wyników pokazywała 31-27. Trener Szewczyk poprosił o czas. Ale dalej rywalki zmniejszały dystans. Gdy przy próbie rzutu z dystansu faulowana była Adamowicz, Enea otrzymała trzy wolne. Dwa z nich na punkty zamieniła Adamowicz i zrobiło się 31-32. Po niej do kosza trafiła Gmrice Davis (31-34). Zespoły udały się do szatni przy rezultacie 33-38.

Po zmianie stron Pszczółki ruszyły do ataku i szybko wyszły na prowadzenie 42-40. Spora w tym zasługa Jennifer O’Neill, która końcówki pierwszej połowy nie mogła zaliczyć do udanych. Tym razem była już skuteczniejsza. W trzeciej kwarcie miejscowe radziły sobie lepiej od rywalek i przed ostatnią odsłoną prowadziły 54-53. Tę „trójką” otworzyła Bertsch (57-53). Do spółki z O’Neill Amerykanki wypracowały obfitą zaliczkę (66-53). Trener przyjezdnych poprosił o przerwę. Jednak ten już nie pomógł. Gospodynie zdominowały rywalki, ostatecznie wygrywając 83-63.

Cieszymy się ze zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz. W pierwszej połowie daliśmy sobie narzucić styl gry Poznania. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że tak być nie może. Efektem tego było tylko straconych 25 punktów w drugiej połowie. To cieszy, bo dobra gra w defensywie przekłada się na dobrą ofensywę ‒ mówi trener Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin, Krzysztof Szewczyk.

Lublin postawił bardzo wysokie wymagania pod względem intensywności. W pierwszej połowie w jakiś sposób próbowaliśmy nadążyć, ale po przerwie rywalki zaczęły grać może nawet bardziej intensywnie. My zaczęliśmy mieć problem z daniem temu rady. To się przełożyło na skuteczność, straty, decyzje. Drużyna miejscowa wytyczyła nam, w jakim kierunku powinniśmy iść. Musimy poprawić przygotowanie motoryczne. Cieszę się, że po ośmiu tygodniach przerwy do gry wróciła Lila Banaszak. Gramy ładny basket, ale mamy kłopot z wygrywaniem. Wszyscy, którzy nas pokonali, mają w swoich składach liderów, grających w najważniejszych momentach najlepszą koszykówkę. My mamy z tym problem. Tutaj w pewnym momencie O’Neill i Bertsch wzięły ciężar gry na siebie. To są zawodniczki wysokiej klasy i potrafią to robić. Z dobrych pozycji trafiały, my nie. Trochę ten sezon zburzyła nam kontuzja Kasi Trzeciak. Zmniejszyła nam się rotacja, zmieniliśmy system obrony. Nie mamy takiego pewnego „shootera”, a może inaczej: mamy, ale jeszcze nie pokazał tego, co potrafi ‒ komentował trener gości, Grzegorz Zieliński.

Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin ‒ Enea AZS Poznań 83-63 (20-16, 13-22, 21-15, 29-10)
Pszczółka: O’Neill (21), Sklepowicz (3), Pavel (10), Fassina (5), Bertsch (19), Milazzo (8), Duchnowska, Niedźwiedzka (7), Kosicka, Poboży, (6) Kośla (2), Trzeciak (2)
Enea: Davis (9), Adamowicz (7), Banaszak (11), Brown (13), Popovic (12), Piasecka (3), Marciniak (4), Nowicka (2), Stefańczyk, Parzeńska (2)

fot. Marcin Golianek
Autor: Kamil Wojdat