Pożegnaliśmy 2023 rok, który na zawsze pozostanie w pamięci fanów lubelskiego basketu. Nowy rok to nowe wyzwania, a tych przed koszykarkami Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin całkiem sporo. O tym, ale i nie tylko porozmawialiśmy z trenerem Krzysztofem Szewczykiem.
2023 rok na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Mistrzostwo Polski, Superpuchar Polski. Z perspektywy czasu jak się wraca do tych wspomnień?
Na pewno bardzo dobrze. Pierwsze mistrzostwo Polski i pierwszy Superpuchar w historii Lublina. Myślę, że było to niezapomniane przeżycie dla nas wszystkich – klubu, zawodniczek, kibiców. Bardzo miło się wraca do tych chwil.
Nagrodą za tę ciężko pracę jest możliwość gry w Eurolidze. Przed sezonem mówił trener, że przystępujecie do tych rozgrywek bez większych oczekiwań, a liczy się nabycie nowego doświadczenia. Jest ono już w jakimś stopniu przekładane na rozgrywki ligowe?
Myślę, że jeszcze nie, ale będzie dało się zobaczyć różnicę, gdy zakończymy rozgrywki Euroligowe. Zespół będzie mógł troszeczkę bardziej skupić się na pracy. Od początku tego sezonu gramy tak naprawdę co trzy dni i na tę pracę nie ma za dużo czasu. W tych meczach kluczowych typu play-offy to wszystko zaprocentuje.
Dla Pana to kolejny sezon w europejskich pucharach. W Lublinie jednak po raz pierwszy w Eurolidze.
Tak, choć byłem trenerem w Eurolidze jeszcze w Krakowie. Wiadomo, że zespół zupełnie inaczej się przygotowuje do pracy, do grania. Co innego jest w EuroCupie, gdzie jest tych spotkań zdecydowanie mniej. Tutaj w Eurolidze jest to 14 spotkań pewnych i jest to cel każdego zespołu, szczególnie takiego, który ma gdzieś tam węższą rotację. Chce się dotrwać do końca rozgrywek pucharowych, wyciągnąć z nich jak najwięcej. Te plony, mam nadzieję, będą zbierane po zakończeniu rywalizacji. W tej chwili jest ciężko, pojawiły się kontuzje. Poziom Euroligi jest zdecydowanie wyższy niż EuroCupu. Zaangażowanie drużyny też musi być większe, żeby się tam jak najlepiej zaprezentować. To wszystko kosztuje zespół bardzo dużo. Czekamy na zakończenie Euroligi i będziemy wtedy mieli miesiąc na przygotowanie się do play-offów.
W trakcie sezonu dołączyły nowe zawodniczki. Czy złapały już formę, jakiej by trener od nich oczekiwał?
Formę to nie, bo one się przygotowują stricte meczowo. Tych treningów nie jest za dużo, a jest sporo grania i podróży. Tak naprawdę nie mamy czasu na treningi. Szczególnie tutaj jest duża trudność dla Brii Goss, która w Eurolidze nie gra. Dużo z tych treningów też nie może odbyć z zespołem i to jest dla niej największy problem.
Po pierwszej rundzie sezonu na krajowym podwórku pozostaje niedosyt. Jak się trener zapatruje na rundę rewanżową, gdy zakończy się już faza grupowa Euroligi?
Na pewno chcemy zaprezentować się lepiej. Pierwsza runda nie była jakaś wybitna w naszym wykonaniu, pojawiły się porażki. My jako sztab byliśmy na to przygotowani. Tak naprawdę, gdybyśmy porównali pierwszą rundę z tą z zeszłego roku, to jest tylko jedno zwycięstwo różnicy. W tamtym roku mieliśmy bilans 6-4, a teraz było to 5-5. Wielkiej różnicy nie ma, ale chcemy grać zdecydowanie lepiej.
Porównując z zeszłorocznymi zmaganiami wyraźnie widać także, że poziom ligi stał się bardziej wyrównany.
Ze względu na przepis, gdzie muszą być dwie Polki na parkiecie, ten poziom się troszeczkę wyrównał. Zespoły, które walczą o play-offy i o udział w czwórce też wzmocniły swoje składy. Przez to ta liga jest zdecydowanie bardziej wyrównana niż w zeszłym roku.
Waszym celem jest każdy kolejny mecz, a najbliższy cel brzmi Poznań. Co trener może powiedzieć o tym zespole?
To jest niewygodny dla nas zespół. Od dwóch sezonów przeżywamy katusze w meczach z Poznaniem. Dużo gry jeden na jeden, dużo biegania do szybkiego ataku i rzutów za trzy punkty. Na to musimy być gotowi. Pod względem teoretycznym będziemy przygotowani, ale zobaczymy, jak to się przełoży na sam mecz.
Jak wygląda obecnie sytuacja kadrowa?
Nic się nie zmieniło oprócz tego, że w ostatnim meczu Amelia Kuper odniosła kontuzję. Przy próbie rzutu spadł przeciwniczce na nogę i skręciła bardzo poważnie staw skokowy, więc czeka ją dłuższa przerwa. Co do Emily Kalenik to decyzja zapadnie w sobotę na treningu, czy zagra. Julia Jeziorna natomiast jest już po badaniach i potrzebuje jeszcze dwóch tygodni.
Zachęcamy Państwa do rozliczenia swojego PIT-u z AZS-em UMCS Lublin i przekazania nam swojego 1,5% podatku. Wasze wsparcie pomaga nam rozwijać klub i pisać kolejne piękne rozdziały historii jego funkcjonowania.
KRS: 000056079
Swój PIT możesz rozliczyć przy naszej pomocy. Dowiedz się więcej.
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys