Łukasz Mietlicki: Jest niedosyt, bo stać nas na więcej

Futsaliści Luxiony AZS UMCS Lublin zakończyli sezon ligowy na ósmym miejscu. Popularne ,,Dziki” w kapitalnym stylu pożegnały się z rozgrywkami, gdyż w ostatniej kolejce pokonały wicelidera tabeli. O formie swoich podopiecznych w tegorocznej kampanii opowiedział Łukasz Mietlicki, grający trener Luxiony.

W tym sezonie znacznie szybciej niż przed rokiem zapewniliście sobie utrzymanie. Możemy powiedzieć, że kryzys z poprzedniej edycji został zażegnany?
Nie do końca, bo chociaż utrzymaliśmy się dużo szybciej w tej lidze, to nie jest to miejsce dla nas. Tabela w poprzednich latach pokazywała, że możemy zajmować znacznie wyższe lokaty. Jest ogromny niedosyt, że w tym roku zakończyliśmy na tej ósmej pozycji.

Trudno wam było wejść w tę pierwszą rundę. Zdobywaliście sporo bramek, ale jeszcze więcej ich traciliście.
Myślę, że głównym powodem był mental. Potrafimy zagrać z bardzo mocnymi zespołami na zero z tyłu, nawet na wyjazdach, a z tymi niżej notowanymi stracić kilka bramek seryjnie. To świadczy wtedy o podejściu do meczu i tej mentalności. Szkoda, że tak często nie prezentowaliśmy tej większej woli zwycięstwa, bo to miejsce na koniec mogłoby być wyższe.

A był jakiś taki przełomowy moment w pierwszej rundzie, gdy zaczęliśmy bardziej wierzyć w swoje umiejętności?
Na pewno bardzo okazałe zwycięstwo z Heiro Rzeszów 13-2 dało nam dużo wiary w siebie. Wygraliśmy kolejny mecz z bardzo mocnym GKS-em Tychy 4-3. Potem niestety przydarzyła się seria czterech remisów z rzędu, gdzie analizując każde z tych spotkań, powinniśmy wygrać. Prowadząc u siebie z mocną Sośnicą 2-0, tracąc w końcówce gola samobójczego czy nawet w Polkowicach po szalonym meczu 8-8, gdzie to my mieliśmy piłkę meczową, ale niestety się nie udało. Gdybyśmy w tamtych meczach zdobyli te osiem punktów więcej, to też byłoby inne podejście do drugiej rundy.

Które zwycięstwa bardziej cieszyły? Te, gdzie brylowała ofensywa i jesteście w stanie wygrać ogromną przewagą czy te, gdzie kluczem była defensywa?
Wydaje mi się, że to drugie. Wszystko determinuje wynik, aczkolwiek rzeczy wypracowane na treningu najbardziej cieszą trenera. Mogę wyróżnić mecz z Siemianowicami Śląskimi, gdzie śmiało mogę stwierdzić, że każdy z zawodników taktycznie wykonał świetną pracę. Strzeliliśmy gola z opracowanego bardzo trudnego schematu, także myślę, że to jest najważniejsze.

Jak dużym wyzwaniem jest zachować czyste konto w futsalu?
Jest to bardzo ciężkie. Często przy wysokim wyniku dla nas bardzo zależało mi i podpowiadałem chłopakom, żeby nie stracić gola. Dla mnie osobiście jest to ważne, żeby nie wygrać 3-1 tylko 3-0, nie 5-1 tylko 5-0. Istotna jest walka do samego końca, żeby nie stracić bramki.

Czyste konto udało wam się zachować w ostatniej kolejce, w dodatku w starciu z wiceliderem. Dla ciebie będą to chyba miłe wspomnienia, bo zdobyłeś swoją jubileuszową bramkę.
Na pewno, nawet nie wiem, kiedy to zleciało. Można powiedzieć, że wszystko się zakończyło w okrągłej dacie. Dziesięć lat tu jestem, z krótką przerwą w Warszawie i setny gol na koniec meczu dający trzy punkty z zespołem, który do tej pory walczy o promocję do Ekstraklasy. Na tamten moment walczył o bezpośredni awans w przypadku ułożenia się innego wyniku meczu. Chciałbym za to starcie wyróżnić cały zespół, niesamowita wola walki i charakter. To jest coś, co pozwala myśleć pozytywnie na kolejny sezon.

Na swoim koniec masz dokładnie sto goli ligowych w barwach Luxiony. Czy są jakieś szczególne trafienia, które miło wspominasz?
Nie mogę zapomnieć o bramce z Kamionką Mikołów, gdzie udało mi się strzelić przez całe boisko z rzutu wolnego, lobując bramkarza. Na pewno tez kilka fajnych bramek z dystansu udało się strzelić, a to w hali nie jest łatwe. Łatwiej tego dokonać na boiskach trawiastych, więc tym bardziej mnie to cieszy.

Do samego końca o koronę króla strzelców walczył Jakub Wankiewicz. Było jakieś wewnętrze wsparcie kolegi z drużyny?
Oczywiście, Kuba co rok pokazuje bardzo wysoką skuteczność i jest bardzo dobrym zawodnikiem. W tym sezonie niestety jako konkurenta miał Mateusza Wanata z Eurobusu Przemyśl, które osiągnął niesamowite liczby. Niestety Kubie nie udało się go dogonić, aczkolwiek drugie miejsce uważam za ogromny sukces, bo trzeci sezon z rzędu strzela ponad dwadzieścia bramek, a niełatwo o taką serię.

Patrząc w przyszłość to Ekstraklasa w Lublinie jest realna, czy jest to bardzo odległe marzenie?
Nie chciałbym nic deklarować, bo to wszystko zależy od transferów, jak przepracujemy okres przygotowawczy, frekwencji na treningu. Trudno coś teraz powiedzieć, ale na pewno jest to możliwe do zrobienia. Musi się jednak wiele odpowiednich czynników na to złożyć.

Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys