Przed Małgorzatą Hołub-Kowalik kolejne wyzwanie. Multimedalistka Igrzysk Olimpijskich w Tokio walczy o start w Paryżu, po którym planuje zawiesić buty na kołku. Lekkoatletka opowiedziała między innymi o łączeniu kariery sportowca z ciążą oraz byciem rodzicem. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z lekkoatletką AZS UMCS Lublin.
Do treningów wróciłaś w październiku i wstawiłaś post, w którym napisałaś, że brakuje ci siły i wytrzymałości. Ciężko było wrócić do sportu od razu po ciąży?
Było bardzo ciężko wrócić, natomiast muszę przyznać, że z tygodnia na tydzień było mi coraz łatwiej. Jest coś takiego jak pamięć mięśniowa, więc na szczęście ta siła oraz wytrzymałość już wróciły. Ciągle walczę z szybkością, bo jednak to napięcie mięśniowe, które miałam zbudowane przez wiele lat, spadło przez ten okres ciąży. Siłę zbudowałam, natomiast bardzo ciężko jest przekształcić to na moc i szybkość. Na początku zderzenie z rzeczywistością po ciąży było bardzo trudne, bo jeśli człowiek trenuje 18 lat i całe życie wszystko łatwo przychodzi, a nagle po przebiegnięciu półtora kółka na stadionie sapie jak stara lokomotywa, to sama się z tego śmiałam. Byłam też przerażona tym, jak szybko organizm zapomniał tego wszystkiego, ale z drugiej strony szybko sobie przypomniał.
Czy pojawiła ci się taka myśl, że po ciąży będziesz chciała odejść od sportu wyczynowego?
Najśmieszniejsze jest to, że całe życie mówiłam, że jak tylko zajdę w ciąże, to kończę trenowanie i kiedy byłam na samym początku ciąży, myślałam, że rzeczywiście tak będzie. Natomiast zaczęłam się ruszać sama dla siebie, trenowałam przez okres ciąży, bo nudziłam się w domu. Miałam na to zgodę lekarza, więc cały czas ćwiczyłam. Po urodzeniu mówiłam, że zawodowo już w ogóle nie będę trenowała, chcę tylko poruszać się dla siebie, żeby lepiej wyglądać, bo po ciąży nie do końca to akceptowałam. Chciałam po prostu zrobić coś dla siebie. Poszłam na pierwszy trening, drugi, trzeci, piąty, dziesiąty i zdecydowałam, że chyba jednak spróbuję. Zadzwonił do mnie trener kadrowy z informacją, że w dalszym ciągu mam szkolenie i mogę przyjechać na pierwszy obóz do Zakopanego. Na początku myślałam, że pojadę spotkać się z dziewczynami, ale jak już przyjechałam, to poczułam krew i wiedziałam, że muszę spróbować.
Można żartobliwie powiedzieć, że nie dotrzymujesz obietnic postawionych samej sobie, bo powiedziałeś, że po ciąży nie chcesz wrócić, a wróciłaś. Powiedziałaś, że igrzyska olimpijskie w Tokio będą tymi ostatnimi, a teraz walczysz jeszcze o Paryż.
Muszę przyznać, że to nie jest moja najmocniejsza strona. Kończyłam karierę po Rio, kończyłam karierę po Tokio, a teraz powiedziałam, że kończę po Paryżu, więc już się boję o to Los Angeles (śmiech). W tym temacie akurat nie dotrzymuję słowa, ale na szczęście na innych polach idzie mi lepiej. Jeśli chodzi o sport, to ciężko jest tak nagle odciąć się od tego, co robi się przez 20 lat. Ostatnio oglądałam świetny filmik Angeliki Cichockiej, który wrzuciła na zakończenie swojej kariery. Bardzo się wzruszyłam i myślę, że jest wart obejrzenia. Najciężej chyba po prostu przyznać przed samym sobą, że to już jest koniec i trudno się od tego odciąć. Wiem, że to już jest końcówka mojej kariery, ale myślę, że ciężko będzie mi sobie to przyznać. Ciężko tak nagle zrezygnować z tego, co robi się przez ponad połowę życia.
Od kilku lat zapowiadasz, że to już będzie koniec, ale i tak walczysz dalej. Kiedy przyjdzie ten moment, że rzeczywiście będziesz chciała odpuścić?
W sierpniu i to już jest kategoryczny koniec. Miałam kończyć po momencie, kiedy zaszłam w ciążę, ale tutaj jednak ta chęć powrotu pozostała we mnie, chociaż czuję, że to nie będzie to samo. Wiadomo, że chcę z całego serca poprawiać się i być lepsza, natomiast mając dziecko ciężko mi dostosować życie całkowicie pod sport, bo jednak najważniejsza dla mnie jest córka. Mam ogromny szacunek i podziw do wszystkich matek, które potrafią wrócić na taki ogromny poziom. Niecały rok od urodzenia do startów w Paryżu to jest po prostu mało czasu.
Jeżeli chodzi o przygotowania, to z czego musiałaś zrezygnować, żeby móc poświęcić się roli matki?
Przede wszystkim sportowcem nie jest się tylko na treningu, problem jest z całą otoczką. Nie mam czasu, żeby chodzić do fizjoterapeuty, psychologa czy dietetyka, nie mam czasu, żeby spać między treningami na obozie. Dla mnie najlepszą formą regeneracji jest sen, a kiedy wracałam po treningu, to moje dziecko no nie było skłonne do spania, bo się cieszyło z mojego powrotu i pomimo mojego zmęczenia chciało się bawić. Ta regeneracja nie jest na najwyższym poziomie i każdy rodzic powie, że z dzieckiem śpi się będąc ciągle czujnym. Jestem tego nauczona, że najpierw jestem matką i muszę zadbać w stu procentach o swoje dziecko, a dopiero w drugiej kolejności jestem sportowcem.
Wspomniałaś, że teraz masz dużo mniej czasu na odpoczynek. Czy przez ten nowy tryb życia czujesz, że będzie ci ciężko przygotować się do Paryża?
Na pewno będzie to utrudnione, natomiast widzę po swoim organizmie, że idzie to w dobrym kierunku. Robię postępy na siłowni, ciężary dźwigam takie jak przed Tokio, a można powiedzieć, że nawet w niektórych miejscach jestem w lepszym momencie, niż byłam przedtem. Wytrzymałościowo też prezentuje się to naprawdę nieźle, ale cały czas borykam się z problemem szybkości. Bieg na 400 metrów to głównie szybkość i dynamika, więc jeszcze z tym walczę. Obiecywałam medal przed Tokio i tej obietnicy dotrzymałam, a teraz mogę powiedzieć, że zrobię wszystko, żeby było jak najlepiej.
Na jakiś czas zniknęłaś ze sportowej sceny, teraz starasz się pobudzić swoją pamięć mięśniową. A jak wygląda wsparcie od zewnątrz, od strony klubu oraz sponsorów?
Jeśli chodzi o wsparcie ze strony klubu, to w każdym momencie czułam, że klub mnie wspiera i jest razem ze mną. Muszę przyznać, że kiedy jechałam na rozmowę, w której chciałam powiedzieć oficjalnie, że jestem w ciąży, to byłam przerażona całą drogę. Natomiast spotkałam się z niezwykle miłą reakcją, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło i cały czas czułam, że mam wsparcie ze strony klubu. Od sponsorów też nie miałam negatywnego oddźwięku. Cały czas było to wsparcie, więc życzę każdej kobiecie, żeby miała takie wsparcie i była w takiej sytuacji, w jakiej byłam ja.
Uważasz, że Paryż będzie ukoronowaniem twojej kariery?
Myślę, że ukoronowaniem mojej kariery było Tokio, bo tam zdobyłam najważniejszy medal w moim życiu i myślę, że Paryż tego nie pobije. Natomiast taką wisienką na torcie na pewno byłyby te trzecie igrzyska i wierzę, że mi się to uda.
Fot. Elbrus Studio
Autorzy: Rafał Małys/Michał Długosz