O tym, że los bywa przewrotny przekonali się kibice podczas starcia pomiędzy Pszczółką Polski Cukier AZS UMCS Lublin, a VBW Arką Gdynia. Lublinianki dzięki fenomenalnej końcówce pokonały mistrzynie Polski 61-57 i przesunęły się na pierwszą lokatę w ligowej tabeli.
Pszczółki napierały już od samego początku spotkania i to przyniosło efekt na tablicy wyników. Po trafieniu Natashy Mack lublinianki prowadziły już 10-1. Przyjezdne szybko się jednak zrehabilitował po słabszym starcie i konsekwentnie minimalizowały straty do miejscowych. Po trójce Marissy Kastanek gdynianki tracił już jedynie dwa oczka (10-8). Akademiczki natomiast nieco straciły na skuteczności, a taki obrót spraw skłonił trenera Krzysztofa Szewczyka do wzięcia przerwy w grze. Po niej jednak ponownie swój kunszt spoza łuku pokazała Kastanek (10-11). Jednopunktowa przewaga gości utrzymała się do końca tej kwarty (12-13). W kolejną odsłonę zdecydowanie lepiej weszły mistrzynie Polski, które konsekwentnie powiększały przewagę (12-22). To zmusiło gospodynie po raz kolejny do wzięcia przerwy w grze, ale nakreślony w niej plan zaczął przynosić efekty. W odrabianiu strat zdecydowanie pomogła Kamiah Smalls, która najpierw dwukrotnie skutecznie egzekwowała rzuty wolne, a następnie wykończyła atak lay-up’em (18-24). Chwilę później dzięki akcji ,,2+1″ autorstwa Natashy Mack ta różnica stopniała już do trzech oczek (27-30). Akademiczki podkręciły jeszcze tempo w końcówce pierwszej połowy, ale nie udało się odzyskać prowadzenia. Jako ostatnia przed zmianą stron trójką popisała się Ivana Jakubcova (33-34).
Po przerwie z łatwości Pszczółki objęły prowadzenie za sprawą Natalii Kurach (35-34). Dużo trudniej natomiast było je utrzymać. Udowodniła to koszykarka gdyńskiej ekipy Pinelopi Pavlopoulou, która zamknęła trzy akcje z rzędu (40-43). Arka była na fali i wykorzystała tę formę powiększając dystans do lubelskiej drużyny, a ten po trzeciej kwarcie wynosił 8 oczek (44-52). Nadzieję w serca lubelskich kibiców wlała Aleksandra Stanaćev, która dwukrotnie trafiła spoza łuku, z czego druga próba była na wagę remisu (54-54). Ta nadzieja przelała się jednak w coś więcej, bo ożywiła się cała hala. Pszczółki uskrzydlone wsparciem z trybun poszły za ciosem, a kolejną trójkę na swoim koncie zapisała Stanaćev (57-56). Walka trwała do ostatnich sekund i zakończyła się z korzyścią dla lublinianek, które wygrały 61-57. Po tym zwycięstwie lublinianki wskoczyły na fotel liderek Energa Basket Ligi Kobiet.
Gratulacje dla obu zespołów, bo stworzyły emocjonujące widowisko. W meczu było sporo wahań, bo najpierw zaczęliśmy od plus 10, a po chwili to my musieliśmy gonić wynik. W drugiej połowie ta sytuacja się także powtórzyła. Cieszymy się, że graliśmy do końca pomimo dużych problemów ze skutecznością. Wróciliśmy do grania naszej dobrej defensywy i to nie była łatwa rzecz zatrzymać zespół z takim potencjałem ofensywnym jak Gdynia – mówił po na konferencji pomeczowej szkoleniowiec akademiczek, Krzysztof Szewczyk.
Gratuluję zespołowi z Lublina zwycięstwa. Myślę, że obie ekipy dobrze się zaprezentowały. Tak naprawdę o końcowym rezultacie zadecydowały małe różnice. Uważam, że atutem gospodyń były zbiórki w ataku, bo miały ich aż 14. Wykorzystały to w końcówce, gdy wynik był na granicy remisu. Walka jest jeszcze nieskończona, bo liga nadal trwa, więc życzę obu zespołom powodzenia – komentuje Jelena Škerović, trenerka zespołu gości.
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – VBW Arka Gdynia 61-57 (12-13, 21-21, 11-18, 17-5)
Pszczółka: Mack (19), Stanaćev (19), Fassina (10), Kośla (4), Smalls (4), Jakubcova (3), Kurach (2), Sklepowicz, Niedźwiedzka, Trzeciak, Duchnowska (DNP), Kuczyńska (DNP).
Arka: Begić (12), Pavlopoulou (11), Bertsch (11), Kastanek (8), Gustafson (6), Szymkiewicz (4), Kunek (3), Dobrowolska (2), Bazan, Borkowska, Rudzka (DNP).
Fot. Michał Piłat
Autor: Rafał Małys