Muszę ciężko pracować, aby wywalczyć swoje minuty – rozmowa z Aleksandrą Kuczyńską

Aleksandra Kuczyńska to druga nowa zawodniczka w kadrze Pszczółki na sezon 21/22. Zapraszamy do rozmowy z 19-letnią rozgrywającą.

Ostanie lata spędziłaś w Gorzowie Wielkopolskim. Świetny klub szczególnie dla młodej zawodniczki. Dużo dał Ci ten czas?
Ciężka praca na treningach pod okiem bardzo dobrych trenerów, do tego możliwość trenowania ze starszymi i lepszymi koleżankami oraz ogrywanie się na parkietach 1. ligi: to wszystko złożyło się na postęp, który sama zauważam, wiec mogę powiedzieć, że tak – pobyt w Gorzowie dał mi dużo.

Doświadczenie przede wszystkim zdobywałaś albo w rozgrywkach młodzieżowych, albo w drugiej ekipie Enei. Brakowało trochę tej szansy w EBLK?
Myślę, że brakowało. Dla młodej zawodniczki każda minuta spędzona na parkiecie ekstraklasy to krok do przodu, poznawanie dorosłej koszykówki i dostrzeganie braków. Jest to też możliwość nauki od starszych, bardziej doświadczonych koleżanek, wiec szkoda, że nie było więcej okazji.

Oczekujesz, że w Lublinie tych występów będzie więcej? Domyślam się, że na pewno rozmawiałaś o tym z trenerem Szewczykiem.
Jestem świadoma tego, że ilość moich występów w EBLK będzie uzależniona od mojej postawy na treningach. Muszę ciężko pracować, żeby wywalczyć sobie minuty na parkiecie.

Pszczółka Polski Cukier jest klubem akademickim. Wybór Lublina oprócz względów sportowych był także podyktowany względami edukacyjnymi?
Studia rozpoczęłam w Gorzowie. Jestem po pierwszym roku na kierunku dietetyka, który bardzo mi się spodobał, więc chce go kontynuować na uczelni w Lublinie.

W zasadzie całą swoją karierę prowadziłyście wspólnie z siostrą Wiktorią. Najpierw obie grałyście w Tarnowie, potem w Gorzowie, ale teraz się rozdzieliłyście i każda poszła w swoją stronę. To trochę nowa sytuacja.
Doszłyśmy do wniosku, że to dobry czas żeby się już rozdzielić. Będzie to coś nowego i będziemy oddalone o 500 kilometrów od siebie, ale uważam, że zmiany są potrzebne. Wierzę, że mimo wszystko obie damy sobie rade, zwłaszcza, że będziemy się dalej wspierać i sobie pomagać.

W Lublinie chyba nie będziesz czuła się samotnie. Wiktoria Duchnowska i Olga Trzeciak to zdaje się Twoje znajome z Gorzowa?
Dokładnie: Wicię i Olgę znam z Gorzowa i bardzo cieszę się, że nie idę na całkiem głęboką wodę do Lublina, że jednak kogoś tu znam. Początki w nowych miejscach bywają trudne, wiec dobrze jest wiedzieć, że ma się kogoś na kogo można liczyć i z kim można porozmawiać.

Stawiasz sobie jakieś indywidualne cele przed dołączeniem do Pszczółki?
Moim celem na początek jest powrót do formy, ponieważ przez problemy zdrowotne nie mogłam trenować cztery miesiące. Na pewno chcę sobie wywalczyć jak najwięcej minut w Ekstraklasie, a podstawowym celem jest stawanie się coraz lepszą koszykarką oraz osobą.

Domyślam się, że praca ze sztabem w Lublinie nie będzie dla Ciebie czymś nowym, bo znasz trenera Szewczyka czy Lebiedzińskiego z reprezentacji młodzieżowej.
Z trenerem Lebiedzińskim nie miałam okazji pracować, ale z trenerem Szewczykiem tak – właśnie na kadrze Polski, więc wie co w mojej grze wymaga poprawy. Mam nadzieje, że w Lublinie będzie nam się dobrze współpracowało!

Na koniec powiedz kiedy przeprowadzka i pierwszy trening już tutaj na miejscu.
Przeprowadzka do Lublina na początku września. Tak jak wcześniej mówiłam, miałam problemy zdrowotne i czekają mnie jeszcze jedne badania, po których najprawdopodobniej zacznę treningi.

fot. AZS AJP Gorzów Wielkopolski
Autor: Kamil Wojdat