Na takie przełamanie liczyliśmy! Koszykarki Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin pokonały u siebie faworyzowany Casademont Saragossa, który dotąd nie przegrał w EuroCup Women. Hala wypełniona po brzegi, a to wsparcie dodało skrzydeł akademiczkom i wygrały 69-66.
Fani dobrej gry w defensywie nie mieli na co narzekać, bo widzieliśmy sporo twardej gry. Obie ekipy od pierwszych minut zaczęły bardzo agresywnie i wymuszały błędne decyzje na przeciwniczkach. Za punktowanie w lubelskiej ekipie odpowiadała duet Sparkle Taylor–Aleksandra Stanaćev i to dzięki nim wynik ciągle był na styku (6-6). Akademiczki po raz pierwszy wyszły na prowadzenie, gdy dwukrotnie z półdystansu trafiła Taylor (12-10). Na odpowiedź gości nie musieliśmy długo czekać, bo na początku drugiej kwarty wypracowały sobie zaliczkę (14-17). Wtedy jednak odblokowała się Natasha Mack i ponownie lublinianki zagroziły przyjezdnym (18-20). To właśnie środkowa popularnych ,,Pszczółek” ustaliła wynik pierwszej kwarty, gdyż trafiła równo z syreną (22-20).
Drugą połowę lepiej rozpoczęły koszykarki Casademont i uzyskały najwyższą dotąd przewagę (22-29). Interweniować musiał trener Krzysztof Szewczyk, który poprosił o przerwę dla swojego zespołu, a po niej wszystko nabrało kolorów. Zwiększyło się tempo gry i przede wszystkim skuteczność wicemistrzyń Polski (31-32). Świetny moment w grze złapała Katarina Zec, która rzutem zza łuku odzyskała prowadzenie dla lubelskiej ekipy (34-32). Serbka zamknęła również dwie kolejne akcje gospodyń, po których tablica wyświetlała 38-36. Czwartą odsłonę spotkania rozpoczęliśmy od stanu 43-40, a ostatnie dziesięć minut obfitowało w liczne próby za trzy punkty. Seria trzech trójek z rzędu w wykonaniu przeciwniczek sprawiła, że różnica zmalała już do zaledwie jednego oczka (59-58). Chwilę oddechu lubliniankom dała Taylor, która najpierw trafiła zza łuku, a po chwili dołożyła dwa precyzyjne rzuty osobiste (64-58). Lublinianki utrzymały prowadzenie, choć chwile grozy były aż do końcowe syreny. Wszystko się jednak skończyło pomyślnie dla akademiczek, które zwyciężyły 69-66 i tym samym są w bardziej komfortowej sytuacji przed rewanżem, który już 1 lutego.
Mieliśmy wcześniej bolesną porażkę w lidze, więc ten mecz był dla nas bardzo ważny, żeby zespół wrócił na dobre tory. Wiemy, że Saragossa to bardzo mocna drużyna, która świetnie radzi sobie z szybkim przemieszczaniem piłki. Starałyśmy się skupić przede wszystkim na defensywie i to nam się udało. Trzy punkty to bardzo mała różnica, ale najważniejsze, że wygrałyśmy i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby awansować – mówiła po meczu kapitan lubelskiego zespołu, Aleksandra Stanaćev.
Wiedzieliśmy, że zwycięstwo w tym meczu jest konieczne, żeby podbudować morale i to się udało. Nasz zespół może być groźny dla każdego i mam nadzieję, że będziemy kontynuowali tę pracę. Jedziemy do Hiszpanii po wygraną, ale mamy tylko 3 punkty przewagi, więc wszystko jest otwarte – wyjaśnił Krzysztof Szewczyk, trener zespołu z Lublina.
Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Casademont Zaragoza 69-66 (12-13, 10-7, 21-20, 26-26)
AZS: Taylor (22), Stanaćev (18), Zec (12), Mack (11), Zięmborska (3), Ziętara (3), Yurkevichus, Trzeciak, Kuczyńska, Mazurek (DNP), Zając (DNP).
Casademont: Gatling (17), Fiebich (12), Ortiz (11), Gimeno (8), Geldof (7), Gonzalez (6), Alonso (3), Oma (2), Tate, Grande.
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys