Za nami turniej finałowy o awans do siatkarskiej 2. Ligi. Niestety zawodniczki AZS-u UMCS Lublin nie zdołały wywalczyć promocji na wyższy szczebel rozgrywkowy.
To był bardzo dobry sezon w wykonaniu podopiecznych Wojciecha Ignatiuka, a nagrodą za ciężką pracę było właśnie do finałowego etapu baraży. W Sosnowcu spotkały się cztery mocne ekipy, z których zaledwie jedna mogła wywalczyć awans do 2. Ligi, więc najmniejszy błąd mógł przekreślić szansę na spełnienie tego marzenia. Niestety już piątkowe starcie z gospodyniami, czyli MKS-em MOS Płomień Sosnowiec pokazało, jak wymagająca to będzie przeprawa. Pierwszy set był bardzo wyrównany, ale zakończył się triumfem sosnowiczanek 25-23. Kolejne dwie partie również padły ich łupem, choć kończyły je już ze znacznie pewniejszą zaliczką.
Poziom w tym turnieju był na pewno wyższy niż dolna połowa drugiej ligi. Rywale mieli w swoich kadrach zawodniczki, które nawet miały możliwość gry w ekstraklasie. Była taka jedna, która o kadrę seniorską się ocierała. Gdyby pierwszy set meczu z Sosnowcem rozstrzygnął się na naszą korzyść, to myślę, że mógłby się toczyć na pewno na dłuższym dystansie niż trzech setów. Mocno zaważyło to, że nasza drużyna, grając w trzeciej lidze lubelskiej, ma za mało meczów właśnie na takim poziomie, gdzie trzeba dawać z siebie w każdej akcji co najmniej 101%. Tutaj w województwie nikt nam aż takiego oporu nie postawił, a to jest bardzo ważne dla rozwoju drużyny – wyjaśnia Wojciech Ignatiuk, trener AZS-u UMCS Lublin.
MKS MOS Płomień Sosnowiec – AZS UMCS Lublin 3-0 (25-23, 25-18, 25-20)
Najbliżej zwycięstwa akademiczki były w starciu z LTS-em Legionovia. Początek meczu zdominowały jednak zawodniczki z Legionowa, które na start wygrały 25-10. To nie podłamało zielono-białych, które złapały wiatr w żagle wygrywając kolejno 25-22 oraz 25-23. Nie wiele zabrakło, a zamknęłyby ten mecz w czwartej odsłonie, ale po walce na przewagi uległy 24-26. Doszło do tie-breaka, a tam czekała nas iści szalona walka. Trwała ona do stanu 20-18, lecz to znów LTS wytrzymał wojnę nerwów.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zgodnie z tym, co się wydarzyło w hali, mecz z Legionovią rozstrzygnął się na naszą korzyść. Przy piłce meczowej dla nas, kiedy zawodniczka z Legionova wysłała piłkę w aut, sędziowie podjęli błędną decyzję, gdy sytuacja nie była jakoś bardzo trudna do oceny. To nie jest tylko nasza ocena sytuacji, bo jesteśmy rozgoryczeni, że przegraliśmy. Po meczu rozmawialiśmy dużo z obserwatorami z innych ekip i cała ekipa z Sosnowca, jak też obaj trenerzy Legionova potwierdzają, że ten ostatni punkt należał się nam. Największe rozczarowanie po tym turnieju jest takie, że w drugim dniu turnieju, to sędziowie odebrali nam zasłużone zwycięstwo. To był dla nas mecz o pozostanie jeszcze w grze o awans – komentuje trener Ignatiuk.
AZS UMCS Lublin – LTS Legionovia Legionowo 2-3 (10-25, 25-22, 25-23, 24-26, 18-20)
Turnieju nie udało się zakończyć dobrym akcentem, gdyż podopieczne Wojciecha Ignatiuka zmierzyły z PSPS-em Chemik Police, który praktycznie zdominował cały turniej. Ekipa z Polic zwyciężyła mecz z lubliniankami bez straty seta, a w samych finałach tylko raz urwano jej seta. Tym samym to PSPS w imponującym stylu wywalczył przepustkę do 2. Ligi.
We wszystkich meczach daliśmy z siebie dużo i te wyniki nie były takie do jednej bramki. Jeżeli chodzi o ekipę z Polic, to uważam ją za rewelację tego turnieju. Rozmawiałem z tymi zawodniczkami i są one siatkarkami, które zakończyły swoje główne kariery sportowe. Są to gracze, które już trochę dla zabawy na takiej sportowej emeryturze przyjechały i pokazały naprawdę niesamowity poziom – podkreśla szkoleniowiec lubelskiej ekipy.
PSPS Chemik Police – AZS UMCS Lublin 3-0 (25-21, 25-21, 25-18)
Zachęcamy Państwa do rozliczenia swojego PIT-u z AZS-em UMCS Lublin i przekazania nam swojego 1,5% podatku. Wasze wsparcie pomaga nam rozwijać klub i pisać kolejne piękne rozdziały historii jego funkcjonowania.
KRS: 000056079
Swój PIT możesz rozliczyć przy naszej pomocy. Dowiedz się więcej.
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys