Piłkarze nożni Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej podczas turnieju finałowego Akademickich Mistrzostw Polski w Opolu wywalczyli historyczne, srebrne medale. O tym sukcesie porozmawialiśmy z trenerem zielono-białych, Tomaszem Bieleckim.
Emocje już opadły? W końcu to największy sukces w historii.
Szczerze, trochę jeszcze trzymają. Za nami wiele takiego napięcia psychicznego, ale też wiele radości. W grupie wygraliśmy wszystkie spotkania i taki był nasz cel od początku. A to wymagało ciągłej koncentracji. Wszyscy spisali się na szóstkę! Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Cały turniej był w Waszym wykonaniu świetny. W finale zabrakło naprawdę niewiele. Przeważa niedosyt czy szczęście?
Chyba to wszystko jeszcze do nas dochodzi. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Teraz się to nie udało, ale w następnych latach będziemy chcieli spełnić te marzenia. Rywale byli silni. Myślę, że jest więcej radości, bo osiągnęliśmy wielki sukces, szczególnie w tym trudnym dla wszystkim okresie.
Które ze spotkań było najtrudniejsze? Finałowe ze Szczecinem, czy może wcześniejsze z Katowicami lub SGH? Oba wygrane 1-0, oba decydujące o awansie do kolejnej rundy.
Myślę, że gdybym miał ustalić hierarchię to najtrudniejszy był mecz z Uniwersytetem Śląskim w Katowicach. Nie byliśmy przygotowani na sposób gry przeciwników, którzy przede wszystkim skupili się na prowokowaniu i wybijaniu nas z rytmu. W tym starciu było naprawdę dużo emocji. Na szczęście udało nam się strzelić bramkę w regulaminowym czasie, bo w karnych mogło być różnie. Choć wynik na to nie wskazuje (4-0), trudny był też mecz grupowy z Politechniką Rzeszowską. Przez pierwsze 20 minut to rywale mieli swoje okazje na gola. Dla nas worek z bramkami rozwiązał się dopiero po czerwonej kartce dla rywali. Z kolei wspomniany półfinał z SGH, mimo że wygrany tylko 1-0, to przebiegał pod naszą kontrolą. W meczu o złoto natomiast decydowały detale. Może zmęczenie, presja w karnych.
W zasadzie od kilku dobrych lat drużyny Trenera zawsze są w czołówce AMP-ów. Jak utrzymuje się tak wysoki poziom?
Chyba najważniejsze jest budowanie zaplecza. Trzeba bardzo szeroko podejść do całego tematu. Na Lubelszczyźnie piłka nie jest dyscypliną wiodącą, zatem kluczowe jest budowanie mocnego zaplecza. Musimy ciągle wyszukiwać nowych pasjonatów piłki, intensywnie pracować w sekcjach akademickich. Powstała ta fantastyczna grupa ludzi, w której panuje świetna atmosfera. Cieszę się, że mam przyjemność z nią pracować. Ta atmosfera to także nasza siła. Ważne jest także to, że ciągle dochodzą do nas nowi zawodnicy. Tak właśnie było i tym razem. Nasz skład to taka mieszanka świeżej krwi i rutyny.
Ostatni Wasz medal sprzed dwóch lat, dał prawo wyjazdu na Akademickie Mistrzostwa Europy. Rozumiem, że tegoroczny również jest przepustką na inne zawody? Będziecie chcieli wziąć w takich udział?
Tym razem wywalczyliśmy prawo startu w przyszłorocznych Igrzyskach Studentów w Belgradzie. Jeśli te dojdą do skutku, oczywiście będziemy chcieli się na nie wybrać. Mam nadzieję, że nam się to uda.
Który moment opolskiego turnieju najbardziej utkwił Trenerowi w pamięci?
Myślę, że radość po wygraniu z SGH i awans do finału. Ta radość była czymś niesamowitym. Ale podobnie piękną choć smutną chwilą było zachowanie całej drużyny po porażce ze Szczecinem. Gdy karnych nie strzelili Maciek Welman i Sebastian Plesz, reszta chłopaków okazała im wielkie wsparcie w tym trudnym dla nich momencie. Długo całą sytuację przeżywał szczególnie Sebastian, który przez 40 minut siedział na połowie boiska załamany. Więc wszyscy poszli do niego, usiedli obok i razem zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie z pucharem. Wszystko przeżywamy razem, sukcesy i porażki.
Teraz mamy trochę dziwny sezon. Kończą się jedne AMP-y, ale za chwile zaczyna się ich kolejna edycja. Jakie plany przed Trenerem i drużyną na najbliższe tygodnie.
Najbliższe tygodnie będą trudne. Z racji ograniczeń i zajęć online, nie przyjedzie do Lublina spora grupa studentów. My jednak ciągle szukamy nowych zawodników do naszej drużyny. Będziemy musieli sobie poradzić z tym wyzwaniem. Zbliżają się właśnie Igrzyska Studentów I Roku, w których ostatnio nasz zespół futsalowy wygrał. Również teraz chcemy zebrać skład, bo potem na jego bazie budujemy inne drużyny. Kluczem jest dotarcie do nowych graczy. Musi być przysłowiowa świeża krew, by była nowa motywacja do wygrywania.
fot. Walusza Fotografia
Autor: Kamil Wojdat