Już 15 października o 20:00 w Hali MOSiR zobaczycie drużynę, która w tym sezonie będzie bronić tytułu mistrzowskiego. Dziś natomiast w ogniu pytań postawiliśmy Shylę Heal, dla której jest to pierwszy sezon na europejskich parkietach.
W Lublinie jesteś już od miesiąca. Jak przebiega aklimatyzacja w nowym otoczeniu?
Myślę, że całkiem dobrze. Wszyscy byli bardzo otwarci, koleżanki z drużyny bardzo miłe i w zasadzie ze wszystkimi dobrze się tu dogaduję. Przejście do Europy jest dla mnie sporą zmianą i z pewnością za jakiś czas będzie mi brakować rodzinnego domu. Sporo jednak osób w Lublinie pomaga mi w tym, żebym czuła się tu jak najlepiej. Zresztą już nie mogę się doczekać pierwszego meczu o stawkę przed własną publicznością.
To nie była jednak twoja pierwsza przeprowadzka. Miałaś w końcu swój mały epizod w Stanach Zjednoczonych. Jak go wspominasz?
To z pewnością było dla ogromne przeżycie, za które jestem bardzo wdzięczna, że dano mi taką szansę. Nie ułożyło się co prawda po mojej myśli, ale wiem, że pewnego dnia, gdy tam wrócę, to mogę zostać świetną zawodniczką WNBA. Do tego czasu będą po prostu się rozwijać, żeby stawać się coraz lepszym graczem.
Porównując koszykówkę w Stanach Zjednoczonych i w Europie, jakie różnice widzisz?
Zdecydowanie w WNBA jest to większa fizyczność i gra się po prostu szybciej. Jest też dużo starć jeden na jeden. W Europie natomiast gra się bardziej drużynowo i jest to styl, który mi zdecydowanie odpowiada. Przenosząc się do Stanów, trzeba się liczyć z tym, że odczuje się sporą różnicę.
W Lublinie poznałaś już wielu ludzi, miałaś też okazję bliżej poznać samo miasto. Coś przykuło twoją uwagę?
Bardzo podoba mi się centrum miasta. Jest tam wiele starych i zabytkowych budowli, które tworzą fajny klimat. Czegoś takiego nie mamy w Australii, więc to od razu zrobiło na mnie wrażenie. Jest to dla mnie coś nowego. Z Channon już trochę pozwiedzałyśmy miasto, a naszym kolejnym celem na liście rzeczy do zrobienia jest spróbowanie regionalnych pierogów.
Stawiasz sobie jakieś cele indywidualne na ten sezon?
Mam jakieś oczekiwania względem samej siebie, ale na szczycie mojej listy celów jest sukces drużynowy. Chcę zdobyć z moją drużyną mistrzostwo Polski. Dopiero w drugiej kolejności skupię na swoich indywidualnych celach.
A na koniec powiedz, co jest twoją odskocznią od koszykówki?
Moja siostra i ja mamy swoją własną markę odzieżową w Australii. W wolnym czasie zawsze staram się wpaść na jakieś nowe pomysły oraz projekty ubrań. Bardzo interesuję się modą i jest to moja druga pasja zaraz po koszykówce. Mocno też siedzę w social mediach i zaczęłam nagrywać vlogi od razu po wyjeździe z Australii. Próbuję udokumentować całą swoją karierę oraz to, co robię poza boiskiem.
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys