Miniony tydzień stał pod znakiem lekkoatletycznych mistrzostw świata w Stanach Zjednoczonych. Tam w biało-czerwonych barwach rywalizowały dwie lekkoatletki AZS-u UMCS Lublin – Sofia Ennaoui i Małgorzata Hołub Kowalik.
Obie zawodniczki wróciły nie tak dawno po kontuzjach, a mistrzostwa globu były dla nich prawdziwym sprawdzianem formy. Test śpiewająco zdała Sofia Ennaoui, która była piąta w biegu na 1500 metrów. Już rundzie eliminacyjnej pokazała na co ją stać, bo uzyskała swój najlepszy czas w sezonie (4:03.52). Wynik poprawiła jeszcze w finale, bo linię mety przekroczyła z rezultatem 4:01.43.
To dla mnie wyjątkowy moment, wyjątkowa chwila. Będę ją wspominała przez najbliższe miesiące. Będzie to coś, co będzie dla mnie motorem napędowym – mówiła Ennaoui po finale w komentarzu dla TVP Sport.
Małgorzata Hołub-Kowalik została powołana do sztafety mieszanej oraz żeńskiej 4×400 metrów. W tej pierwszej Polska zajęła czwarte miejsce, ale nie było nam dane zobaczyć na bieżni zawodniczki AZS-u UMCS. Biało-czerwoni w finale uzyskali rezultat 3:12.31, który zagwarantował czwartą lokatę. Hołub-Kowalik wystartowała z kolei w sztafecie pań, ale historia nie zakończyła się zbyt kolorowo. Polki musiały przełknąć gorycz porażki, bo nie przeszły eliminacji (3:29.34). Hołub-Kowalik w trakcie odbierania pałeczki została nadepnięta przez rywalkę i pomimo urazu walczyła do końca.
To nie tak miało być. Sport jest nieprzewidywalny i to jest jego urok. Tym razem wracamy na tarczy. Jest nam przykro, że tak potoczył się ten bieg. Krew, pot i łzy. Tak to w skrócie można opisać. Wrócimy silniejsze! Razem wygrywamy i razem przegrywamy – napisała na swoim profilu Małgorzata Hołub-Kowalik.
Fot. Paweł Skraba/PZLA
Autor: Rafał Małys