Trzecia ligowa porażka lublinianek. Poznań górą w derbach

Bolesna lekcja dla Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin. Euforia po meczu w EuroCup zgaszona przez ligową porażkę z Eneą AZS Politechnika Poznań. Biało-zielone uległy na własnym terenie 50-79.

Chociaż przez pierwsze minuty toczyła walka punkt za punkt (4-4), to ten stan nie potrwał długo. Poznanianki złapały wiatr w żagle i głównie dzięki rzutom osobistym odskoczyły (5-11). Na niewiele zdała się trójka Magdaleny Ziętary na 8-11, bo chwilową ulgę zastąpiły minuty grozy. Enea dzięki serii trafień z rzędu odjechała na 8-20 i sytuacja lublinianek zaczęła się bardzo komplikować. Zespół do walki starała się poderwać Aleksandra Stanaćev, dzięki precyzyjnemu trafieniu zza łuku, ale po chwili identycznie odpowiedziały przyjezdne (11-25). Przez blisko połowę drugiej kwarty obie ekipy miały spore problemy z wykańczaniem akcji. Zespół gospodyń przełamała dopiero Ziętara, która na swoim koncie zapisała kolejną trójkę (14-32). Następne celne rzuty biało-zielonych, również trzypunktowe, to zasługa Natashy Mack i Aleksandry Stanaćev (20-36). Różnicy do gości nie udało się jednak zmniejszyć, bo na przerwę oba zespoły udały się przy stanie 25-44.

Trzecią kwarty otworzyła Stanaćev, która ponownie popisała się skutecznością zza łuku (28-44), a kolejna trójka kapitanki popularnych ,,Pszczółek” doprowadziła już do stanu 34-51. W sukurs Serbce przyszła Mack, która wykończyła dwie akcje oraz dwukrotnie wykorzystała okazje z rzutów osobistych (40-54). Wynik tej odsłony ustaliła Stanaćev, która trafiła z półdystansu (45-60). Niezbyt kolorowo rozpoczęło się ostatnie 10 minut spotkania, gdyż dominował klub z Poznania (45-66). Chociaż z tego starcia można wyciągnąć, więcej negatywnych rzeczy, to z plusów pierwsze punkty dla lubelskiej ekipy zdobyła Katarina Zec (48-66). Spotkanie zakończyło się dotkliwą porażką 50-79.

Wielkie gratulacje dla moich dziewczyn. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, żeby uwierzyć w to, że potrafimy grać w tę koszykówkę. Ten sezon nie zaczęliśmy tak, jak planowaliśmy, ale tym meczem pokazaliśmy, na co stać nasz zespół w starciach z dobrymi drużynami. Cieszy nas zwycięstwo, ale też styl, w jakim wygraliśmy i to, że dziewczyny w końcu przez 40 minut realizowały to, co sobie założyliśmy. Do tej pory do przerw graliśmy nieźle, ale w końcówkach gdzieś ta koncentracja uciekała. Dziś graliśmy do samego końca konsekwentnie w ataku i w obronie. To był klucz do wygranej – podsumowuje Wojciech Szawarski, szkoleniowiec Enei.

Gratuluję Wojtkowi, gdyż było to zasłużone zwycięstwo w przekroju całego meczu. Byliśmy tak naprawdę od pierwszych minut tego meczu bezradni. Mogę tylko przeprosić kibiców za to, co się dzisiaj wydarzyło. Nie powinniśmy tak grać. Biorę za to oczywiście pełną odpowiedzialność. Musimy rozwiązać to sobie w zespole, dlaczego tak jest, dlaczego tak gramy, a nie inaczej. Ten zespół nie jest tak słaby, żeby przegrywać trzydziestoma punktami u siebie, z całym szacunkiem do Poznania. Oczywiście nie jest też tak mocny, jak w zeszłym roku, ale taka gra nam nie przystoi – tłumaczy trener lublinianek, Krzysztof Szewczyk.

Bardzo się cieszę, że tutaj dzisiaj wygrałyśmy. To była dla nas bardzo ważny mecz, bo przecież wszyscy wiedzą, jak zaczęłyśmy sezon. Brakowało nam może trochę szczęścia, ale uważam, że zasługujemy na więcej. Dużo pracowałyśmy i dobrze się przygotowałyśmy na to spotkanie. Mam nadzieję, że jest to dopiero początek naszych zwycięstw – wyjaśnia Jovana Popović, zawodniczka zespołu z Poznania.

Chciałabym pogratulować zespołowi z Poznania, gdyż w każdym aspekcie był od nas lepszy. Tak jak powiedział trener, musimy znaleźć przyczynę, dlaczego się tak dzieje. Dlaczego raz potrafimy zagrać super, a raz … no strasznie. Gramy co trzy dni, ale to nie powinna być w żadnym wypadku dla nas wymówka. Ten mecz był pod każdym względem zły – komentuje koszykarka gospodyń, Olga Trzeciak.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Enea AZS Politechnika Poznań 50-79 (11-25, 14-19, 20-16, 5-19)
AZS UMCS: Stanaćev (16), Mack (14), Ziętara (5), Zec (3), Wińkowska (2), Trzeciak, Kuczyńska, Paulsson-Glantz, Kośla.
Enea: Sutton (17), Dodson (17), Marciniak (16), Skobel (11), Popović (8), Piasecka (3), Rymarenko (3), Rogozińska (2), Piechowiak (2), Żukowska.

Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys