W jednym z najciekawszych meczów 15. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin pokonała w hali MOSiR PolskąStrefęInwestycji Eneę Gorzów Wielkopolski 79-78. Aby wyłonić zwycięzcę potrzebna była dogrywka. Tabela TUTAJ.
Wynik meczu otworzyła najlepsza zawodniczka minionego tygodnia w lidze, czyli Jennifer O’Neill. Amerykanka popisała się świetnym rzutem z dystansu (3-0). „Za dwa” odpowiedziała jednak nowa w ekipie z Gorzowa, mistrzyni WNBA z sezonu 2019 ‒ Shatori Walker-Kimbrough (3-2). Następnie dwa lay-upy wukonała Martina Fassina, po niej kolejną „trójkę” ustrzeliła O’Neill i zrobiło się 10-4. Straty zmniejszyła Walker-Kimbrough (10-7), ale widać było, że gospodynie są w gazie. Przewaga zaczęła rosnąć. Co ciekawe dopiero na minutę przed końcem pierwszej kwarty po raz pierwszy trafiła Morgan Bertsch. Mimo słabszej w tym momencie spotkania dyspozycji środkowej, miejscowe wygrywały 21-13. Ostatecznie pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 21-15. Mimo przedmeczowych przypuszczeń wcale nie oglądaliśmy pojedynku Bertsch-Gustafson. Druga kwarta rozpoczęła się idealnie dla zielono-białych, bo znów trzy oczka zdobyła O’Neill (24-15). Jednak, gdy przyjezdne zbliżyły się do stanu 24-19, trener Krzysztof Szewczyk poprosił o przerwę na żądanie. Gorzowa to nie powstrzymywało, a dokładnie Walker-Kimrough, która rozgrywała świetne zawody. Po jej trafieniach było już tylko 24-23. Gospodynie nie grały tak, jakby sobie tego życzyły i wydawało się, że Enea jest w stanie dogonić wynik. Stało się jednak zupełnie co innego. Przy rezultacie 26-23 przyjezdne miały stuprocentową kontrę, którą zmarnowały. W odpowiedzi trafiła Fassina (28-23). To otworzyło worek z punktami. Gdy na tablicy było 32-24 trener Dariusz Maciejewski musiał ratować się czasem. Po powrocie na parkiet szybką trójką błysnęła Bertsch (35-24). Na minutę przed zajściem do szatni przyjezdne zdołały zbliżyć się na pięć oczek (35-30). Koniec końców ekipy udały się na przerwę przy wyniku 39-33. Co dało się zauważyć, to to, że miejscowe były lepsze na tablicy od swoich rywalek oraz stwarzały sobie zdecydowanie więcej sytuacji rzutowych. To w kontekście dalszej części meczu mogło napawać optymizmem fanów z Lublina.
Po przerwie pierwsze trafiły miejscowe. Ich przewagę powiększyła Ilaria Milazzo (41-33). Były to jednak miłe złego początki. Rozkręcała się Cheridene Green, tempa nie zwalniała Shatori Walker-Kimbrough i przy remisie 41-41 trener Szewczyk wziął przerwę na żądanie. Zaczął przypominać się scenariusz z Gdyni, gdzie akademiczki tydzień wcześniej przespały początek trzeciej kwarty, co przepłaciły porażką. Po czterech minutach drugiej połowy meczu z Gorzowem również przegrywały. Trzy oczka do swojego dorobku dopisała Walker-Kimbrough (41-44). Było to pierwsze prowadzenie Enei tego wieczoru. Szybko odpowiedziała O’Neill (43-44). To tchnęło w miejscowe drugie życie. Po „trójce” Fassiny odskoczyły do stanu 51-45. Jednak Enea niemalże od razu wróciła do meczu. Gdy zza łuku trafiła Agnieszka Szott-Hejmej było tylko 51-50. Przed ostatnią odsłoną Pszczółki prowadziły trzema oczkami (53-50). W niej losy po pięciu minutach Pszczółki prowadziły 64-60. Wtedy po kapitalnej dwujkowej akcji Walker-Kimbrough z Green przyjezdne zmniejszyły straty (64-62). Kiedy zza linii trzech punktów trafiła Borislava Hristova, szkoleniowiec lublinianek wykorzystał przerwę na żądanie (64-65). Ta dobrze podziałała na gospodynie. Na minutę przed końcem mieliśmy remis 68-68. Taki stan rzeczy utrzymał się do ostatniej syreny, a to oznaczało dogrywkę. Niemal przez cały czas jej trwania wygrywały miejscowe. Ale na pięć sekund przed jej zakończeniem po trafieniu Hristovej to Enea prowadziła 78-77. Trener Szewczyk wziął czas. W nim nakreślił podopiecznym, jak należy zagrać, a te świetnie wykonały jego plan. Równo z syreną trafiła O’Neill, dając tym samym zwycięstwo Lublinowi (79-78).
Bardzo się cieszymy, bo ten mecz mogły wygrać obie drużyny. Trochę dopisało nam szczęście. Na pewno zdecydowała zbiórka ofensywna, która wygraliśmy, a co było trudne do przewidzenia przed spotkaniem. Czeka nas ciężka runda, dlatego szczególnie zwycięstwo z takim zespołem jak Gorzów, jest na wagę złota. W końcówce ten mecz wymknął nam się spod kontroli. Ale ostatnią akcję rozegraliśmy, tak jak zaplanowaliśmy. To dało zwycięstwo ‒ mówi trener Pszczółki, Krzysztof Szewczyk.
Mecz bardzo dramatyczny. Szczęście w końcówce uśmiechnęło się do gospodarzy. Mam pretensje o ostatnią akcję, bo niepotrzebnie przekazaliśmy krycie O’Neill. Powinien zostać przy niej najlepszy obrońca. Ponadto przegraliśmy zbiórkę w ataku, co dla mnie jest szokiem. To zadecydowało o wyniku meczu ‒ komentuje szkoleniowiec Enei, Dariusz Maciejewski.
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin ‒ PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski 79-78 (21-15, 18-18, 14-17, 15-18, d:11-10)
Pszczółka: O’Neill (22), Bertsch (20), Fassina (19), Milazoo (8), Sklepowicz (5), Pavel (3), Poboży (2), Kośla, Niedźwiedzka, Kosicka (DNP), Trzeciak (DNP).
PolskaStrefaInwestycji: Walker-Kimbrough (29), Hristova, Green (11), Gustafson (10), Szott-Hejmej (7), Kaczmarczyk (2), Owczarzak, Dźwigalska, Matkowska (DNP), Kobylińska (DNP)
fot. Michał Piłat
Autor: Kamil Wojdat