Do rozstrzygnięcia starcia pomiędzy Polskim Cukrem AZS UMCS Lublin, a VBW Arką Gdynia potrzebna była dogrywka. Akademiczki zwyciężyły 71-63 i są niemal pewne trzeciego miejsca przed fazą play-off.
Otwarcie trzeba przyznać, że początek meczu nie ułożył się tak, jak by sobie tego życzyli zarówno kibice licznie zgromadzeni w hali, jak i sama lubelska drużyna. To Arka przeważała przez pierwsze minuty i zbudowała sobie wyraźną przewagę (1-13). W porę jednak akademiczki wzięły sprawy w swoje ręce i unieszkodliwiły ofensywę przyjezdnych, a w dodatku same poprawiły skuteczność (6-13). Drużyna z Gdyni ratowała się jeszcze przerwą na żądanie, ale i tak do końca pierwszej kwarty punkty zdobywały już tylko lublinianki, a konkretnie Katarina Zec i Aleksandra Stanaćev (10-13).
W kolejnej odsłonie popularne ,,Pszczółki” kontynuowały swoją passę i po trafieniu Zec wyszły na prowadzenie (14-13). Wtedy jednak przyszło przełamanie gości, którzy stali się niezwykle groźni w rzutach zza łuku (18-22). Teraz to trener Krzysztof Szewczyk poprosił o przerwę dla swojego zespołu, a efekty korekt taktycznych widzieliśmy już po kilku minutach. Odpowiedzialność na swoje barki wzięła kapitan lubelskiej drużyny Aleksandra Stanaćev, która zamknęła trzy akcje z rzędu i wyrównała stan batalii (29-29). Do szatni jednak zespoły zeszły przy minimalnym prowadzeniu Arki (31-32).
W drugą połowę lepiej weszły koszykarki z północy Polski, bo szybko powiększyły różnicę (31-37). Ponownie jednak swoją świetną dyspozycję podkreśliła Stanaćev, która popisała się dwoma precyzyjnymi rzutami zza łuku, a po niej celną trójkę na swoim koncie zapisała Tetiana Yurkevichus (42-37). Akademiczki utrzymały wypracowaną różnicę już do końca trzeciej kwarty i ostatnie 10 minut meczu rozpoczęły od stanu 49-43. Niestety właśnie wtedy podopieczne Jeleny Škerović rzuciły się w szaleńczą pogoń, która zakończyła się dla nich sukcesem. Zrównały się na tablicy wyników i po końcowej syrenie tablica wyświetlała 59-59. To oznaczało tylko jedno – dogrywkę. W niej prawdziwy koncert w ataku dały Sparkle Taylor i Aleksandra Stanaćev, które poprowadziły swój klub do zwycięstwa (71-63). Tym samym w przypadku potknięć CTL Zagłębia Sosnowiec i Enei AZS Politechnika Poznań, lublinianki zakończą rundę zasadniczą na trzecim miejscu w tabeli.
Myślę, że mecz mógł się na pewno podobać kibicom. Każda drużyna wiedziała, o co gramy, bo stawką był układ w tabeli. Był to bardzo ważny, w który dobrze weszłyśmy, bo objęłyśmy prowadzenie 13-1. Małe błędy, które po drodze nie powinny się nam przydarzyć, doprowadziły do wyrównania. Po naszej słabszej serii w końcu przychodzi moment, kiedy gra wygląda dobrze, lecz musimy po prostu zacząć wygrywać mecze. Uważam, że to spotkanie pokazało, że jesteśmy drużyną, że dzielimy się piłką i teraz nadchodzi faza play-off, w której powinnyśmy zacząć zwyciężać – podkreśla Kamila Podgórna, koszykarka VBW Arki Gdynia.
Zaczęłyśmy ten mecz bez energii, a to wykorzystały rywalki, które odskoczyły na dziesięć punktów. Ciężko nam było wejść w to spotkanie, szczególnie, że na początku nie trafiałyśmy rzutów trzypunktowych. Kiedy słabo zaczynasz, często zwieszasz głowę, ale my wiedziałyśmy, że mecz trwa 40 minut. Walczyłyśmy i miałyśmy swoje założenia taktyczne. Czasem nie szło nam w obronie, ale ciągle dawałyśmy z siebie wszystko. To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo i cieszę się, że odniosłyśmy je na swoim terenie przy wsparciu naszych kibiców – podsumowuje Aleksandra Stanaćev, koszykarka Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.
Kibice mogą być dumni z koszykówki kobiet, bo jeszcze przed play-offami zaczęła się taka gra. To był bardzo dobry mecz w wykonaniu obu zespołów i to naprawdę cieszy. Gratulacje dla Lublina za zwycięstwo. Byłyśmy blisko wygranej, prowadziłyśmy mecz i pokazałyśmy dzisiaj nową twarz. O triumfie rywalek zadecydowało to, że miałyśmy o sześć więcej strat, a z takimi zespołami jak Lublin musimy bardziej kontrolować piłkę. Musimy również poprawić naszą skuteczność – komentuje Jelena Škerović, trenerka zespołu z Gdyni.
Cieszymy się ze zwycięstwa, bo ono daje nam szansę walki o trzecie miejsce, ale to wszystko zależy od wyników Gorzowa z Sosnowcem i Poznaniem. Tak naprawdę jednak wszystko jest w naszych rękach. Jeżeli chcemy się bić o coś więcej niż sam udział w play-offach, musimy być mądrzejsi. To powtarza się od samego początku, że gdy wychodzimy na prowadzanie, wkrada się takie rozprężenie i to jest problem. Takie głupie straty i daliśmy Gdyni wrócić do tego spotkania. Pokazaliśmy jednak charakter, dziewczyny wróciły do meczu i wygraliśmy, a to jest dla nas najważniejsze – wyjaśnia szkoleniowiec lubelskiego zespołu, Krzysztof Szewczyk.
Polski Cukier AZS UMCS Lublin – VBW Arka Gdynia 71-63 (10-13, 21-19, 18-11, 10-16, 12-4)
AZS UMCS: Stanaćev (31), Taylor (15), Mack (12), Trzeciak (4), Zec (4), Yurkevichus (3), Kuczyńska (2), Ziętara, Zając (DNP), Goszczyńska (DNP), Nassisi (DNP).
Arka: Kastanek (16), Fontaine (12), Borkowska (11), Vucković (10), Higgins (6), Niemojewska (3), Podgórna (3), Żytkowska (2), Górecki, Szymkiewicz.
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys