Będziemy grać szybciej ‒ rozmowa z Krzysztofem Szewczykiem

Wielkimi krokami zbliża się nowy sezon Energa Basket Ligi Kobiet. Przed początkiem przygotowań porozmawialiśmy z trenerem Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin ‒ Krzysztofem Szewczykiem. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

Początkowo przygotowania do nowego sezonu miały zacząć się z początkiem sierpnia, ale wszystko trochę się przesunęło. Na kiedy wyznaczony jest zatem nowy termin? Jak wygląda kwestia, jeśli chodzi o dołączanie do zespołu poszczególnych zawodniczek? Kiedy możemy spodziewać się przyjazdu do Lublina Polek, Europejek i Amerykanek?

Przygotowania dla polskiej części składu rozpoczną się 21 sierpnia testami medycznymi. 31 natomiast powinny pojawić się wszystkie zawodniczki zagraniczne. Wtedy właśnie zaczniemy ćwiczyć już w pełnym składzie.

 

Wiadomym jest, że wspólne treningi oraz mecze wszystko zweryfikują. Ale nie widząc jeszcze zespołu razem, a tylko patrząc na kadrę “na papierze”: jak Trener ocenia jej potencjał choćby w porównaniu do zeszłego roku? Lepsza, gorsza, porównywalna?

Wiadomo, że wszystko zawsze weryfikuje parkiet. Wiadomo też, że w tym sezonie będziemy dysponowali niższym budżetem, co determinowalo sposób budowy zespołu. Jeśli chodzi o porównanie składu zeszłorocznego i tegorocznego: w zeszłym sezonie mieliśmy bardziej doświadczony zespół. W tym z oczywistych względów nie mogliśmy sobie na to pozwolić i postanowiliśmy zbudować drużynę w oparciu o młodych, jeszcze głodnych sukcesów graczy.

 

Wiemy, że licencję na grę w EBLK otrzymało dwanaście drużyn. Nie zobaczymy między innymi Wisły Kraków czy Widzewa Łódź. Szczególnie brak tej pierwszej jest dużą stratą, bo przecież to bardzo zasłużony w kobiecym baskecie klub. Trener prowadził z resztą Wiślaczki przez pewien czas. Jest trochę smutno, że w sezonie 2020/2021 zabraknie takich firm?

Nigdy nie jest dobrze dla całej dyscypliny, jak ze sportowej mapy Polski znikają zespoły. I Każdego z nich szkoda tak samo. Bez znaczenia czy to Wisła czy Widzew. W tym roku akurat to te dwie drużyny, ale musimy pamiętać, że w ostatnich latach z rozgrywek wycofały się zespoły z Ostrowa, Konina czy Rybnika. Co do Wisły, bo to chyba najbardziej spektakularny upadek w ostatnim czasie, to już w moim drugim sezonie w Krakowie można było przypuszczać, że tak to się może skończyć. Cały sezon borykaliśmy się z różnymi zawirowaniami w klubie, o których kibice nie mieli pojęcia.

 

A biorąc pod uwagę rywali, z jakimi przyjdzie się mierzyć: jak Trener ocenia siłę i możliwości Lublina? Bardziej to jest mierzenie w miejsca 1-3 czy raczej ostrożnie z takimi celami?

Jeśli chodzi o cele, to chcemy grać w każdym meczu o zwycięstwo. W tym roku liga będzie najbardziej wyrównana w ostatnich latach. Ale wiadomo, że zespoły z Gdyni, Gorzowa czy z Polkowic będą faworytami. Nie można zapomnieć o Bydgoszczy, która będzie dysponowała bardzo doświadczonym składem. Groźna może też być Politechnika Gdańska, która zbudowała ciekawy zespół, do tego Toruń. Jest jeszcze Ślęza, której nie można lekceważyć. Osoba trenera Rusina gwarantuje, że ten zespół będzie groźny dla najlepszych. Plus oczywiście my. Te drużyny wydają się faworytami do gry w play-off’ach. Jednak oczywiście nie należy odbierać szans innym ekipom, bo w tym sezonie każdy będzie mógł wygrać z kazdym.

 

Podstawą każdego klubu powinna być praca z młodzieżą. W Pszczółce tak jest, co potwierdza choćby poszerzenie kadry trenerskiej o Marka Lebiedzińskiego. Jego zadaniem oprócz asystowania na ławce EBLK, będzie stworzenie zespołu na udział w Mistrzostwach Polski U19, o czym wspominał Prezes Rafał Walczyk. Drużyna U16 pod wodzą Sławomira Depty już walczy na arenach krajowych. Patrząc na swoje doświadczenie; dużo zawodniczek, które przechodzą przez te młodzieżowe kategorie, faktycznie potem stanowi o sile klubu?

Niezmiernie cieszę się, że Marek dołączył do sztabu. Znamy się od lat i ta współpraca zawsze przebiega w sposób idealny. Od czasu pracy z Przemkiem Łuszczewskim w Lublinie czy Jordim Araginesem w Wiśle, z ktorymi również mi się świetnie współpracowało, brakowało zawsze takiej osoby, która z boku na chłodno może coś podpowiedzieć czy zasugerować jakieś zmiany w sposobie funkcjonowania zespołu. Wiadomo, że Marek będzie miał za zadanie koordynować szkolenie młodzieży w klubie, bo to tak naprawde jest przyszlość AZS-u. Co do płynnego przejścia z wieku młodzieżowca do seniorek zawsze powtarzam, że jak z rocznika jedna może dwie zawodniczki zasilą zespół ekstraklasy i sie w nim odnajdą, to znaczy, że trener na dole piramidy wykonał super pracę.

 

Śmiało można powiedzieć, że w zeszłym sezonie drużynę ciągnęła rozgrywająca ‒ Alexis Peterson. Teraz w Lublinie jej nie ma, będzie grała w lidze izraelskiej. Trudno będzie zastąpić taką indywidualność? W miejsce Alexis zagra bardzo doświadczona Włoszka ‒ Ilaria Milazzo. Planuje trener grać podobnie co rok temu, czy jednak styl zespołu może być nieco inny?

Alexis była jedną  z gwiazd ligi. W tym sezonie na pozycji „nr 1” będziemy mieli zawodniczkę grającą w całkiem odmiennym stylu. Na pewno chcemy rozłożenia odpowiedzialności w ataku na większą liczbę graczy. I to będzie największa różnica w porównaniu do zeszłego sezonu. Milazzo może nie ma takich możliwości zdobywania punktów, ale jest  bardzo dobrym obrońcą. Potrafi też kreować pozycje dla innych graczy i wydaje się, że będzie można z nią grać zdecydowanie szybciej niż z Alexis.

 

Łącznie kilka sezonów w Lublinie Trener już spędził. Który mecz wywołuje największy sentyment? Finał Pucharu Polski 2016 czy może jednak inne spotkanie?

Mam już za sobą cztery lata pracy w Lublinie. Wiadomo, że finał Pucharu Polski był takim najbardziej spektakularnym meczem. Jednak w każdym sezonie można wyróżnić jakieś spotkanie, które zapadło w pamięci. Każde z nich coś nam dawało. W pierwszym sezonie w Lublinie takim meczem było starcie w Koninie, dające nam praktycznie utrzymanie w lidze, czy też wygrana z Gorzowem po rzucie z polowy boiska Dominiki Owczarzak. Pamiętam dobrze też zeszłoroczne zwycięstwo z CCC, gdzie na 2.5 min do końca przegrywaliśmy ośmioma punktami. 

 

fot. Michał Piłat

Autor: Kamil Wojdat