Zuzanna Sklepowicz w nadchodzącym sezonie nadal będzie bronić barw Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Jak sama przyznaje, w Pszczółce jest jej dobrze, Lublin jest pięknym miastem, a UMCS wyjątkową uczelnią. Zapraszamy do przeczytania całej rozmowy!
Za Tobą jeden sezon w barwach Pszczółki, przed Tobą kolejny. Chyba dobrze czujesz się w zespole z Lublina?
To prawda, dobrze się czuję w drużynie! Stąd też moja decyzja, aby zostać na kolejny rok. Gdyby atmosfera nie sprzyjała i nie byłabym tu szczęśliwa, nie podjęłabym takiej decyzji.
Wiemy, że rozgrywki 2019/2020 nie były dla Ciebie łatwe, bo jednak przychodziłaś do AZS-u z Hiszpanii, gdzie tego czasu na parkiecie dużo nie spędzałaś. Po roku spędzonym w Lublinie czujesz się pewniejszą siebie i lepszą zawodniczką?
Tak, czuję się! Było kilka budujących momentów w zeszłym sezonie. Momenty te sprawiały, że pewność siebie wracała. Myślę, że poprzez ciężką pracę wraz z odrobiną zaufania jestem w stanie dać wiele dobrego zespołowi i wskoczyć na wyższy poziom.
A jak układa Ci się współpraca z trenerem Krzysztofem Szewczykiem?
Dobrze. Myślę, że trener ceni mnie za moją etykę pracy, nastawienie oraz za to jaką jestem osobą. Rozumiem filozofię trenera i wydaje mi się, że się w niej odnajduję.
Gdy z nim rozmawiałem wspominał, że widzi postęp, jaki dokonał się w Twojej grze. Czy to oznacza, że w najbliższym sezonie Twoja rola w zespole będzie większa niż w poprzednim? Rozmawialiście na ten temat?
Bardzo się cieszę, że trener widzi postęp w mojej grze. Liczę na to i zrobię wszystko, aby moja rola w zespole była bardziej znacząca. Rozmawialiśmy, trener przedstawił mi swoją wizję na zespół w nadchodzącym sezonie.
Ubiegłe rozgrywki były dla Pszczółki historyczne. Czwartego miejsca w lidze nie było jeszcze nigdy. Ty współtworzyłaś ten sukces. Które wydarzenie z tego sezonu zapadło Ci najbardziej w pamięci?
Myślę, że dwa mecze domowe są takimi wydarzeniami: zwycięstwo nad CCC Polkowice oraz porażka po dogrywce z Arką Gdynia. To były dwa świetne spotkania rozegrane przed naszą wspaniałą publicznością. Szkoda przegranej z Arką, ale mimo wszystko było to dobre widowisko.
Chyba można już co nieco ocenić na chłodno zmagania 19/20. Uważasz, że był potencjał na medal, gdyby nie sytuacja związana z koronawirusem?
Myślę, że był. Pokazałyśmy, że możemy wygrać z każdym. Mecze z czołówką tabeli grałyśmy naprawdę dobrze. Play-offy rządzą się swoimi prawami dlatego myślę, że była szansa walczyć o medal.
Teraz trochę bardziej prywatne pytanie. Jak na co dzień żyje Ci się w Lublinie? Co studiujesz i jak Twoje przygotowania do sesji?
Bardzo mi się tutaj podoba, Lublin jest pięknym miastem. Studiuje zarządzanie na I roku studiów magisterskich. Przygotowania do sesji idą dobrze, nabierają aktualnie rozpędu.
Domyślam się, że trenując wyczynowo sport na tak wysokim poziomie, ma się zdecydowanie mniej czasu na sprawy uczelniane. Prowadzący to zawsze rozumieją i patrzą przychylnym okiem?
Pod tym względem uczelnia jest wyjątkowa. Prowadzący zazwyczaj rozumieją sytuację i starają się pomóc. Cieszę się, bo daje mi to możliwość pogodzenia gry z nauką.
Rok temu, gdy przychodziłaś do Pszczółki powiedziałaś, że nie lubisz wielkich zmian i będziesz chciała zostać częścią drużyny na dłużej. Teraz powtórzysz to kolejny raz? Ta przygoda z Lublinem może być znacznie dłuższa niż tylko najbliższy sezon?
Oczywiście! Dalej będę się trzymała tych słów, lecz na razie skupiam się na nadchodzącym sezonie i cieszę się, że będę mogła po raz kolejny być Pszczółką!
fot. Michał Piłat
Autor: Kamil Wojdat