Szczypiornistki MKS AZS UMCS Lublin pewnie wygrywają we własnej hali 36-20. Ich wyższość musiał uznać SPR Handball Rzeszów, a kluczowa w budowaniu przewagi była druga połowa.
Dobrze w mecz weszła Julia Skubacz, która zdobyła pierwsze dwie bramki dla swoje zespołu (2-1). O kolejne trafienia lubliniankom było już ciężej, bo przyjezdne dobrze zastawiały się w obronie. Cierpliwie czekały na błąd akademiczek i po jednym z nich wyprowadziły kontratak, który dał im prowadzenie (2-3). Zielono-białe nie pozostały im dłużne i rozpoczęły zmasowany atak na bramkę zespołu z Rzeszowa. Magdalena Markowicz przelobowała bramkarkę gości i tym samym doprowadziła do rezultatu 6-4. Takim samym rzutem po stronie rywalek odpłaciła się Julia Ginalska i mieliśmy remis 7-7. Sytuacja na korzyść lubelskiej ekipy obróciła się, gdy o czas poprosił trener AZS Patryk Maliszewski. Po niej miejscowe zaprezentowały swoje atuty ofensywne i po bramce Katarzyny Suszek prowadziły już 13-9. Tę zaliczkę zdołały jeszcze powiększyć do przerwy, a pierwszą odsłonę zamknęła trafieniem Edyta Byzdra (15-10).
O niebo lepiej lublinianki weszły w drugą połowę, bo tę początkowo zdominowały i konsekwentnie powiększyły przewagę zbudowaną przed przerwą (19-10). Mecz nabrał tempa, a trzy mocne ciosy wyprowadziła Edyta Byzdra (22-13). Lublinianki świetnie blokowały i po każdym odbiorze przeprowadzały zabójcze kontrataki. Barierę 30 goli dla gospodyń złamała Klaudia Kuc (31-16). Przyjezdne nie odpuściły i przycisnęły jeszcze w końcówce, odrabiając trzy gole straty (31-19). Przerwa wzięta przez akademiczki sprawiła, że miejscowe znów wróciły na właściwe tory. Skuteczną serię rozpoczęła Byzdra, a zamknęła Julia Dziuba i tablica wyświetlała 36-19. Rzeszowianki przed końcową syreną zdobyły jeszcze jedną bramkę, ale to w żaden sposób nie zagroziło zielono-białym, które pewnie wygrały 36-20. Tym samym ich dorobek w tym sezonie wynosi 27 oczek, co plasuje je na 3 lokacie w tabeli 1. Ligi Kobiet (Grupa C).
Zawsze wierzę w te dziewczyny, nie zależnie z kim gramy. Trochę spokój zaburzył nam ostatni mecz w Warszawie. Nigdy jednak nie zwątpiłem i cieszę się, że dziewczyny też uwierzyły w swoje możliwości. Taki zespół jak dzisiaj chciałbym widzieć codziennie – komentuje Patryk Maliszewski, szkoleniowiec zespołu z Lublina.
Zagrałyśmy dobrze w obronie, co skutkowało wieloma przechwytami i szybkimi piłkami do kontr. To jest naszą mocną bronią. Skuteczność w ataku i mocna obrona to skuteczny przepis na handball. Myślę, że to pokazałyśmy na parkiecie – mówi Edyta Byzdra, szczypiornistka AZS.
MKS AZS UMCS Lublin – SPR Handball Rzeszów 36-20 (15-10)
AZS: Byzdra (7), Dziuba (4), Skubacz (4), Vlasiuk (4), Kuc (4), Rossa (3), Markowicz (3), Janczarek (2), Suszek (2), Szczepaniak (2), Leebe (1), Żywot, Zgrzebnicka, Tomczyk, Osowska, Suwała.
SPR: Lasek (8), Ginalska (3), Szczęsna (2), Ziajka (2), Tereszak (1) , Płocica (1), Tomaszewska (1), Matraszek (1), Puchalska (1), Stapińska, Harpula, Margiel, Pełzak.
Fot. Michał Piłat
Autor: Rafał Małys