W tym sezonie forma Łukasza Żaka eksplodowała. Zaowocowało to powołaniem na pierwsze w karierze Mistrzostwa Europy. Teraz sprinter AZS-u UMCS Lublin liczy na sukces na mistrzostwach kraju. Zapraszamy do rozmowy z lubelskich lekkoatletą.
Ten sezon w twojej karierze jest jednym z lepszych, jeżeli chodzi o czasy. Skąd aż tak szybkie bieganie?
Zgadza się wszystko, jest to jakby mój najlepszy sezon pod względem osiąganych rezultatów. Zmieniłem trenera tak dwa i pół roku temu. Myślę, że dopiero teraz ten trening, który wprowadziliśmy zacząć oddawać. Współpraca z Piotrem Maruszewskim układa mi się znakomicie. To jest mój przyjaciel, trener i mogę powiedzieć, że taki drugi ojciec.
Jak czujesz się w biegach sztafetowych?
Jestem osobą, która się bardzo dobrze odnajduje w zespole. Nie jest to dla mnie jakiś duży problem dogadać się z chłopakami. Teraz te Mistrzostwa Europy pokazały, że choć nie wyszło w finale, bo zgubiliśmy tę pałeczkę, to chłopaki fajnie podeszli do całej sprawy. Oczywiście było nam bardzo przykro, że tak się wydarzyło, natomiast nikt nikogo nie obwiniał. Był to po prostu czysty, że tak powiem, pech.
Dla ciebie był to debiut na mistrzostwach Europy. Jak zareagowałeś na powołanie?
Troszeczkę się spodziewałem tego, że zostanę powołany. Ten czas, który wybiegałem w Chorzowie na mitingu, gdzieś tam mnie predysponował do tego, że pojadę na te Mistrzostwa Europy. Jak już było takie faktycznie powołanie, już dostałem finalną informację, to byłem bardzo szczęśliwy.
A był niedosyt, że tylko start w sztafecie?
Tak, szczególnie po tym, jak miałem taki dość ciężki trening już na Mistrzostwach Europy. Biegałem 150 i 120 metrów i osiągnąłem bardzo dobre wyniki. Był więc bardzo duży niedosyt, że faktycznie nie wystartowałem indywidualnie.
Obiecująca rywalizacja w półfinale sztafet. Jak wrażenia po takim biegu?
Wrażenia bardzo dobre. Tam było sporo do poprawy, jeśli chodzi o zmiany. Na drugiej zmianie jeszcze Oliwier Wdowik biegł, że tak powiem na jednej nodze. Sam czas był przyzwoity, natomiast bardzo dużo z tego czasu było jeszcze do urwania na samych zmianach. Nie ma co tu się zastanawiać dłużej, nie ma co już rozpamiętywać chyba tych biegów. Wyszło, jak wyszło w tym finale. Myślę, że jakbyśmy dobiegli, zrobilibyśmy jakieś takie odpowiednie zmiany, które nie musiały być rewelacyjne, no to zakręcilibyśmy się gdzieś koło medalu Mistrzostw Europy.
Co właśnie z twojej perspektywy stało się na tej zmianie w finale?
Po prostu pech. Myślę, że tak to można określić. Nie dzieją się takie rzeczy często. Po prostu kolega, który mi podawał pałeczkę, gdzieś tam za bardzo chciał mi ją jeszcze wcisnąć i automatycznie wytrącił mi ją z ręki. Nie była to do końca jego wina, bo chciał dobrze, więc nie ma co tutaj szukać winnego.
Jakie wspomnienia zabrałeś z Rzymu?
Bardzo pozytywne, jeśli chodzi o spotkanych ludzi. Mieliśmy świetną ekipę, więc myślę, że ludzie jak najbardziej na plus. Sportowo również się gdzieś tam pokazałem dobrze w tych eliminacjach w sztafecie. Myślę, że jak najbardziej pozytywne emocje przywiozłem z Rzymu, natomiast szkoda tego finału.
Lepsza otoczka sportowa w Rzymie czy w Chengdu?
Zdecydowanie w Chengdu. Wszystko było lepiej zorganizowane, tam też była bardzo duża impreza sportowa. Mieliśmy już nawet własny ośrodek sportowców i wszyscy byliśmy w jednym miejscu. W Rzymie natomiast było tak, że jedne reprezentacje były w jednym hotelu, drugie w drugim. Nie było takiego zżycia się z całą ekipą.
Po ostatnim roku wzrósł apetyt na międzynarodowe starty?
Jak najbardziej jest apetyt, jest motywacja do trenowania dalej. Jeszcze przede mną Mistrzostwa Polski w Bydgoszczy, nieco wcześniej miting w Poznaniu. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży i czy będą możliwości, żeby gdzieś tam trenować dalej.
Jakie oczekiwania względem mistrzostw Polski?
Na pewno jest chrapka na medal. A czy mi się uda, czy nie to zobaczymy. Na pewno będę walczył o to, żeby tak było. Jeszcze nie podjęliśmy ostatecznej decyzji co do startu. Na pewno 200 metrów, na pewno sztafeta 4×100 metrów. Czy na 100 metrów również wystartuję? Jeszcze muszę z trenerem o tym porozmawiać.
Fot. Rafał Oleksiewicz
Autor: Rafał Małys