Dla szczypiornistek MKS-u AZS UMCS Lublin rywalizacja ligowa dobiegła końca. Sezon zakończyły w kapitalnym stylu, bo w akademickich derbach pokonały AZS UW Warszawa 40-19. Więcej o samym spotkaniu, ale i o całej kampanii ligowej opowiedziała trenerka zespołu Małgorzata Rola.
Pewna wygrana na własnym parkiecie. Lepiej chyba nie dało się zakończyć sezonu.
Zgadza się, naszym głównym celem było zwycięstwo i moje zawodniczki tego dokonały. Cieszę się z ich zaangażowania, poważnego podejścia, że tak naprawdę grały od pierwszej do ostatniej minuty na dosyć wysokim poziomie i stąd ten wynik. Jestem bardzo zadowolona, że sezon kończymy tak wysokim zwycięstwem. Przed nami teraz niecały miesiąc przygotowań do Akademickich Mistrzostw Polski.
Zrewanżowałyście się za wyjazdową porażkę w Warszawie. Skąd teraz aż taka różnica poziomów?
Ciężko tak naprawdę powiedzieć. Tam miałyśmy wyraźne problemy ze skutecznością, wykańczaniem własnych akcji. Czasami jak jakiś element nie funkcjonuje, to ciężko jest grać spotkanie zupełnie spokojnie, bo potem dochodzą do tego nerwy. Myślę, że do tego doprowadziłyśmy, bo w momencie, kiedy było na styku, to przeciwniczki wzięły sprawy w swoje ręce, a my nie wytrzymałyśmy ciśnienia. Dlatego ten mecz ułożył się tak, a nie inaczej. W tym sobotnim spotkaniu z kolei było zupełnie inaczej, bo kontrolowałyśmy sytuację od początku do końca. Moje dziewczyny były skoncentrowane, zaangażowane maksymalnie, także przy takim podejściu jesteśmy w stanie rywalizować z każdym.
Zwycięstwo w akademickich derbach ma jakiś inny smak?
Jeżeli chodzi o naszą ligę, to każda wygrana tak naprawdę bardzo cieszy. To są dziewczyny, które nie prezentują jeszcze takiej wyrównanej formy i wiele też decyduje od dyspozycji dnia. Każde zwycięstwo nas cieszy, buduje i mobilizuje do ciężkiej pracy. Mamy nad czym pracować oraz cele, do których chcemy dążyć i mam nadzieję, że będą one realizowane przez wszystkich.
Poziom ligi wzrósł względem poprzednich lat?
Można powiedzieć, że góra tabeli, te pierwsze sześć zespołów, jest w miarę wyrównana. To już nie są takie dwa czy trzy zespoły, które są topowe, jeżeli chodzi o pierwszą ligę, ale jest ich już więcej. To sprawia, że wzrasta także poziom zawodniczek, bo czy gramy z pierwszym, czy ostatnim klubem w tabeli, to musimy podejść tak samo skoncentrowane i z takim samym zaangażowaniem. Wszystko może się wydarzyć, co pokazał chociażby mecz w stolicy z Uniwersytetem Warszawskim. Tutaj nie ma mowy o lekceważeniu, że wychodzimy na boisko i traktujemy przeciwnika, że jest od nas słabszy i na spokojnie z nim wygramy. Nic takiego nie będzie i każde zwycięstwo trzeba wywalczyć przede wszystkim swoim podejściem, zaangażowaniem i umiejętnościami.
Zespołom z tej górnej części tabeli byłyście w stanie się postawić.
Tak, z wyżej notowanymi zespołami wygrywałyśmy, chociażby z Kielcami. Z Handball Warszawa, która jest liderem tabeli, prowadziłyśmy bardzo wyrównane spotkanie i ten mecz mógł się zakończyć różnie, ale niestety w końcówce przewagę uzyskały przeciwniczki. Są to jednak zespoły, z którymi też wygrywałyśmy. W części z tych spotkań moje zawodniczki nie pokazały w pełni, na co nas stać. Tak naprawdę z każdych z tych spotkań mogłyśmy wywieźć kolejne punkty.
Stanowisko trenerki objęła Pani w trakcie sezonu. Dużo czasu potrzeba było, żeby złapać chemię z zespołem?
Aż tak dużo czasu nie potrzebowałam, ponieważ byłam kiedyś zawodniczką i czuję tę grę. Wiem mniej więcej, jak to wygląda od szatni i myślę, że jest to też bardzo duży atut. Może nie jesteśmy w podobnym wieku, ale rozumiem te dziewczyny. Są studentkami i bardzo mocno się angażują w edukację oraz w wiele codziennych spraw. Dużo wyrozumiałości z mojej strony, a u nich zaufania względem mnie w tej drugiej części sezonu. Myślę, że tak jakoś się fajnie dotarło, tworzymy super drużynę i z tego bardzo się cieszę. Nie ukrywam, że miałam delikatne obawy, aczkolwiek jestem osobą, która jest taka trochę odważna i bierze szansę, którą jej dają, a dla mnie jest to ogromna szansa rozwoju.
Co było waszą mocną stroną, z którą musiał się liczyć każdy rywal?
Ten zespół w ogóle charakteryzował się tym, że bardzo szybko gra i rzuca bramki z kontry. Obejmując tę ekipę, była ona już bardzo dobrze przygotowana motorycznie. Tę drużynę charakteryzuje przede wszystkim to, że mamy superszybkie skrzydłowe i świetne rozgrywające, które potrafią w ciągu dwóch czy trzech podań skończyć kontrę w drugie tempo. Naszym sporym atutem jest właśnie szybka gra po przechwyconej piłce i z tego zdobywałyśmy naprawdę dużo bramek. Momentami też naprawdę fajnie funkcjonowała obrona. Mamy świetnych obrońców na środku, także dalej będziemy pracować w tym kierunku, bo teraz będzie więcej czasu, żeby coś tam jeszcze zmienić.
Co właśnie można poprawić, żeby ta lubelska maszyna jeszcze lepiej funkcjonowała?
Jest dużo do poprawy, bo to nie jest tak, że ten zespół gra świetnie. Na pewno możemy poprawić grę jeden na jeden oraz obronę zespołową. Jest sporo takich elementów i to kwestia wyłapania tych słabszych punktów.
Fot. Freeze The Move
Autor: Rafał Małys