Dla Nii Clouden Polski Cukier AZS UMCS Lublin jest pierwszym zagranicznym klubem w karierze. Amerykanka powoli się już aklimatyzuje w naszym mieście, co widać na parkiecie. Zapraszamy do rozmowy z zawodniczką.
Dla ciebie są to pierwsze tygodnie w Lublinie. Jak się czujesz w naszym klubie i mieście?
Jest bardzo miło. Tuż po przyjeździe koleżanki z drużyny oprowadziły mnie po mieście. Bardzo podobają mi się też mecze w hali, bo fani nas głośno dopingują przez całe spotkanie. Muszę przyznać, że jest to świetne środowisko.
Nasi fani nie mogli się doczekać, żeby zobaczyć Cię na parkiecie.
To naprawdę niesamowite uczucie przyjechać tu i dać fanom tyle, ile mogę. Przyjechałam tu pomóc zespołowi w lidze i europejskich pucharach. Doceniam to wsparcie kibiców.
Zespół z Lublina jest twoim pierwszym zagranicznym klubem. Ciężko było zmienić otoczenie?
Zdecydowanie tak. Szczególnie że jestem teraz daleko od domu. Po raz pierwszy w życiu przyleciałam do Europy, więc to była duża zmiana. Wszyscy jednak sprawiają, że łatwo jest mi się tu zaaklimatyzować.
Widzisz dużo różnic pomiędzy WNBA a polską ligą?
Różnica w zasadzie polega na fizyczności i stylu gry. Zespoły tutaj dużo biegają i bronią. Jest też sporo bronienia strefą. Takie małe różnice mogę wskazać.
Jak się dogadujesz z nowymi koleżankami na parkiecie?
Poznajemy się dopiero. Jestem tu dopiero od kilku tygodni, więc wciąż staramy się budować chemię między nami. Nadal uczę się, jak one grają, a one poznają mój styl gry. Kiedy to się nam już w 100% uda, będziemy naprawdę silnym zespołem. Ale do tego potrzeba wielu treningów, żeby stawać się lepszym z dnia na dzień.
Próbowałaś może nauki jakichś słów po polsku?
Tak! Znam ,,Dzięki” i ,,Siema”. Na razie tylko tyle.
W takim razie dziękuję za rozmowę i powodzenia w kolejnych meczach
(Po polsku) Dzięki!
Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys