Odliczamy dni do Euroligi w Lublinie

Po raz pierwszy w historii najbardziej prestiżowe rozgrywki w Europie zawitają do Lublina. Już w czwartek koszykarki Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin w Hali MOSiR podejmą rumuński ACS Sepsi SIC. O wyzwaniach organizacyjnych, z którymi mierzył się Klub opowiedział Rafał Walczyk, prezes AZS-u UMCS Lublin.

W czwartek wielkie koszykarskie święto w Lublinie. Pierwszy domowy mecz w Eurolidze Kobiet. Czy od strony organizacyjnej wszystko jest już dopięte na ostatni guzik?
Myślę, że tak. Dopinamy jeszcze tylko kosmetyczne sprawy. Myślę, że wszystko na ten moment jest zorganizowane tak, że bez problemów mecz w Lublinie powinien się odbyć i będziemy świadkami pierwszego w historii naszego miasta meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej koszykówki kobiet w Europie.

Doświadczenie z europejskich pucharów od strony organizacyjnej już macie. Były to jednak rozgrywki EuroCup, a Euroliga to już znacznie wyższy poziom. O jak dużym przeskoku mówimy, jeśli chodzi o organizację takiego wydarzenia?
Tutaj trzeba powiedzieć wprost, że na każdym etapie organizacji Euroligi spotykaliśmy się z dużą zmianą w stosunku do EuroCupu. Poczynając od boiska, przez oświetlenie po transmisję internetową, przejazdy, hotele i całą logistykę… Na pewno są to zupełnie inne realia i jest to liga, która bardzo mocno stawia na poziom i jakość tego, co pokazuje. Musieliśmy trochę pozmieniać, chociażby naszą halę. Jeżeli ktoś był ostatnio na meczu, to widział, że jest zupełnie inaczej wyklejona. Na pewno dużo pracy za nami, zobaczymy, ile jeszcze przed nami. Wierzę, że poradzimy sobie i pokażemy Lublin z jak najlepszej strony.

Wiemy, że klub do samego końca walczył, żeby te mecze mogły się odbywać w hali MOSiR. Jakie wymogi trzeba było spełnić, żeby ta hala była przystosowana?
Jesteśmy na etapie modernizacji oświetlenia, ale nie będzie ono jeszcze w pełni wymienione na najbliższy mecz. Trzeba było wyodrębnić strefy poza boiskiem, jak i pod koszem. Transmisja będzie prowadzona z wielu kamer, a jej standard nie będzie odbiegał od najlepszych sportowych wydarzeń prezentowanych w telewizji. Doszły tematy związane z ustawieniem całej hali. Patrząc na to, że dochodzą bandy LED, to zmienia się powierzchnia reklamowa w hali i musimy pewne rzeczy zmodyfikować. Problemem była pojemność hali, bo standardy FIBA mówią o minimum 2000 miejscach dla kibiców. My ilość tych miejsc troszeczkę zwiększyliśmy różnymi sposobami. Dołożyliśmy kilka miejsc w sektorach, które możemy teraz wykorzystywać. Zmieniliśmy salę VIP, tak aby tam też można było w inny sposób podejmować naszych gości. Dokładając do tego jeszcze promocję prowadzoną w ramach Polskiej Organizacji Turystycznej i branding, który nam doszedł, to na pewno jest to ogromne wyzwanie logistyczne dla całego klubu, dla całej organizacji. Jestem przekonany, że temu podołamy.

Marketingowo i promocyjnie jak klub wykorzystał sam fakt startu w Eurolidze?
Mam wrażenie, że zrobiliśmy, co mogliśmy. Doszło do nas kilku sponsorów, udało nam się zrobić turniej przedsezonowy w układzie komercyjnym. Mamy dodatkowo wsparcie z Polskiej Organizacji Turystycznej. Każdy mecz to de facto szansa na to, aby pokazać kolejnego sponsora i naszych nowych partnerów. Świetnie działa Klub Biznesu, który cały czas przyciąga coraz większą liczbę przedsiębiorców. Na pewno ta machina sponsoringowa ruszyła i jesteśmy tego świadkiem. Z drugiej strony zauważamy też, że jest przy tym bardzo dużo pracy i musimy się skupić na tym, aby naszych partnerów odpowiednio obsłużyć. Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony, bo to niezapomniane widowisko, ale być może zdarza się jeden jedyny raz w Lublinie.

Przygoda w Eurolidze już się rozpoczęła, a za wami dwa mecze wyjazdowe. Co można powiedzieć o tych rozgrywkach i jak czujecie się na tle bardziej doświadczonych zespołów?
Za nami dwa bardzo ciężkie spotkania, bo graliśmy z trzecią drużyną poprzedniej edycji, jak również z Valencią, która jest legendą koszykówki europejskiej. Posiada ona najbardziej znaną akademią koszykówki w Europie. Wiedzieliśmy, że mamy mało szans, jeżeli chodzi o te dwa mecze. Szczególnie w drugim spotkaniu, kiedy wystąpiliśmy w zupełnym osłabieniu bez Channon [Fluker] i bez Réki [Bernáth]. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Nie odpuściliśmy, mamy bardzo dobrze zorganizowany zespół w obronie i pokazujemy to w każdym spotkaniu. Wiadomo, że zdobywanie punktów z najlepszymi przychodzi bardzo ciężko i tutaj niestety było to widoczne zarówno w meczu z Włoszkami, jak i z Hiszpankami, ale myślę, że wszystko przed nami. Teraz starcie z Rumunkami, później mamy mecz w Miszkolcu. Na pewno te dwie drużyny będą bardziej zbliżone poziomem do naszego zespołu i będziemy mieli szansę pokazać, na co nas stać.

Graliście z zespołami, które już nie pierwszy raz występują w Eurolidze. Czy od strony organizacyjnej możecie coś czerpać, inspirować się tym, czego tam doświadczyliście?
Przyznam szczerze, że byłem nieco zawiedziony widowiskiem we Włoszech, bo to jednak trzecia drużyna Euroligi. Wydawałoby się, że powinna być swego rodzaju punktem odniesienia do tego, jak powinno to wyglądać. Jakość transmisji, jak i generalnie ta hala pokazały, że to zespół, który bardzo dobrze sobie radzi, ale jeżeli chodzi o poziom organizacyjny, to jest on zupełnie inny niż ten, który chcemy zaprezentować u nas w hali. Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie Walencja, bo tutaj sama hala mieści blisko 8000 osób, a niedaleko buduje się już nowa. Niesamowite widowisko, ponad 4000 osób na trybunach żywo i bardzo kulturalnie dopingujących drużynę. Świetna atmosfera wśród działaczy, jak i kibiców. Ten klub i to miasto żyją koszykówką. Naprawdę warto tam pojechać i zobaczyć, jak to jest zorganizowane, bo z takich przykładów warto czerpać.

Zespół z Lublina już w zeszłym sezonie pokazał, że zrobienie „sold outu” nie jest rzeczą niemożliwą. Jakie nadzieje zatem wiążecie z pierwszym domowym meczem Euroligi, który tak mocno promujecie?
Nigdy nie nastawialiśmy się na to, aby w 100% wyprzedawać bilety. Przede wszystkim chcemy stworzyć przyjazne środowisko dla całego Lublina. Znamy swoich kibiców i ich profil. Wiemy, że żyją sportem i potrzebują takiego wydarzenia sportowego. Robimy wszystko, aby było to jak najlepiej pokazane. Chcemy, aby nasz kibic, który przyjdzie, zobaczył kawał dobrej koszykówki, ale też widzowie w całej Polsce zobaczyli świetną atmosferę na trybunach oraz świetną organizację meczu. Między innymi dzięki uprzejmości pana dyrektora Mariana Kmity i pomocy prezesa Radosława Piesiewicza mamy możliwość pokazania wszystkich spotkań Euroligi w sportowych kanałach Polsatu. Nie pamiętam takiej ilości spotkań koszykówki kobiecej w otwartej telewizji, a tutaj mamy co najmniej 14 meczów na antenie, tak więc będzie co oglądać. Z naszej strony robimy wszystko, aby sprzedać jak najwięcej biletów i jak najwięcej kibiców wpuścić na trybuny. Wierzę, że w czwartek będziemy mieli wielkie święto koszykówki w Lublinie.

Pierwszy domowy mecz w Eurolidze Kobiet już 19 września o 19:00. Nie czekaj z kupnem biletu i zamów go już dziś w naszym sklepie internetowym!

Autorzy: Michał Długosz/Rafał Małys