Podsumowanie tygodnia: Przedsezonowe sukcesy szczypiornistek i szczypiornistów

Wielkimi krokami zbliżamy się do startu rozgrywek ligowych. Okres przygotowawczy przebiega pomyślnie, co potwierdzają przedsezonowe trofea zdobyte przez szczypiornistki i szczypiornistów. W minionym tygodniu byliśmy także świadkami ciekawych ruchów transferowych.

Lekkoatletyka

W Karpaczu odbyły się Drużynowe Mistrzostwa Polski, w których o obronę tytułu walczył AZS UMCS Lublin. Lublinianom nie udało się ponownie zatriumfować, a zmagania zakończyli na piątym miejscu. Chociaż drużyna na zawody nie pojechała w najmocniejszym składzie, to dała z siebie wszystko i wywalczyła 43 punkty. Warto wyróżnić między innymi Bartosza Kitlińskiego, który wygrał w biegu na 800 metrów (1:53.13) oraz Alicję Wronę, czyli triumfatorkę wyścigu na 400 metrów (54.66 sekundy).

Nie wystawiliśmy najsilniejszego składu, a dodatkowo paru zawodników było kontuzjowanych. Walczyliśmy jak mogliśmy i jest piąte miejsce. Nie zawsze się wygrywa. Ten skład wykonał takie zadanie, jakie miał postawione i każda lokata wyżej na koniec byłaby sporą niespodzianką – podsumowuje trener lubelskich lekkoatletów, Paweł Danielczuk.

Piłka ręczna

W Lublinie odbył się towarzyski turniej, w którym udział wzięły szczypiornistki MKS-u AZS UMCS Lublin. Przedsezonowy sprawdzian formy mogą uznać za udany, bo zwyciężyły w trzech spotkaniach i zgarnęły trofeum. Swoje rywalki dobrze już znały, bo na co dzień rywalizują wspólnie w pierwszej lidze. Zielono-białe w drodze po puchar pokonały SPR Handball Rzeszów (22-10), JKS San Jarosław (23-15) i KPR Marcovię ROKiS (26-14). Tytuł MVP turnieju otrzymała Weronika Janczarek, z kolei najlepszą zawodniczką lubelskiego zespołu obwołano Julię Skubacz.

Okres przygotowawczy należy do tych najmniej przyjemnych i najcięższych okresów dla sportowców. Przygotowujemy się już od dłuższego czasu i pracujemy na sukces dla Lublina. Stawka w tym roku jest większa, dlatego nasze przygotowania są dobrze zorganizowane. Na razie zaczynamy etap gier kontrolnych, mam nadzieje ze przyniesie to efekty w lidze. Każdy sportowiec chce przede wszystkim wygrywać. Gry kontrolne to przede wszystkim sprawdzian naszych możliwości oraz etapu przygotowania. Myślę, że powoli zmierzamy w odpowiednim kierunku. A ostatnie sparingi tylko to potwierdzają – wyjaśnia Julia Skubacz, szczypiornistka zielono-białych.

Udany weekend mają za sobą również piłkarze ręczni, którzy do domu także wrócili z pucharem. Ten wywalczyli w Zwoleniu podczas Memoriału Jerzego Markiewicza. W półfinale zrewanżowali się Enei Orlęta Zwoleń za niedawną porażkę, bo zwyciężyli 32-30. Lepsi byli także w finale, w którym pokonali ORLEN Upstream SRS Przemyśl (34-32).

Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, bo to pokazuje, że mamy spory potencjał. Wiadomo też, że w tym okresie niektóre zespoły borykają się z jakimiś problemami swoimi jak na przykład kontuzje. Cieszy to, że pokazaliśmy dobrą piłkę ręczną. Po naszej stronie były błędy w grze, ale co najważniejsze było ich mniej niż wcześniej. To pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku. Przed nami rywalizacja w pierwszej lidze z bardziej doświadczonymi zespołami, w których grają zawodnicy z bogatą historią w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mam nadzieję, że chłopaki w najbliższym sezonie pokażą ząb, którego już w tym momencie weteranom superligi zaczyna brakować – komentuje trener lublinian, Łukasz Achruk.

W minionym tygodniu mieliśmy także małe roszady w zespole szczypiornistów, bo ogłosili wzmocnienia transferowe. Szeregi kadry zasilili Michał Dziemiach oraz Jędrzej Batyra. Dla pierwszego z nich jest to powrót do Lublina po czterech latach, a w tym czasie bronił barw KS-u Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka. Dziemiach to 28-letni zawodnik występujący na pozycji rozgrywającego.

O powrocie do Lublina zadecydowały głównie względy pozasportowe, natomiast podoba mi się filozofia gry drużyny i ogromny postęp, jakiego dokonali zawodnicy w ciągu ostatnich 3 sezonów, przez co chciałem być częścią tego projektu i dołożyć swoją cegiełkę do wyników – wyjaśnił Dziemiach w komentarzu dla strony zespołu.

Batyra z kolei to 21-letni skrzydłowy, który do lubelskiej drużyny przeniósł się z KS-u Azoty Puławy.

Do gry w AZS przekonała mnie, przede wszystkim drużyna. Chłopaki pokazali w tamtym sezonie siłę charakteru, wygrywając drugą ligę. Widać było, że ciężko na to pracowali. Teraz razem robimy wszystko, by osiągnąć jak najlepszy wynik w 1-szej lidze. Największą zaletą tej drużyny jest jej duch (team spirit), który tworzą chłopaki na boisku i poza nim, razem z trenerem Łukaszem – tłumaczy Batyra, w komentarzu dla klubowej strony.

Karierę czynnego zawodnika w AZS-ie UMCS zakończył bramkarz, Karol Kołodziejczyk. Przez wiele lat świetnie spisywał między słupkami lubelskiej bramki i był ważnym elementem zespołu. Chociaż kończy swoją przygodę na parkiecie, to nie żegna się z drużyną, gdyż nadal będzie pełnił rolę kierownika zespołu.

Nie mówię żegnam, bo w klubie będę cały czas. Dzięki tej ekipie i trenerowi moja miłość do tego sportu odżyła. Ostatnie 3 sezony z Łukaszem były fantastyczne. Jako trener przejął nasz klub po okresie, w którym byliśmy na skraju upadku. Sam życzyłem sobie długiej przygody w tym sporcie, jednak zdrowie i liczne urazy nie pozwoliły na to. Po głowie nadal chodzi mi powrót do grania, jednak teraz czekają mnie długie rehabilitacje i powrót do normalnego funkcjonowania. Jednak tak jak mówiłem to nie koniec, bo w klubie nadal będę pracował, zaczynam 4 sezon jako kierownik drużyny i z roku na rok coraz lepiej się w tym odnajduje – mówi Karol Kołodziejczyk.

Koszykówka

Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin skompletowała kadrę na nadchodzący sezon, a ostatnim jej ogniwem jest Dominika Mazurek. Jest ona niespełna 16-letnią koszykarką, która na parkiecie odnajduje się zarówno w roli rozgrywającej, jak i rzucającej. Mimo młodego wieku ma już doświadczenie z gry na zapleczu ekstraklasy, bo od 2020 roku grała w zespole MPKK Sokołów S.A. Sokołów Podlaski. 

Szukaliśmy młodych graczy, którzy uzupełnią zespół pierwszoligowy, a także zaczną trenować z ekstraklasą. Dominika jest utalentowanym graczem i widzimy w niej potencjał, ale nie ma co ukrywać, jest to melodia przyszłości. Oczywiście, jeżeli wywalczy sobie miejsce w składzie, to gdzieś tam dostanie tę szansę w ekstraklasie. Dla niej najważniejsze jest teraz granie regularne w pierwszej lidze plus trenowanie z zawodniczkami z pierwszego zespołu. Wszystko w jej rękach i nogach – tłumaczy Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec Pszczółek.

Kolejną dobrą informacją dla lubelskich kibiców jest powrót Pszczółek do Hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli. Przypomnijmy, że twierdza MOSiR nie została zdobyta w minionej kampanii ligowej i lublinianki zakończyły rundę zasadniczą z kompletem zwycięstw w roli gospodyń.

Fot. MKS AZS UMCS Lublin/Facebook
Autor: Rafał Małys