Wymagająca rywalizacja w Karpaczu. Za nami Drużynowe Mistrzostwa Polski

Intensywny sezon dał się we znaki lekkoatletom AZS-u UMCS Lublin. Zielono-biali nie zdołali obronić tytułu drużynowego mistrza Polski i kończą zawody w Karpaczu na piątej pozycji.

Ostatnie dwa lata z rzędu lublinianie sięgali po tytuł, więc to z pewnością dawało apetyt na kolejny triumf podczas Finału Ekstraklasy Ligi Lekkoatletycznej. W tym roku zadanie nie było łatwe, gdyż lubelski zespół nie pojechał w swoim najmocniejszym składzie. Wywalczone 43 punkty uplasowały klub dopiero na piątym miejscu. Chociaż oczekiwania minęły się z rzeczywistością, to lubelscy akademicy dali z siebie wszystko i starali się wykrzesać coś ekstra na koniec sezonu. Bartosz Kitliński zwyciężył w biegu na 800 metrów z zapasem blisko jeden sekundy nad drugim rywalem (1:53.13). Triumf odniosła także Alicja Wrona, która był najszybsza na 400 metrów (54.66 sekundy). Z kolei w wyścigu na 100 metrów przez płotki drugi najlepszy rezultat należał do Natalii Pietruczuk (14.48 sekundy).

Sporą część dorobku AZS-u UMCS stanowiły konkurencje techniczne, w szczególności pchnięcie kulą. Wśród pań druga była Paulina Guba (16.55 metra), za to wśród panów tę samą lokatę zajął Sebastian Łukszo (17.65 metra). Warto odnotować również dyspozycję Andrzeja Kucha w skoku w dal. Brązowy medalista mistrzostw Polski był drugi w Karpaczu (7.19 metra). A oto miejsca zajmowane przez reprezentantów lubelskiego klubu:

  • Pierwsze miejsce: Kitliński (800 metrów), Wrona (400 metrów)
  • Drugie miejsce: Kuch (skok w dal), Łukszo (pchnięcie kulą), Guba (pchnięcie kulą), Pietruczuk (100 metrów przez płotki)
  • Trzecie miejsce: Sierocki (110 metrów przez płotki)
  • Czwarte miejsce: Szukała (400 metrów przez płotki), Osiak (rzut młotem), Mielniczuk (skok wzwyż), Zielińska (100 metrów)
  • Piąte miejsce: Pietruczuk (skok wzwyż), Groński (400 metrów), Wrona (800 metrów), Usarek (rzut młotem), Hampel (100 metrów), sztafeta mieszana 4×400 metrów (Groński, Wrona, Kitliński, Zielińska).

Nie wystawiliśmy najsilniejszego składu, a dodatkowo paru zawodników było kontuzjowanych. Walczyliśmy jak mogliśmy i jest piąte miejsce. Nie zawsze się wygrywa. Ten skład wykonał takie zadanie, jakie miał postawione i każda lokata wyżej na koniec byłaby sporą niespodzianką – podsumowuje trener lubelskich lekkoatletów, Paweł Danielczuk.

Fot. Michał Piłat
Autor: Rafał Małys