Zawodnicy zrobili progres ‒ mówi trener Łukasz Achruk

Kilka dni temu Polski Związek Piłki Ręcznej oficjalnie zakończył między innymi rozgrywki 2. Ligi Mężczyzn. Zawodnicy AZS UMCS Lublin, którzy w pierwszej części sezonu zajęli 5. miejsce w swojej grupie (miejsce 1-4 grają w grupie mistrzowskiej), w drugiej części sezonu rywalizowali w grupie spadkowej. Ją wygrali. O minionym sezonie porozmawialiśmy z trenerem Łukaszem Achrukiem.

Po pierwsze powiedz jak zdrowie i jak spędzasz aktualnie czas podczas tej trudnej dla wszystkich sytuacji?

Zdrowie jak najbardziej w porządku. Staram się nie zwariować, jestem aktywny fizycznie w miarę możliwości. Oprócz tego prowadzę w szkole zajęcia online. Mam nadzieję, że niedługo cała ta sytuacja związana z koronawirusem się skończy i wrócimy do naszej rzeczywistości, bo już tęsknię za piłką ręczną i normalnym życiem.

 

Sezon 2. Ligi dobiegł końca. Wygrana grupy spadkowej to zadowalający wynik?

Mimo tego, że zostało jeszcze kilka spotkań , to biorąc pod uwagę zdrowie i życie trzeba było zakończyć ligę już teraz. Myślę, że jest niedosyt, bo do końca wierzyliśmy, że znajdziemy się w grupie mistrzowskiej. Po wszystkich zawirowaniach z początku sezonu traktujemy to jako mały sukces, który napędzi nas do pracy w przyszłym sezonie.

 

Przejąłeś zespół zaraz na początku rozgrywek. Uważasz, że teraz jest to lepszy zespół niż wtedy?

Nie tak na początku. Ale tak ‒ uważam, że po krótkim okresie pięciu miesięcy wszyscy zawodnicy zrobili znaczny progres, zaczęli dostrzegać, że ciężka praca przynosi efekty w postaci ich lepszej gry. Dla mnie najważniejsze, że nabrali doświadczenia i zrozumieli, że jak się jest skoncentrowanym, to można wygrać z każdym.

 

Dla Ciebie był to pierwszy sezon w roli szkoleniowca. Dużo się nauczyłeś w tym czasie jako trener?

Tak, dużo więcej rzeczy zacząłem dostrzegać, nauczyłem się cierpliwości i dużo pokory. Mam nadzieję, że doświadczenie, które zebrałem w tym krótkim sezonie zaprocentuje w następnym.

 

Które spotkanie zapadło najbardziej w Twojej pamięci? Które było najlepsze?

Najbardziej w głowie utkwiło mi spotkanie z Orlętami Zwoleń w Lublinie, wygrane przez nas po karnych. W tym meczu była świetna atmosfera, a i my pokazaliśmy, że jesteśmy groźni dla każdego.

 

AZS UMCS Lublin to bardzo młoda, ale obiecująca drużyna. Rozmawiałeś już z chłopakami o tym, czy w przyszłym sezonie nadal zamierzają grać w Lublinie?

Tak ‒ mamy bardzo młody zespół, który mieści się w przedziale wiekowym 16-23. Z tego co rozmawialiśmy, większość chłopaków, jak nie wszyscy, chcą zostać na przyszły sezon. A co będzie, to czas pokaże. Liczę, że jeszcze paru nowych zawodników też do nas zawita.

 

Rozgrywki się zakończyły już oficjalnie. Drużyna ma teraz wolne czy jednak wyznaczyłeś jej treningi domowe?

Drużyna nie ma wolnego, dostała indywidualne plany treningowe. Co dwa tygodnie wysyłam chłopakom rozpiskę nad czym mają pracować. Sezon się skończył, ale nie znaczy to, że my nie myślimy już o następnym.

 

Na koniec jeszcze pytanie prywatne. Myślisz, że koronawirus zmieni świat? Nie tylko sportu, ale nasze codzienne życie. Może wyniknąć z tego wszystkiego coś pozytywnego w przyszłości?

Świat na pewno się zmieni, ale w jakim stopniu, to zobaczymy dopiero po opanowaniu przez ludzkość tego wirusa. Jedyne z niewielu korzyści, jakie można wymienić w związku z pandemią to te, że natura odżyje i oczyści się po naszych działaniach, a rodziny na chwile staną i zajmą się sobą ‒ nie pędem życia codziennego.

 

fot. Michał Piłat

Autor: Kamil Wojdat