Luxiona podzieliła się punktami z Come-On Kobierzyce

Luxiona AZS UMCS Lublin remisuje po raz drugi w tym sezonie. Podział punktów przyniosło starcie z Come-On Kobierzyce zakończone 2-2.

Nieustanny pressing. Ta taktyka stosowana przez Luxionę towarzyszyła nam od początku tego spotkania i była ona kluczowa w zdobyciu pierwszej bramki. W 4 minucie nacisk na obrońcę rywala wymusił stratę, a tę okazję wykorzystał Marcin Ostrowski (1-0). Lublinianie prowadzeniem nacieszyli się zaledwie minutę. Po stronie przyjezdnych odpowiedział Rafał Ożóg, który wyrównał stan spotkania (1-1). Kolejny cios w 8 minucie znów wyprowadzili goście i to oni objęli prowadzenie (1-2). Dziki próbowały różnych rozwiązań na pokonanie bramkarza przyjezdnych. Kluczowa okazała się decyzja Cezarego Pęcaka, który w 15 minucie pokusił się o strzał spoza pola karnego (2-2). Remisowy rezultat utrzymał się już do przerwy.

W drugiej połowie nie było nam dane zobaczyć bramek, a trzeba jednak przyznać, że okazji było sporo. Goście ostrzeliwali bramkę lublinian, ale nie byli w stanie pokonać stojącego na linii Adriana Parzyszka. Jeżeli chodzi o gospodarzy to ci stawiali na szybkie kontrataki skrzydłami, bądź posyłali dalekie piłki na swojego wyborowego snajpera Jakuba Wankiewicza. Niestety żadne z tych rozwiązań nie przyniosło zamierzonego skutku. Najbliżej strzelenia gola był w 33 minucie Marcin Wojtaszek, ale piłka spoczęła jednak jedynie na obramowaniu bramki. Rezultat na tablicy wyników nie zmienił się i obie ekipy musiały zadowolić się 1 punktem.

Pozostaje taki lekki niedosyt szczególnie, że w końcówce mieliśmy parę swoich okazji. Nie wykorzystaliśmy ich i dlatego dopisujemy tylko jeden punkt. Zabrakło nam odpowiedniej organizacji w ataku. Gdzieś tam się męczyliśmy w tym ataku pozycyjnym. Powinniśmy zamknąć ten mecz wcześniej i cieszyć się z 3 punktów – mówił po meczu grający trener Luxiony, Łukasz Mietlicki.

Nie jestem zadowolony z remisu, bo zawsze można wygrać. Z drugiej strony trzeba szanować ten punkt, bo drużyna przeciwna też mogła wygrać to spotkanie. To były dwie różne połowy tego meczu. W pierwszej odsłonie ta gra była dynamiczniejsza. W drugiej zaś nieco zwolniła. Okazje były po obu stronach, bo zarówno my mogliśmy strzelić gola, jak i nasi przeciwnicy – komentuje Konrad Niegowski, futsalista zielono-białych.

Luxiona AZS UMCS Lublin – Come-On Kobierzyce 2-2 (2-2)
Luxiona: Parzyszek, Ławicki, Mietlicki, Wankiewicz, Sekrecki, Hajkowski, Marcin Ostrowski (4′), Maciej Ostrowski, Pęcak (15′), Wojtaszek, Niegowski, Godyński.
Kobierzyce: Budych, Ostrapyshen (8′), Karnatowski, Urysz, Morozov, Goliński, Ożóg (5′), Krawców, Góral, Sykulski, kilian, Lytvynenko, Nocoń.

Fot. Michał Piłat
Autor: Rafał Małys