Wiktoria Duchnowska, która do zespołu z Lublina dołączyła rok temu, nadal będzie broniła barw akademiczek. Czy tylko w przyszłym sezonie? Jak sama mówi, w Lublinie bardzo jej się podoba i nie wyklucza, że ta przygoda potrwa znacznie dłużej. Zapraszamy do przeczytania całej rozmowy z zawodniczką.
Za Tobą pierwszy sezon w barwach Pszczółki. Jesteś z niego zadowolona?
Jestem bardzo zadowolona! Ten sezon wiele mnie nauczył ‒ przede wszystkim pod względem koszykarskim, ale też życia z dala od rodziny.
Rok temu po transferze do Lublina mówiłaś: “wierzę, że to będzie duży krok w rozwoju mojej kariery”. Czujesz po tym czasie, że faktycznie tak jest?
Myślę, że tak. Na pewno pokazał ogromną różnicę między koszykówką młodzieżową a seniorską. Pokazał nad czym trzeba pracować i jak długa droga jeszcze przede mną.
Wtedy też wspominałaś, że znaczenie w wyborze klubu mają studia. Powiedz w jakim kierunku się kształcisz i jak minął ten rok akademicki na uczelni?
To prawda. Studia są dla mnie bardzo ważne. W tym roku studiowałam turystykę i rekreację, ale to chyba nie dla mnie. Po wakacjach chcę spróbować swoich sił na pedagogice.
Swoją przygodę z Pszczółką Polski Cukier AZS UMCS Lublin będziesz kontynuować przynajmniej w najbliższym roku. A bierzesz pod uwagę, że będzie ona trwała znacznie dłużej?
Bardzo podoba mi się Lublin. Kto wie, co będzie w kolejnych latach!
Jakie najmilsze wspomnienie zostanie w Twojej głowie po sezonie 19/20?
Miłych wspomnień jest wiele. Na pewno zaliczam do nich: pierwszy mecz w seniorskiej lidze i emocje związane z każdą minutą na parkiecie, odwiedziny przez rodzinę i przyjaciół oraz wyjścia drużynowe.
A takie trudne doświadczenie, które zapadło w pamięć było?
Zdecydowanie były nimi kryzysy tęsknoty za domem
Na koniec powiedz, czy Twoje wyobrażenia sprzed roku o tym jak będzie wyglądać przygoda w Lublinie się sprawdziły, czy może coś Cię zaskoczyło? A jeśli tak, to pozytywnie czy negatywnie?
Kompletnie się nie sprawdziły, dużo rzeczy mnie zaskoczyło pozytywnie. Największym miłym zaskoczeniem było przyjęcie przez dziewczyny, które są o wiele bardziej doświadczone i obeznane w Energa Basket Lidze Kobiet. Traktowały mnie jak równą sobie i zawsze służyły dobrą radą. Wsparcie podczas tak wielkiego przeskoku nawet na treningu jest bardzo ważne, a atmosfera w drużynie naprawdę była świetna. Jedyną rzeczą, która mnie nie zaskoczyła była osoba trenera Szewczyk, którego poznałam wcześniej na kadrze młodzieżowej i wiedziałam, że nie będzie łatwo (śmiech). Nie mogę doczekać się przyszłego sezonu!
fot. Michał Piłat
Autor: Kamil Wojdat