Chociaż od wywalczenia awansu już trochę czasu minęło, to o takim sukcesie ciężko zapomnieć. Drogę szczypiornistów AZS-u UMCS Lublin po historyczny wynik podsumował Karol Kołodziejczyk – bramkarz, a także kierownik drużyny.
Zarówno wy jak i UMKS Trójka Ostrołęka odjechaliście reszcie stawki w tabeli. Ta rywalizacja pomiędzy wami tak was napędzała?
Przed sezonem nie spodziewałem się, że Trójka tak długo będzie trzymać poziom. Sądziłem, że awans wywalczymy dużo wcześniej niż na kolejkę przed końcem sezonu. Gratuluję zespołowi z Ostrołęki, a rywalizacja z nimi nas napędzała i podkręciła emocje w lidze.
Awans do pierwszej ligi przypieczętowaliście właśnie zwycięstwem nad Trójką. Jakoś inaczej się grało, gdy w głowie pojawiła się myśl, że ta wygrana da wam awans?
Mimo, że ostatni mecz mieliśmy u siebie, gdzie żadna drużyna nie miała z nami szans, wiedzieliśmy, że zwycięstwo na obcym terenie z wiceliderem będzie smakować nam bardzo dobrze. Jeszcze przed meczem dzwonili do nas i chcieli wręczyć puchar. Wiedziałem jednak, że dopiero po zwycięstwie możemy świętować.
Obawialiście się, że rywal może was czymś zaskoczyć w tym decydującym meczu?
Z biegiem sezonu byliśmy coraz mocniejsi, a nasi rywale byli coraz słabsi. Na początku rundy, gdy wszystkie drużyny startowały mniej więcej z tym samym zapasem sił, było o wiele ciężej. Z czasem, kiedy my cały czas utrzymywaliśmy swój poziom widzieliśmy, że jesteśmy coraz mocniejsi. Zdarzały się słabsze występy, ale te również kończyły się naszymi wygranymi.
Co była dla najważniejsze z każdym kolejnym meczem? Zdobyć jak najwięcej bramek czy jak najmniej ich stracić?
Naszą filozofię gry opieramy przede wszystkim o obronę. Wszystkie zdobyte przez nas bramki biorą się po dobrej grze w defensywie. Nasza siłą jest gra z kontry i z tego czerpiemy dużo bramek.
Grasz na pozycji bramkarz, więc jesteś tą ostatnią linią obrony, ale nie tylko ty dźwigałeś to brzemię. Spora rotacja w zespole sprawiła, że też mogłeś odetchnąć.
Zgadza się. W poprzednim sezonie dołączył do nas Dominik Janicki z Puław. Chłopak, który coraz bardziej odnajduje w drużynie. Mamy także dwóch młodszych bramkarzy – Mikołaja Pergoła i Franka Grabowskiego, którzy rotują w składzie i potrafią mieć dobre momenty, a także coś dobrego wnieść do naszej gry.
W zespole jesteś już bardzo długo i doświadczyłeś rozwoju, który zaowocował awansem do pierwszej ligi. Co się zmieniło na przestrzeni lat, że teraz byliście drużyną, która dominowała w lidze od początku do końca?
Dołączyłem do tego klubu pięć lat temu, gdy byłem na pierwszym roku studiów. Kiedy przyszedłem do drużyny, był to zupełnie inny zespół. Było tam sporo zawodników doświadczonych i już wtedy był plan, żeby awansować. Wszystko szło zgodnie z planem, aż nadeszły gorsze chwile. Wtedy właśnie utraciliśmy to wszystko. Kolejne dwa sezony to stopniowy upadek drużyny. Nie mieliśmy kim grać i każdy myślał, że to koniec. Właśnie wtedy przyszedł Łukasz Achruk, który całkowicie odmienił naszą grę i nasze postrzeganie. Stworzył drużynę, ściągnęliśmy nowych zawodników, którzy chcieli iść do trenera, a z czasem chcieli iść także do klubu.
Po jednym ze spotkań ligowych zwróciłeś uwagę, że jesteście zespołem, który stawia na motorykę i to pozwala wam zabiegać przeciwnika.
Tak, bywały mecze na styku, gdzie męczyliśmy się do 40 minuty. Głównie przez to, że mieliśmy słabszą skuteczność lub coś nam po prostu nie wychodziło. Ale wtedy, gdy był już ostatni kwadrans, my biegaliśmy tak jak w tej pierwszej minucie spotkania. Drużyna przeciwna przez to nie nadążała i robiła się bardzo duża przewaga, mimo, że przez poprzednie części meczu były na styku.
Ta motoryka będzie waszym atutem w zmaganiach pierwszoligowych, czy tam już wszystkie ekipy na to stawiają?
Są różne zespoły. Graliśmy sparingi przed sezonem z mocniejszymi zespołami, które występowały w pierwszej lidze, a nawet i centralnej. Wiem, że gdy zagramy na naszym optymalnym poziomie, jesteśmy w stanie z nimi rywalizować. Nie wiem czy jeszcze wygrać. Są drużyny, które bazują tak samo jak my na kontrze, na szybkiej grze i mocnej obronie, a mamy też zespoły, które stawiają na siłę i doświadczonych zawodników. Każda drużyna jest inna.
Kadrowo możemy się spodziewać zmian?
Nie będzie ich wiele, ale chcemy wzmocnić poszczególne pozycje. Chcemy jednak osiągać dalsze sukcesy z tą ekipą, którą mamy. Ludzie tutaj naprawdę się bardzo rozwijają. Z sezonu na sezon robią progres i to by było złym posunięciem ściąganie nowych zawodników. Każdy musi się też nacieszyć tym awansem i dostać nagrodę w postaci gry w pierwszej lidze. Nie wyobrażam sobie wielkich zmian kadrowych, bo taką po prostu mamy filozofię.
Fot. Michał Piłat
Autor: Rafał Małys