Dwa miesiące rozgrywek za nami. Czas na wyciągnięcie wniosków i powrót na właściwe tory

Koszykarki Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin bronią tytułu mistrzyń kraju, ale również zdobywają nowe doświadczenie, walcząc z najlepszymi w Europie. Otwarcie trzeba jednak przyznać, że ostatnie tygodnie nie napawają optymizmem, ale mimo to Klub stale szuka możliwości wyjścia z ciężkiej sytuacje.

Kolejny sezon w najwyższej lidze w Polsce, premierowe rozgrywki Euroligi w Lublinie, jednak wyniki są dalekie od oczekiwań kibiców, jak i całego klubu. Nowe wyzwania to również nowe problemy, a w trakcie sezonu praktycznie brak czasu na ruchy kadrowe.

Jesteśmy świadomi tego, że wyniki nie są zadowalające. Mimo że budżet faktycznie wzrósł, nie przełożyło się to na jakość tego, co prezentujemy. Ciągle jednak analizujemy i wyciągamy wnioski. Jednym z nich było to, że w trakcie sezonu wymieniliśmy Fluker, która nie była nam w stanie zagwarantować tego, czego oczekiwaliśmy. Zawodniczka również nie czuła się zbyt dobrze w Polsce, co przełożyło się na to, że wspólnie podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Kolejnym wnioskiem jest to, że odsuwamy od składu Bernáth, zawieszamy na ten moment kontrakt i dajemy wolną rękę na szukanie nowego klubu. Jesteśmy o krok od podpisania nowej zawodniczki, która mamy nadzieję, że dołączy do nas jeszcze w tym tygodniu. Czy będą kolejne wzmocnienia? Będziemy analizować grę zespołu i nie wykluczam, że takowe nastąpią – zapewnia Rafał Walczyk, prezes AZS-u UMCS Lublin.

Gra na dwa fronty sprawia, że pomiędzy meczami Euroligi, a Orlen Basket Ligi Kobiet jest nie wiele czasu na regenerację. Chociaż priorytetem są rozgrywki krajowe, to równie istotna jest gra w europejskich pucharach, szczególnie że lubelska ekipa dopiero zbiera doświadczenie na tym szczeblu.

W Eurolidze wiadomo, jaka jest sytuacja, że nie jesteśmy jakimś tam potentatem i dla nas tak naprawdę każde zwycięstwo, każdy wyrównany mecz to jest dużo. W lidze natomiast mecze z Poznaniem i Sosnowcem nie potoczyły się po naszej myśli. Na usprawiedliwienie zespołu mogę powiedzieć, że gdzieś tam pojawiły się problemy zdrowotne, z którymi się borykamy.  Zawodniczki nie trenują i często grają na własne życzenie. Ciężko jest przez to zbudować formę, ale pracujemy nad tym, żeby było lepiej. Mam nadzieję, że dokonamy jeszcze jednej zmiany w składzie lada dzień i to wszystko gdzieś tam ruszy do przodu. Musimy wzmocnić naszą ofensywę, bo tutaj jest nasz największy problem. Jeżeli w defensywie czy to na poziomie ligi, czy Euroligi gramy na niezłym poziomie, to ofensywa będzie znacząco do poprawy – wyjaśnia Krzysztof Szewczyk, trener Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.

Dużym minusem dla nas była zmiana regulaminu ligi, która znacząco wpłynęła na możliwości zespołu grającego w pucharach. W ubiegłym sezonie moglibyśmy nawet mieć sześć zawodniczek zagranicznych, a dziś możemy mieć ich tylko cztery. Ponadto liga umożliwia posiadanie trzech zawodniczek spoza FIBA Europe, a Euroliga jedynie dwóch. To sprawia, że od razu mamy mniejsze możliwości niż inne europejskie drużyny, a dodatkowo musimy odpowiednio poukładać to, co prezentujemy na parkietach Euroligi z tym, co umożliwia nam liga. To dla nas ciężkie, szczególnie że jesteśmy beniaminkiem, jeżeli chodzi o rozgrywki Euroligi. Myślę, że splot tych wszystkich rzeczy spowodował to, że dziś nasza postawa jest taka, a nie inna. Musimy reagować przede wszystkim na to, na co możemy. Naszym priorytetem jest liga, to na niej się skupiamy. Nasze ruchy będą skierowane przede wszystkim na wzmocnienie składu w rozgrywkach ligowych, ale nie zapominamy również o Eurolidze. Tam chcemy, rotując składem, bo pewnie będzie taka konieczność, pokazywać się z jak najlepszej strony i powalczyć z tymi, z którymi możemy wygrać. Skupiamy się na tym, żeby każdy kolejny mecz zagrać lepiej niż te ostatnie, w których niestety zawiedliśmy – dodaje prezes Rafał Walczyk.

W stabilizacji formy z pewnością nie pomaga sytuacja zdrowotna, bo część z zawodniczek nadal zmaga się z urazami. Jak zatem wygląda obecnie sytuacja kadrowa? – Na ten moment wygląda to tak, że Magda Ziętara cały czas gra na własne życzenie. Na tyle, ile może nam pomaga. Jej noga jednego dnia wygląda lepiej, innego gorzej, ale cały czas jest ten problem. Podczas pauzy w lidze będziemy chcieli dać Magdzie jeszcze raz przerwę i może troszeczkę inny sposób leczenia wdrożyć. Elin Gustavsson ma problem z kolanem i w ostatnim czasie się on nasilił. Cały czas jednak trenuje, gra, bo sytuacja tego wymaga. Z kolei u Dominiki Fiszer jest problem z barkiem, ale też pomaga zespołowi. To są takie trzy główne sytuacje zapalne w tej chwili. Przeszkadza nam to w treningu, dziewczyny też nie czują się z tym komfortowo. Do tego jeszcze w meczu z Sosnowcem Emily Kalenik złamała nos. Przejdzie w czwartek operacje, więc przez najbliższy czas będzie dla nas niedostępna – tłumaczy trener Krzysztof Szewczyk.

Po sześciu kolejkach rozgrywek ligowych lublinianki znajdują się w środku tabeli. Czego, więc możemy oczekiwać po lubelskiej drużynie w tym sezonie? – Chcemy rundę zasadniczą jak najwyżej skończyć. Wiadomo, że już w tej chwili zająć pierwszą albo drugą pozycję nie będzie łatwo. Co roku jest tak naprawdę ten sam problem. Dopóki gramy w europejskich pucharach, to ta runda wygląda troszeczkę słabiej. Zawsze jednak jesteśmy dobrze przygotowani na play-offy. Myślę, że tak będzie też w tym sezonie. Nie można w pierwszej rundzie trafić na Polkowice, bo wtedy sytuacja się znacznie komplikuje. Reszta drużyn tak naprawdę czy wystartujemy z pozycji dającej przewagę parkietu, czy nie, to jesteśmy w stanie z każdym zespołem powalczyć i go pokonać – podkreśla szkoleniowiec lubelskiego zespołu, Krzysztof Szewczyk.

Fot. Elbrus Studio
Autor: Rafał Małys